O ile przyzwyczailiśmy się, że w każdej kolejce snajperzy I Ligi Śląskiej – InterHall przekraczają liczbę 30 goli, o tyle w ten weekend urządzili sobie prawdziwe strzeleckie fajerwerki. Na dziewięciu stadionach widzowie oglądali 45 goli. Jedyną ekipą, która zakończyła swój mecz bez zdobyczy bramkowej, był… lider z Rybnika!
Rybniczanom zdarzyło się ro po raz pierwszy w tym sezonie. Po raz drugi zaś tej jesieni znaleźli pogromcę w zespole ekstraklasowych rezerw: wcześniej polegli na stadionie w Gliwicach, w rywalizacji z Piastem II. – Zespół gości ma dużą jakość piłkarską, jest w jego szeregach wielu zawodników, którzy powinni grać na wyższym poziomie. My jednak zaskoczyliśmy ich intensywnością pressingow i dynamiką. Wspięliśmy się na swoje wyżyny – podsumowywał wydarzenia boiskowe trener zwycięzców, Michał Mizgała.
Walczaki rozbiły lidera
Szala w tym spotkaniu na rzecz częstochowian przechylona została w niespełna 180 sekund pierwszej połowy. Mowa o dwóch golach dla gospodarzy, autorstwa dwóch siedemnastolatków: Nikodema Całki i Jana Mordaki. – Mimo prowadzenia nie chcieliśmy zabijać tego widowiska. Graliśmy tak, jakby na tablicy dalej było 0:0 – dodawał w rozmowie z dziennikiem „Sport” szkoleniowiec rezerw Rakowa. Efektem tej postawy był jeszcze jeden gol przed przerwą, zdobyty w kapitalny sposób przez Tomasza Walczaka. 20-latek, kupiony przez częstochowian dwa lata temu z Płocka, praktycznie nie dostał jeszcze szansy w pierwszej drużynie. Wypożyczany był do Siedlec i do Legnicy, a w tej rundzie gra jedynie w I Lidze Śląskiej – InterHall, zdecydowanie wyróżniając się na jej boiskach. To dodana dla drużyny pod kątem piłkarskim i mentalnym – komplementował go Mizgała. Ale i nie szczędził braw reszcie drużyny. – Widać, że zespól wierzy w to co trenujemy, rozpracowaliśmy rywala naprawdę dobrze. Wiedzieliśmy co chcemy robić na boisku i graliśmy według naszych zasad, zgodnie z meczowymi założeniami – zacierał ręce z radości.
Te obrazki już dobrze znamy z szatni częstochowskich rezerwistów. Ale po wygranej z liderem było tam wyjątkowo gorąco!
„Odwróceni”
Skutkiem porażki lidera jest mocne „zagęszczenie” w czołówce tabeli. Pozostałe ekipy pierwszej piątki kończyły bowiem zwycięsko swe starcia w 12. kolejce, choć niektóre musiały się mocno napocić. Przez 45 minut nic nie zapowiadało na przykład, że trzy punkty zgarną drużyny Podlesianki i Dramy. A jednak udało im się odwrócić losy gier z rywalami z dolnych rejonów tabeli.
Spadkowicz z Betclic 3. Ligi dwukrotnie przegrywał na własnym stadionie z Gwarkiem: Marcel Owsiński, zastępujący między słupkami Artura Tomanka, wyciągał piłkę z siatki po strzałach Damiana Dudzińskiego i Fabiana Szkodnego. Sensacja wisiała w powietrzu; tarnogórzanie wcześniej swoje jedyne punkty zdobyli ogrywając ówczesnego lidera, Szombierki, i teraz też byli bliscy urwania „oczek” faworytowi. W końcu jednak swoje „petardy” odpalili najbardziej doświadczeni gracze gospodarzy: Łukasz Grzeszczyk i Adam Żak (wcześniej wywalczył „jedenastkę” oraz asystował przy golu Grzeszczyka). Dzięki temu katowiczanie zachowali pozycję wicelidera, a do ROW-u tracą już tylko punkcik.
Demolka w 45 minut
Tuż za ich plecami – prócz częstochowskiej młodzieży – usadowili się jeszcze gracze Dramy. W Ptakowicach – nie po raz pierwszy w tym sezonie – widzowie zobaczyli zupełnie szalone widowisko. Po nieco ponad kwadransie miejscowi przegrywali 0:2 z Rozwojem i takimż wynikiem zakończyła się pierwsza połowa! – W szatni w przerwie, wbrew pozorom, nie było nerwów. Za pierwszą połowę… pochwaliłem chłopaków – zdradza trener Dramy, Dariusz Dwojak. – Grali ambitnie, stwarzali okazje, ale nic nie wpadało. Tak się w piłce zdarza – dodawał. – Poprosiłem ich tylko o to, by się skupili i nie dali trzeci raz „ukłuć”, bo to mogło zamknąć mecz.
Podopieczni posłuchali grzecznie szkoleniowca i gola już nie stracili. A kiedy już w 20. sekundzie drugiej części gry kontaktowego gola dał zbrosławiczanom Filip Kotalczyk, jasnym stało się, że nic jeszcze w tym spotkaniu przesądzone nie jest. Drugi bieg wrzucił nie tylko wspomniany „Kotal”, ale także Grzegorz Ochwat. To był już trzeci z czterech ostatnich meczów ligowych, w których zapisał na swe konto dublet! – To była „demolka” – tak drugie 45 minut w wykonaniu zespołu określił Dwojak, radując się nie tylko z wyniku, ale i przygotowania zespołu. – Co my wyglądamy fizycznie! Nic, tylko bić brawo! – cieszył się trener gospodarzy. I przyznawał, że z wielką niecierpliwością oczekuje sobotniego spotkania na boisku lidera. To będzie hit 13. kolejki!
Fot. OSA Kadry Dramowe/ Drama Zbrosławice Filip Kotalczyk (nr 18) i Grzegorz Ochwat (nr 7) mocno zapracowali na sukces Dramy!
Agresywni kontra bezzębni
Po przegranych „beskidzkich debrach”, na zwycięski szlak wróciła Spójnia. – Byliśmy podrażnieni porażką z Kuźnią, bo jeden błąd zadecydował tam, że przegraliśmy mecz – kreślił podstawy motywacji swych podopiecznych trener Patryk Pindel w rozmowie z portalem „sportowebeskidy.pl.”.
Rok temu z Landeku piłkarze radzionkowskiego Ruchu wyjeżdżali w doskonałych humorach, po wygranej 4:1. W sobotę zebrali dokładnie takie same baty od żądnych zemsty i rewanżu gospodarzy. Bohaterem w ich szeregach był Patryk Fabian. Nie tylko dwukrotnie bardzo pewnie wykorzystał rzuty karne za faule gości w „szesnastce”, ale i popisał się bajecznym technicznym uderzeniem w samo okienko bramki „Cidrów”. Ba; niewiele brakło, by cieszył się i z czwartego trafienia: po jednej z jego prób piłka uderzyła w poprzeczkę bramki gości! – Zagraliśmy bardzo dobry mecz. Byliśmy bardzo zdyscyplinowani w taktycznych elementach i agresywni. Oczywiście zdarzały się błędy, ale wykorzystaliśmy to, że rywal mocno się otworzył – dodawał szkoleniowiec Spójni.
W diametralnie odmiennym nastroju był oczywiście szkoleniowiec gości. – Nie pomogły nam decyzje sędziowskie – Marcin Trzcionka odwoływał się m.in. do pierwszego rzutu karnego, ustawiającego – jego zdaniem – przebieg gry. Nie składał jednak porażki na karb „osób trzecich”, ale na ofensywną bezzębność swego zespołu. – Zagraliśmy, moim zdaniem, niezły mecz, stworzyliśmy parę sytuacji. Niestety, brakuje nam „armat”, czyli kogoś, kto owe wypracowane okazje by wykorzystywał.
Ruch przegrał już piąty z rzędu wyjazdowy mecz, na ligowe zwycięstwo czeka od 6 września, i coraz bliżej mu do niebezpiecznej strefy w tabeli…
Hat-trick Patryka Fabiana dał gospodarzom efektowną wygraną z „Cidrami”.
Piękne gole, wielkie nerwy i czerwone kartki
Również od 7. kolejki na zwycięstwo czekali gracze Szombierek. Używamy w ich przypadku czasu przeszłego, bo beniaminkowi udało się w końcu przełamać kiepską passę w starciu z… innym beniaminkiem. – Stworzyliśmy wspólnie z naszym przeciwnikiem naprawdę dobre widowisko. Przed przerwą ro rywal nieco lepiej dostosował się ekstremalnie trudnych warunków – mówił po końcowym gwizdku trener łękawiczan, Krzysztof Wądrzyk. Na grząskim terenie bytomianie w ciągu niespełna pół godziny zdobyli trzy gole (każdy z nich wart utrwalenia na filmowej taśmie…) i dwubramkowego prowadzenia (w międzyczasie trafił też Marcin Wróbel dla Orła) nie oddali po przerwie. Goście mieli trochę szczęścia przed pauzą (spojenie słupka z poprzeczką po strzale Damiana Chmiela) i po niej (słupek po uderzeniu Kamila Małolepszego), ale Alex Żółtak skapitulował w drugiej części tylko raz – znów po „przymiarce” Wróbla. Tenże w samej końcówce musiał powędrować przedwcześnie do szatni na wskutek protestów po anulowaniu bramki Michała Bojdysa – sędziująca ten mecz pani arbiter uznała, że faulowany był w tej sytuacji golkiper Szombierek. – Szczęście dziś nie było po naszej stronie, choć kawał zdrowia zawodnicy na boisku zostawili, a remis byłby sprawiedliwym rozstrzygnięciem – zaznaczył szkoleniowiec gospodarzy, który także ukarany został czerwoną kartką po końcowym gwizdku.
Fot. GKS Szombierki Bytom Gospodarze do samego końca walczyli o remis. „Zieloni” (tym razem na biało) zdołali jednak dowieźć prowadzenie do ostatniego gwizdka.
Siedem strzałów, sześć goli
Na wielu boiskach emocje trwały do ostatnich sekund. W Częstochowie gole w doliczonym czasie gry strzelali goście z Kłobucka, i gospodarze (choć tak naprawdę też uczynił to piłkarz Znicza – tyle że trafił do własnej bramki). Dużo wcześniej rozstrzygnęła się za to rywalizacja w Gliwicach, gdzie kolejną bolesną lekcję zebrali piłkarze z Siewierza. – Mecz bardzo szybko źle nam się ułożył, bramką straconą już w 2. minucie. Potem mieliśmy swoje sytuacje, nie trafialiśmy jednak, i do przerwy było już 0:3 – relacjonował w klubowej telewizji Przemszy boiskowe wydarzenia jej trener, Dawid Jóźwiak. – Starałem się w przerwie wzniecić wiarę w chłopakach. Zareagowaliśmy też zmianą ustawienia na boisku i szybko doprowadziliśmy do stanu 2:3, mając jeszcze okazję na wyrównanie. Dostaliśmy jednak czwartego gola i to mentalnie podłamało zawodników. Zaczęliśmy za dużo wymyślać na boisku – rozkładał ręce szkoleniowiec siewierzan podkreślając, że do siatki jego zespołu wpadło sześć z siedmiu strzałów oddanych przez gliwiczan w tym meczu. – To pokazuje w jakim miejscu jesteśmy – wzdychał Jóźwiak. Jeszcze dobitniej owo miejsce pokazuje ligowa tabela…
Tekst: Dariusz Leśnikowski
12. kolejka I Ligi Śląskiej – InterHall
RAKÓW II CZĘSTOCHOWA – ROW 1964 RYBNIK 3:0 (3:0)
Bramki: Całko (25), Mordaka (27), Walczak (42)
PODLESIANKA KATOWICE – GWAREK TARNOWSKIE GÓRY 3:2 (0:1)
Bramki: Kunka (48. karny), Grzeszczyk (65), Żak (74) – Dudziński (13), Szkodny (58)
DRAMA ZBROSŁAWICE – ROZWÓJ KATOWICE 5:2 (0:2)
Bramki: Kotalczyk (46, 72), Ochwat (54, 86), Siudak (90) – Kaletka (12), Zieliński (16)
SPÓJNIA LANDEK – RUCH RADZIONKÓW 4:1 (1:0)
Bramki: Fabian (24. karny, 52, 78. karny), Borek (68) – Bolacki (87)
ORZEŁ ŁĘKAWICA – SZOMBIERKI BYTOM 2:3 (1:3)
Bramki: Wróbel (26, 86) – Sierczyński (9), Sobotka (18), Wojdas (28)
POLONIA ŁAZISKA GÓRNE – UNIA TURZA ŚLĄSKA 2:1 (1:0)
Bramki: Wojtek (25), Pipia (51) – Majeranowski (89. samob.)
LKS BEŁK – KUŹNIA USTROŃ 2:2 (1:1)
Bramki: Sewerin (9), Joachim (78) – Addo (45, 74)
VICTORIA CZĘSTOCHOWA – ZNICZ KŁOBUCK 2:3 (1:1)
Bramki: Błaszkiewicz (27), Pałyga (90+3. samob.) – Holik (11), Marchewka (47), Więcławik (90+2)
PIAST II GLIWICE – PRZEMSZA SIEWIERZ 6:2 (3:0)
Bramki: Maziarz (2, 25, 75), Kopczyński (28, 67), Piotrowski (90) – Bębenek (56), Bartusiak (66)
Tabele i wyniki rozgrywek znajdziecie TUTAJ
Sponsorem tytularnym rozgrywek jest Firma InterHall.