Śląski ZPN

Z kart Historii 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej - Ruch w europejskiej ósemce

5/04/2020 07:44
Z kart Historii 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej - Ruch w europejskiej ósemce Fot. Prywatne Zbiory Albina Wiry

W trzecim rozdziale Historii 100-lecia Śląskiego Związku Piłki Nożnej - zatytułowanym "Na europejskim szlaku" - prezentujemy niezapomniane chwile oraz sylwetki bohaterów rozgrywek o europejskie puchary. Dzisiaj czas na przypomnienie dni chwały Ruchu Chorzów, który był w ósemce najlepszych drużyn Europy.


Chorzowianie zdobyli ogromne międzynarodowe doświadczenie jeszcze w latach trzydziestych, kiedy potrafili wygrać między innymi z Bayernem w Monachium. Po wojnie, wystąpili w pięćdziesięciu meczach rozgrywek o europejskie puchary (nie licząc Pucharu Intertoto). Najbardziej udane występy miały miejsce w połowie lat siedemdziesiątych. W sezonie 1973/74 Ruch dotarł do ćwierćfinału Pucharu UEFA, a w sezonie 1974/75 – do ćwierćfinału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych i znalazł się w gronie ośmiu najlepszych drużyn w Europie!

POSŁUCHAJ - Jana Benigiera

Za pierwszym razem z rozgrywek odpadł wyeliminowany przez Feyenoord Rotterdam, ale do legendy przeszło spotkanie rozegrane rundę wcześniej – z Honvedem Budapeszt na Cichej.

Porażkę 0:2 w stolicy Węgier chorzowianie tłumaczyli grą w... zbyt żółtym świetle, co przeszkadzało im dobrze zobaczyć piłkę. Takie tłumaczenie nie zostało jednak dobrze przyjęte, więc do rewanżu piłkarze „Niebieskich” przygotowywali się ze zdwojoną gorliwością. Dyrektor ośrodka w Kamieniu, gdzie chorzowianie mieli przedmeczowe zgrupowanie, przepowiedział, że w dniu meczu rewanżowego będzie przymrozek (grano w połowie grudnia). Na murawie pozostawiono śnieg. Zawodnicy uznali, że występ w normalnych korkach nie ma sensu, więc pojechali do szewca w Chorzowie, żeby zrobił im wkręty skórzane. Po kilku minutach biegania po zmarzniętej nawierzchni było widać efekty tych zabiegów. Piłkarze Ruchu mieli dzięki nim znacznie lepszą przyczepność. Możliwe, że właśnie to przesądziło o wysokim wyniku – Ruch grał, a Honved się ślizgał. Dzięki fortelowi był to jeden z najbardziej efektownych (kto wie czy nie najlepszy) mecz chorzowian w europejskich pucharach, zakończony zwycięstwem 5:0 i awansem.

Fot. Prywatne Zbiory Albina Wiry

Rok później Ruch odpadł w ćwierćfinale z AS Saint-Étienne. – Po wyeliminowaniu Duńczyków z Hvidrove IF i Turków z Fenerbahce Stambuł trafiliśmy na AS Saint-Étienne. Francuzi mieli wtedy świetny okres. Mimo to w pierwszym meczu na Cichej, przy wspaniałym dopingu widowni, prowadziliśmy już 3:0 – opowiadał Bronisław Bula, mózg tamtej drużyny.

Rywale nie istnieli, nie wiedzieli co się dzieje. Udało im się jednak strzelić dość przypadkowego gola z wolnego, a pod koniec meczu Ruch stracił jeszcze jedną bramkę i skończyło się tylko 3:2. Piłkarze Ruchu omal nie popłakali się ze złości w szatni. Prezes Ryszard Trzcionka, wszechwładny wiceminister hutnictwa, zazwyczaj ostry, tym razem próbował ich pocieszać.

– Na wyjeździe przegraliśmy 0:2 i było po wszystkim. Sami Francuzi jednak przyznawali, że byliśmy lepsi. Według nich Ruch powinien grać wtedy w finale! – stwierdził Bronisław Bula.