Kiedy o 12.56 w Ptakowicach rozległ się ostatni gwizdek Sebastiana Jarzębaka – notabene sędziego z ekstraklasową przeszłością, w odległych o 30 kilometrów Katowicach strzeliły korki od szampanów! Traf chciał, że w 36. kolejce I Ligi Śląskiej – InterHall lider, katowicka Sparta, miał przymusową pauzę. Z napięciem jednak – w domowych fotelach i na kanapach – obserwowano „na odległość” mecz w Ptakowicach, dokąd zjechały rezerwy Rakowa.
Trener Dariusz Klacza grono podopiecznych ma bardzo szerokie, mocno więc „zamieszał” składem częstochowskiej młodzieży (w porównaniu do poprzedniego, zwycięskiego spotkania w Dąbrowie Górniczej). Ci, których posłał w bój, niewiele jednak byli w stanie zdziałać w konfrontacji z doświadczonym przeciwnikiem.
Drama zagrała dla Sparty
Drama to jedna z najbardziej nieobliczalnych zespołów I Ligi Śląskiej – i znów to potwierdziła. „Koncert, koncert, koncert w Ptakowicach!” – entuzjastycznie podsumowali gospodarze występ podopiecznych Dariusza Dwojaka na facebookowym fanpage’u. „Atak za atakiem, kilkanaście strzałów, słupek, przewrotki, parady młodego bramkarza Rakowa…” – czytamy w mediach społecznościowych zbrosławiczan. Nie są to słowa na wyrost. – Przy nieco lepszej skuteczności, bramek mogło być i osiem – potwierdza trener Ruchu Radzionków. Marcin Trzcionka pojechał do Ptakowic oglądnąć występ najbliższego rywala swej drużyny („Cidry” w środę zagrają w Częstochowie), ale… nie mógł się nachwalić Dramy i łatwości, z jaką stwarzała ona kolejne bramkowe sytuacje. Skończyło się na trzech trafieniach, w tym jednym – Jakuba Siwka, wciąż mającego prawo marzyć o koronie króla snajperów I Ligi Śląskiej (dołożył jeszcze asystę).
Przy okazji zaś gospodarze fetowali Mateusza Hermasza, swego skrzydłowego, który w sobotę po raz 150. założył koszulkę Dramy.
„Siwcu” pobił rekord?
– Znaliśmy wynik meczu rezerw Rakowa. I mocno nas on nakręcił – uśmiechał się kilka godzin później Szymon Siwy. Pomocnik Ruchu Radzionków już w 35. sekundzie meczu z rezerwami Podbeskidzia trafił do siatki rywali, przepięknym strzałem w długi róg. – Widziałem, że jeśli uda mi się dobrze zakręcić piłkę, mogę przelobować tego bramkarza – dowodził „Siwcu”. I zastanawiał się, czy przypadkiem nie został właśnie klubowym rekordzistą. – Nigdy nie strzeliłem tak szybko bramki. Jestem ciekaw, czy w całej historii Ruchu komuś udało się zdobyć gola szybciej? – pytał. Owa historia – przypomnijmy – liczy już niemal 106 lat, więc na takie pytanie niełatwo odpowiedzieć.
– Ten gol ustawił mecz – komentował dalej radzionkowianin. Jeszcze przed upływem czwartej minuty „Cidry” prowadziły 2:0 z bielską młodzieżą; tym razem sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał Michał Szromek. – A do 10. minuty powinno być 3:0 i gralibyśmy już zupełnie spokojnie – dodawał nie bez racji Siwy. Radzionkowianie, grający bez kilku kluczowych graczy (bramkarza Dawida Stambuły, kapitana Bartłomieja Gwiaździńskiego i doświadczonego napastnika Marcina Kowalskiego), parę okazji na podwyższenie rezultatu zmarnowali, pozwalając Podbeskidziu wrócić mentalnie do gry. – Ech, szkoda tych goli. Takich błędów nie możemy robić… – wzdychał doskonale znany z ekstraklasowych boisk Michal Pesković, który tym razem dowodził drużyną Podbeskidzia z ławki, w zastępstwie zawieszonego Tomasza Górkiewicza.
„Cidry” chcą do baraży!
Po zmianie stron Siwy podwyższył na 3:0, tym razem po indywidualnej akcji, w której minął trzech rywali i bramkarza! To było jego trzynaste – niekoniecznie pechowe – trafienie w tym sezonie. I to on – pomocnik, o mnogości zadań destrukcyjnych – jest najlepszym strzelcem Ruchu!
Bielszczanie niespodziewanie zdołali jednak „złapać kontakt”, choć od 82. minuty grać musieli w osłabieniu, po czerwonej kartce Maksymiliana Świty. – Szkoda dwóch bramek, straconych na własne życzenie. Ale jeśli mamy do końca wygrywać 3:2, to kupuję ten pomysł – śmiał się „Siwcu” przypominając, że Ruch wygrał w takich rozmiarach dwa poprzednie mecze! – W środę pojedziemy do Częstochowy i spróbujemy zagrać tak, by zachować jeszcze szansę na baraże – zadeklarował. „Cidry” w tabeli tracą do rezerw Rakowa pięć „oczek”, nie są to więc marzenia zupełnie nierealne. Inna rzecz, że radzionkowianie mają wciąż własne kłopoty, i ewentualna trzecia liga byłaby dla klubu bardzo znaczącym wyzwaniem…
Pozostając zaś przy bohaterze Ruchu, koniecznie dodać trzeba, że wielce pracowity z niego facet. Nie tylko na murawie, na której w tym sezonie grywał już jako środkowy pomocnik, boczny obrońca, skrzydłowy, a nawet napastnik na szpicy ataku. „W cywilu” jest studentem – w trybie dziennym – Politechniki Śląskiej (na kierunku „zarządzanie inżynierią produkcji”), w styczniu czeka go obrona dyplomu. W niedziele zaś dorabia w… jednej z tarnogórskich restauracji!
Król utrzyma zespół w lidze?
Podobnie jak Szymon Siwy, w sobotę – w meczu z wysoko notowanym Rozwojem – dublet ustrzelił też Marcin Oślizlok, mocno zbliżając się w ten sposób do tytułu króla strzelców (gole nr 25. i 26.). Równie ważny jest wymiar drużynowy jego trafień. Wodzisławianie wciąż walczą – heroicznie, jak widać – o utrzymanie na obecnym poziomie rozgrywkowym. Piętnasta lokata może – ale nie musi, nie znamy jeszcze ostatecznych rozstrzygnięć w 2. i 3. lidze – wystarczyć do ocalenia miejsca w I Lidze Śląskiej – InterHall.
Grający trener z asystą!
Pozostanie w tej klasie rozgrywkowej jest też celem Przemszy. Siewierzanie w sobotę też mieli wysoko notowanego rywala: przyjechał do nich ROW 1964. Rybniczanie – najwyraźniej ukontentowani środową wygraną w zaległym meczu z Odrą (hat-trick Nikodema Juraszczyka) – tylko w pierwszej połowie stawiali czoła gospodarzom. – Brawa dla chłopaków, że wytrzymaliśmy trudy tego spotkania. Pokazaliśmy charakter po golu wyrównującym dla ROW-u – cieszył się trener miejscowych, Dawid Jarka. A właściwie „grający trener” – trzeba by napisać, bo tym razem jest to określenie jak najbardziej uzasadnione. – Cieszę się, że mogłem wejść na chwilę i pomóc chłopakom – zacierał ręce były ekstraklasowy snajper, który zaliczył asystę przy bramce numer cztery dla Przemszy. – Trochę z przypadku, bo piłka przypadkiem trafiła mi na klatkę. Ale zgranie było niezłe, a bramka „Kiecyka” (Michała Kiecy – dop. aut.) piękna! – podkreślał „Jarkin”, chwaląc cały zespół, a indywidualnie wyróżniając golkipera. – Trzeba pochwalić Przemka Popczyka za to, co dziś wyprawiał w bramce – zaznaczał szkoleniowiec. Ta wygrana, niezależnie od wspomnianego układu sił w wyższych ligach, praktycznie gwarantuje siewierzanom pozostanie w I Lidze Śląskiej – InterHall, więc ich pomeczowej radości trudno się dziwić!
Różnice w nastrojach „gwarkowych”
Potężny krok w kierunku utrzymania wykonał Gwarek Tarnowskie Góry, przywożąc komplet punktów z gorącego zazwyczaj terenu w Ustroniu. W nieodległym Landeku poległ zaś jego imiennik z Ornontowic, choć do przerwy do podopieczni Łukasza Berety prowadzili. Większą część spotkania (od 24. minuty) musieli jednak grać w osłabieniu, po czerwonej kartce dla Krzysztofa Grzegorza (faul na Patryku Czaderze). – Goście zamurowali dostęp do własnej bramki. Szukaliśmy swoich szans, także bocznymi sektorami, ale czyniliśmy to zbyt wolno i bez pomysłu – tłumaczył po meczu trener Spójni, Patryk Pindel. Jego podopieczni zdołali jednak wyrównać, a w samej końcówce – wykorzystując niepewną interwencję bramkarza Tomasza Broniszewskiego – zdobyć zwycięską bramkę: Kami Turoń wepchnął do siatki „wyplutą” przez golkipera piłkę. – Dopisało nam szczęście – to fakt. Ale zwycięstwo jest zasłużone, zważywszy choćby na sytuacje naszą przewagę w drugiej połowie meczu – dodawał Pindel w rozmowie z portalem „sportowebeskidy.pl”. Dla ekipy z Ornontowic ta bramka i ta porażka może być „gwoździem do trumny” w walce o utrzymanie…
Do młodzieży świat należy
W 90. minucie padła też bramka w Częstochowie – na wagę remisu Victorii z rezerwami Piasta. Gospodarze w meczowej kadrze mieli aż trzynastu młodzieżowców, trzech z nich – z rocznika 2009 – dostało szansę debiutu na szczeblu I Ligi Śląskiej – InterHall. Adam Hejduk wykorzystał ją koncertowo: to on uratował punkt dla swego zespołu!
Fot. Victoria Częstochowa
37. kolejka – już w najbliższą środę o godz. 18.00. Na Rapidzie Sparta zagra z Odrą, będzie więc okazja do fetowania awansu, wywalczonego „zaocznie w sobotę”.
Tekst: Dariusz Leśnikowski
36. kolejka I Ligi Śląskiej – InterHall
DRAMA ZBROSŁAWICE – RAKÓW II CZĘSTOCHOWA 3:0 (0:0)
Bramki: Siwek (56.), Siudak (68.), Kotalczyk (87.)
RUCH RADZIONKÓW – PODBESKIDZIE II BIELSKO-BIAŁA 3:2 (2:0)
Bramki: Siwy (1, 63.), Szromek (4.) – Iwański (67.), Janusz (82.)
PRZEMSZA SIEWIERZ – ROW 1964 RYBNIK 4:1 (1:1)
Bramki: Pielok (7.), Bartusiak (69.), Paluch (82.), Kieca (86.) – Janik (36.)
ODRA WODZISŁAW – ROZWÓJ KATOWICE 3:0 (2:0)
Bramki: Oślizlok (21., 41.), Brachman (80.)
VICTORIA CZĘSTOCHOWA – PIAST II GLIWICE 2:2 (0:2)
Bramki dla Victorii: Piątkowski (75. karny), Hejduk (90.)
UNIA DĄBROWA GÓRNICZA – LKS DECOR BEŁK 0:2 (0:0)
Bramki: Semeniuk (57.), Musiolik (69.)
SPÓJNIA LANDEK – GWAREK ORNONTOWICE 2:1 (0:1)
Bramki: Piejak (55.), Turoń (90.) – Sewerin (11.)
KUŹNIA USTROŃ – GWAREK TARNOWSKIE GÓRY 0:1 (0:0)
Bramki: Urbański (66.)
REKORD II BIELSKO-BIAŁA – POLONIA ŁAZISKA GÓRNE 0:0
SPARTA KATOWICE pauzowała
Zaległy – 20. kolejka (28.05.)
ROW 1964 RYBNIK – ODRA WODZISŁAW 5:2 (2:0)
Bramki: Juraszczyk (3., 63., 67.), Szczepanik (32.), Papierok (52.) – Oślizlok (59.), Wąsik (87.)
Wyniki i tabela I Ligi Śląskiej InterHall TUTAJ
SKARBIEC KIBICA I LIGI ŚLĄSKIEJ INTERHALL DO POBRANIA TUTAJ
Sponsorem tytularnym rozgrywek jest Firma InterHall.