Jordan Maciejowski

6 lut 2025

Zbliżający się do 42 urodzin (26 lutego) Jordan Maciejowski jako junior Gwarka Zabrze w 1994 roku sięgnął po wicemistrzostwo Polski. Na tytuł mistrzowski musiał czekać… 21 lat i wywalczył go w Halowych Mistrzostwach Polski Oldbojów w Zawierciu w 2015 roku, a rok temu cieszył się z tytułu drugi raz. W niedzielę zabrzanie nie obronili jednak tytułu i na hat-trick muszą poczekać przynajmniej 12 miesięcy.

– Jak ocenia pan swoją piłkarską karierę od Victorii Jaworzno zaczynając, poprzez: Gwarek Zabrze, Polonię Bytom, Orzeł Bobrowniki, Górnik Jaworzno, GKS Katowice, Wartę Zawiercie, Czarnych Żagań, Hutnika Kraków, Szczakowiankę Jaworzno, Unię Ząbkowice, Zagłębiaka Dąbrowa Górnicza, Pioniera Ujejsce i Łazowiankę, po Przemszę Okradzionów?

– Ci którzy niewiele osiągnęli często, wspominając swoje boiskowe występy  mówią o karierze – wyjaśnia Jordan Maciejowski. – Natomiast tacy zawodnicy, jak na przykład pięciokrotny mistrz Austrii, gdzie był piłkarzem roku i królem strzelców, a także zdobywca Pucharu Austrii i Niemiec oraz 10-krotny reprezentant Polski Radek Gilewicz, z którym mam okazję spotykać się w Reprezentacji Śląska Oldbojów, używają sformułowania „przygoda piłkarska”. Ja też będę więc mówił o przygodzie, którą przerwała kontuzja. Bardzo wcześnie musiałem skończyć marzenia o grze w piłkę na wyczynowym poziomie i moje sportowe plany się nie spełniły. Pozostały tylko występy amatorskie na szczeblu regionalnym. Mimo to czuję się spełniony, choć z czasów pobytu w ekstraklasowym GKS Katowice, mogę się pochwalić tylko jednym oficjalnym występem w pierwszym zespole, w meczu Pucharu Polski z ŁKS Łódź.

– Jak pan wspomina ten okres przejścia z boiska do… codziennego życia bez piłki?

– Z dnia na dzień, człowiek kochający to co robi, musiał znaleźć nowy sposób życia. Trzeba było iść do pracy i zabrać się za naukę, która w czasach gry w piłkę od najmłodszych lat, zeszła na drugi plan. Skończyłem dwie uczelnie, bo najpierw była Akademia Wychowania Fizycznego, a następnie Akademia Ekonomiczna, ale paradoksalnie nie mam dzisiaj nic wspólnego ze zdobytymi na nich zawodami. Prowadzę bowiem własną firmę, zajmującą się usługami komunalnymi i czystościowymi, a przy piłce zostałem jako oldboj i… ojciec.

– Czym jest dla pana gra w oldbojach?

– Jako oldboj gram dla przyjemności i mogę się pochwalić występami w Reprezentacji Śląska Oldbojów oraz tytułem mistrza Polski, wywalczonym przez Gwarka Zabrze i to dwukrotnie. W latach 2015 i 2017, zorganizowana przeze mnie drużyna, zwyciężyła w Halowych Mistrzostwach Polski tradycyjnie odbywających się w Zawierciu. W tym roku jako obrońca tytułu zakończyliśmy rywalizację na czwartym miejscu, przegrywając mecz o miejsce na podium z drużyną Zagłębia Dąbrowskiego.

– Kto tworzy zespół oldbojów Gwarka Zabrze?

– W naszym zespole grają bramkarze Tomek Murzyn i Andrzej Urbańczyk oraz występujący w polu Marcin Adaszek, Marcin Malinowski, Arek Butrykowski, Marcin Domagała, Kamil Kosowski, Adrian Sikora czy Jarek Czarnecki. Jest wielu fajnych kolegów z przeszłością od reprezentacyjnej, przez międzynarodową, ekstraklasową po I i II-ligową. Skład mamy fajny, ale najważniejsze jest to, że od 25 lat, czyli od czasów szkolnych, trzymamy się razem. A co najciekawsze, za każdym razem gdy się spotykamy i wspominamy te same historie, śmiejemy się z nich jakbyśmy je opowiadali pierwszy raz.

– Do jakiego meczu wracacie najczęściej?

– Mój najbardziej pamiętny mecz to… dwumecz, czyli finał mistrzostw Polski juniorów Gwarek – Hutnik Kraków z 1994 roku. Choć tyle już lat minęło ciągle nie możemy sobie darować tego, że zeszliśmy z boiska pokonani. Mieliśmy przecież wspaniałą drużynę, bo wystarczy, że wymienię napastników Marcina Kuźbę i Piotrka Gierczaka, czy Marcina Malinowskiego. Mało tego. W sumie siedmiu zawodników z tamtej jedenastki zaistniało w piłce, bo zagrało w lidze co najlepiej świadczy o tym jaką dysponowaliśmy siłą. To, że mogłem być w tym zespole jest dla mnie na pewno wyjątkowym wspomnieniem, a to że jestem teraz członkiem zarządu Gwarka pozwala mi do tamtych lat wracać.

– Czym dla pana są powołania do Reprezentacji śląska Oldbojów?

– Reprezentację Śląska Oldbojów traktuję jako… przywilej. Cieszę się, że mogę przyjechać i pograć w piłkę z zawodnikami, którzy wiele w futbolu osiągnęli. To dla mnie zaszczyt, a przy okazji robię to co lubię. Przyjeżdżam, wybiegam na boisko i cieszę się nie traktując wyniku jako priorytetu. Istotniejsze jest to, że… po meczu się pośmiejemy, pożartujemy, powspominamy. Mieliśmy na przykład takie wydarzenia jak mecz na otwarcie Stadionu Śląskiego w obecności kilkunastu tysięcy ludzi, czy wyjazd do Irlandii na zaproszenie tamtejszej Polonii.

– A jak się pan realizuje jako ojciec piłkarza?

– Syn, który 3 stycznia skończył 16 lat, trenuje w GKS Katowice i broni w zespołach U17 i U19. Przed nim cała piłkarska droga. Mateusz ma dobre warunki fizyczne, ale staram się mu wpajać, że najważniejsza jest praca. Jest w klasie sportowej więc zajęcia ma poukładane, ale ja, starając się z nim być na popołudniowych zajęciach, wychodzę z domu o godzinie 5.30 rano i wracam po 20.00, przez co cierpi córka. Marysia ma 7 lat i niestety jest przeze mnie trochę zaniedbana sportowo, ale powiedziałem sobie, że muszę się też przyłożyć do jej rozwoju ruchowego i wozić na pływanie czy inne zajęcia. Nie chcę jej pchać na siłę w sport, ale jeżeli się jej to spodoba to będę się cieszył. To jednak musi być jej wybór. Ale nie pozwolę, żeby cały dzień siedziała w domu przy komputerze czy telefonach. Na szczęście żona myśli podobnie. Sylwia nie miała jednak nic wspólnego ze sportem i najbardziej dziwi się, że zawodnicy spotykają się godzinę przed meczem. Często słyszę więc od niej: skoro macie mecz o trzeciej to nie wystarczy wam się spotkać za pięć trzecia? Po 17 latach małżeństwa ciągle nie mogę jej wytłumaczyć o co w tym chodzi.

Dariusz Mrowiec

Dariusz Mrowiec

Stojący na czele zarządu Podokręgu Żywiec Dariusz Mrowiec do roli działacza doszedł sędziowską drogą. Urodzony 1 września 1963 roku wychowanek Koszarawy oraz zawodnik Czarnych Żywiec piłkarską przygodę przerwał w wieku juniora. W dodatku gdy na czas studiów na...

Jerzy Adamczyk

Jerzy Adamczyk

Życiorys Jerzego Adamczyka napisała... piłka nożna. - Zacząłem trenować w klubie w Jankowicach jako trampkarz, a gdy byłem juniorem to pierwszy zespół walczył o okręgówkę – wspomina prezes LKS Orzeł Jankowice. - Przegraliśmy jednak z Niewiadomiem i szansa na...

Leszek Baczyński

Leszek Baczyński

Wśród wielu odznaczeń i wyróżnień Leszek Baczyński ma także medal "Zasłużonego dla Miasta Sosnowca". - Rok temu na sesji Rady Miasta zostałem wyróżniony przyznaniem medalu "Zasłużonego dla Miasta Sosnowca" - mówi Leszek Baczyński, urodzony 13 kwietnia 1955 roku. -...

Zdzisław Banaś

Zdzisław Banaś

Zdzisław Banaś, ma nie tylko piłkarskie nazwisko, które kibicom kojarzy się z legendarnym reprezentantem Polski sprzed pół wieku. Można bez przesady powiedzieć, że dla Burmistrza Miasta i Gminy Siewierz piłka nożna jest pasją, którą realizuje jako... zaangażowany...

Czesław Biskup

Czesław Biskup

Wiceprezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej, jednocześnie prezes Beskidzkiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej Czesław Biskup z piłką nożna związany jest już ponad pół wieku. - Urodził się 1 maja 1948 roku - mówi Czesław Biskup. - Szanuję sobie to święto podwójnie, a...

Jarosław Bryś

Jarosław Bryś

Był piłkarzem ekstraklasy, a obecnie jest prezesem Podokręgu Zabrze, wiceprezesem Śląskiego Związku Piłki Nożnej i sekretarzem Zespołu Kształcenia i Licencjonowania Trenerów Polskiego Związku Piłki Nożnej. - Jak się zaczęła pana piłkarska przygoda? - Na poważnie...