Piłkarze

Łukasz Kopczyk spędził 15 lat w GKS Tychy i wciąż mu mało

19/04/2018 14:04

Każdy kibic GKS Tychy doskonale wie, kim jest Łukasz Kopczyk. To wieloletni kapitan i żywa legenda klubu.


Reprezentował trójkolorowe barwy przez 15 lat na różnych szczeblach rozgrywkowych i wystąpił w 384 meczach, zdobywając 41 bramek. Po 2,5-letniej przygodzie w Rozwoju Katowice 36-letni obrońca znów występuje w GKS, tyle że w jego drugiej drużynie, gdzie pełni rolę grającego asystenta trenera.

- Co skłoniło pana do powrotu do Tychów?

- Grałem 15 lat w GKS Tychy - mówił Łukasz Kopczyk. - Później sytuacja zmusiła mnie do odejścia do Rozwoju Katowice i kiedy pojawiła się możliwość powrotu tutaj, na stanowisko asystenta trenera drużyny rezerw, to nie zastanawiałem się ani chwili. Do tego jeszcze była opcja pogrania w piłkę. Cieszę się, że tu jestem i mimo 36 lat nadal mi się chce. Podobała mi się ta propozycja, więc z niej skorzystałem.

- Jak się pan czuje w nowej roli?  

- Nie ma co się czarować, na razie większą część pracy wykonuje trener Tomasz Wolak, a ja staram się mu w tym wszystkim pomagać. Większy nacisk jest położony na to, żebym pomagał zespołowi w trakcie gry na boisku. Można powiedzieć, że ta asystentura póki co sprowadza się do tego, że więcej mam obowiązków w trakcie meczu niż podczas prowadzenia treningów.

- W rezerwach jest bardzo dużo młodych zawodników. Jak wyglądają pana relacje z nimi?

- Na tę chwilę w kadrze mamy Rafała Dobrolińskiego, który jest przed trzydziestką, a pozostała grupa chłopaków jest w przedziale 17-21 lat. Różnica jest więc spora. Zwracają się do mnie jak do kolegi, takie ustaliliśmy zasady, ale jakichś super bliskich relacji towarzyskich ze sobą nie mamy. Można powiedzieć, że jestem takim łącznikiem pomiędzy trenerem Wolakiem, a chłopakami.

- Czy tyska młodzież czuje respekt dla klubowej legendy?

- O to już trzeba chłopaków zapytać! (śmiech)

- Czy zdarzają się sytuacje, kiedy młodsi zawodnicy pytają o to, jak było dawniej w GKS?

- Niekiedy zaskakują mnie tym, co pamiętają z tych „moich” 15 lat. Jeśli jest sytuacja, że trzeba opowiedzieć o jakimś śmiesznym wydarzeniu, to się opowiada. Jeśli trzeba było opowiedzieć o tym, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, to się takimi rzeczami dzieliłem. W swojej karierze przeżyłem trochę sytuacji kryzysowych i trochę awansów, więc teraz przekazuję to im i życzę, aby w przyszłości sami mogli takie rzeczy opowiadać młodszym chłopakom.

- Z czego wynika to, że nie jest pan kapitanem drużyny rezerw?

- Tego wszystkiego byłoby już chyba za dużo. Skoro ja jestem asystentem trenera, to kapitanem drużyny został wybrany Adam Matusz, który jest w zespole bardzo długo. Ten głos kapitana zostawiliśmy zawodnikom, którzy grają i tylko na graniu się skupiają.

- Ma pan jakiś kontakt z pierwszym zespołem GKS?

- Kontakt polega na tym, że często jestem w klubie, czy to w godzinach porannych, czy popołudniowych. Porozmawiam z chłopakami, wypijemy razem kawę. Bardzo dużo rozmawiam z Krzyśkiem Bizackim, który pełni w klubie funkcję doradcy sportowego zarządu. Te rozmowy tyczą się bardziej spraw koleżeńskich, bo graliśmy ze sobą bardzo długo w GKS. Jeśli chodzi o pierwszą drużynę, to jestem w stałym kontakcie, wiem, co się dzieje, ale nie są to rzeczy zawodowe. Czasem dzielę się swoimi spostrzeżeniami, ale nie są to żadne obowiązki służbowe.

- Myśli pan o tym, żeby zostać w przyszłości trenerem?

- Myślę, że taki krok trzeba będzie podjąć. Na chwilę obecną mam uprawnienia trenerskie UEFA B, co nie pozwala mi nawet na prowadzenie IV-ligowej drużyny rezerw. W najbliższym czasie będę chciał rozpocząć kurs UEFA A, żebym później jakąś pracę móc podjąć. Na tę chwilę jestem grającym zawodnikiem w GKS Tychy, a co będzie w czerwcu? Trudno powiedzieć. Może być tak, że zdrowie nie pozwoli i trzeba będzie skończyć z graniem, a więcej uwagi poświęcić na pracę szkoleniową. Reasumując, jakieś plany trenerskie na późniejszą część kariery mam!

Rozmawiał Piotr Tubacki