Seniorzy

Śląsk Świętochłowice zagrał fajny futbol na pożegnanie z Pucharem Polski

25/09/2018 21:58

Zwycięzca rozgrywek Pucharu Polski na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej godnie zaprezentował się w 1/32 pucharowych rozgrywek. IV-ligowy Śląsk Świętochłowice przegrał co prawda 0:3 z Arką Gdynia, ale momentami podopieczni Janusza Klugego spychali zawodowych piłkarzy z ekstraklasy do głębokiej obrony i nie pozwalali przejść im przez linię środkową.


Goście zaczęli mecz od mocnego uderzenia, a nawet... dwóch, bo w 3 minucie Cvijanović strzałem z rzutu wolnego z 22 metra zmusił Gambusza do interwencji, a w 5 minucie z następnego stałego fragmentu gry, tym razem strzałem z 25 metra, Sulewski ostemplował poprzeczkę.

Gospodarze (choć mecz rozgrywany był na stadionie Grunwaldu w Halembie) odpowiedzieli w 6 minucie zagraniem Kaisera do Lesika, który był 7 metrów przed bramką gdynian, ale zdołał sfinalizować akcji świętochłowiczan.
Wyrównany mecz trwał do 27 minuty, ale wtedy grający na lewej obronie Śląska Czapla stracił piłkę, z którą Aankor natychmiast ruszył w pole karne. Tam Marokańczuk minął Wawrzyniaka i gdy miał już przed sobą tylko Gambusza z zimną krwią, płaskim strzałem w długi róg, otworzył konto bramkowe. Ta strata podcięła skrzydła świętochłowiczanom, a zespół z Arki poszedł za ciosem. W 33 minucie po głębokiej wrzutce Sochy Marcus Vinicius skorzystał z zawahania Ganbusza i zamykając akcję na długi słupku z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Po kolejnych 6 minutach było już 0:3, bo po dalekim wyrzucie piłki z autu w polu karnym najsprytniejszy okazał się kapitan gości Siemaszko, który wolejem posłał futbolówkę w okienko długiego rogu i ustalił wynik meczu.

Po przerwie cofnięci, a momentami zepchnięci w swoje pole karne, gdynianie skutecznie odpierali ataki przeciwników, którzy w 59 minucie znakomitą akcją wypracowali pierwszą sytuację bramkową. Rozegrana przez Lesika piłka dotarła na prawym skrzydle do Ściętka, który dośrodkował do Hewlika, a jego celny strzał z pierwszej piłki efektowną paradą obronił Krzepisz. Tym samym szlakiem piłka podążyła także w 88 minucie, ale tym razem dotarła do Kaisera, który zamykając akcję za długim słupkiem trafił w boczną siatkę. Ambitnie walczący świętochłowiczanie wypracowali jeszcze szansę na honorowego gola w 2 minucie doliczonego czasu gry, ale po bombie Lesika, uderzającego z woleja z 16 metra, Krzepisz odbił piłkę, którą natychmiast z 10 metra uderzył Wawrzyniak i... trafił w poprzeczkę.

- Chcieliśmy grać ofensywną piłkę i myślę, że to się nam udało - podsumował spotkanie trener Śląska Janusz Kluge. - Do straty pierwszej bramki graliśmy naprawdę przyzwoicie. Później zdarzył się prosty błąd, który na szczeblu IV ligi jeszcze uda się naprawić, ale w spotkaniu z zespołem z ekstraklasy to takie pomyłki kosztują drogo. Po tym trafieniu powietrze z nas zeszło i Arka to wykorzystała, strzelając jeszcze dwie bramki i praktycznie w 40 minucie było po meczu. W przerwie powiedziałem zawodnikom, że nie mamy już nic do stracenia i mają się pokazać, udowodnić, że potrafią grać w piłkę i mogę powiedzieć, że po przerwie nie odstawali od Arki. Chcieliśmy strzelić bramkę i sytuacje były. Nawet ta w ostatnich sekundach, kiedy można już było przynajmniej tego jednego honorowego gola strzelić i wtedy ten wynik wyglądałby inaczej, bardziej odzwierciedlałby przebieg meczu. Dlatego chwała chłopakom za grę i pokazanie fajnego futbolu.      

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.

Śląsk Świętochłowice - Arka Gdynia 0:3 (0:3)
0:1 - Aankour, 27 min
0:2 - Marcus Vinicius, 33 min
0:3 - Siemaszko, 39 min
Sędziował Dawid Bukowczan (Żywiec). Widzów 700.
ŚLĄSK: Gambusz - Koniarek, Wagner, Wawrzyniak, Czapla - Hewlik, Łebko, Lesik, Kaiser, Ściętek - Wasiak (79. Kaciuba). Trener Janusz KLUGE.
ARKA: Krzepisz - Socha, Maghoma, Danch, Danielak - Sulewski, Sołdecki, Aankour (82. Bohm), Cvijanović (46. Bogdanov), Marcus Vinicius - Siemaszko (70. Zbozień). Trener Zbigniew SMÓŁKA.
Żółte kartki: Kaiser - Danch.