Trzy dni wcześniej na Superauto.pl Stadionie Śląskim dzisiejsi kadrowicze Jana Urbana, w towarzyskim meczu z Nową Zelandią sprawdzali formę przed eliminacyjnym meczem w Kownie. W niedzielne popołudnie chorzowski „Kocioł Czarownic” – wespół z kilkunastoma tysiącami kibiców – wybrał się wehikułem czasu w sentymentalną podróż w przeszłość. Na jego murawę wybiegli bohaterowie sprzed prawie ćwierć wieku: reprezentacja Biało-czerwonych, która pod wodzą Jerzego Engela właśnie na tym obiekcie przywracała polską piłkę mundialowemu towarzystwu.
– Tak, to jest ten szczęśliwy płaszcz – ówczesnemu szkoleniowcowi naszej kadry być może nieco pobielały włosy i minimalnie przygarbiła się sylwetka, ale wciąż z wkroczeniem do szatni piłkarskiej wnosi w nią emocje i fachowość. I ten… łut magii, tym razem zawarty we wspomnianym „mantlu” – jak rzekliby Ślązacy o tej części garderoby, której poły fruwały w powietrzu, gdy we wrześniu 2001 roku podopieczni podrzucali na ramionach swego trenera-przewodnika w drodze na boiska Korei Południowej i Japonii. Engelowi pewnie i teraz zakręciła się łezka w oku – niekoniecznie tylko na wspomnienie tamtych scen, ale i na dźwięk swego nazwiska, skandowanego przez trybuny chorzowskiego giganta.
– Pełen profesjonalizm! – tak o eksselekcjonerze mówił po meczu Jerzy Dudek, przywołując „motywacyjne gadki” na odprawie. Wtedy, 1 września, przed meczem z Norwegami, był to film poświęcony zakrętom polskiej historii, konkretnie zaś – niemieckiej agresji na nasz kraj w 1939. – Teraz trener też pokazał nam wideo. Tym razem z napisem najpiękniejszych chwil polskiej piłki na tym obiekcie. Łącznie z tymi scenami, w których to my byliśmy ich najważniejszymi postaciami – dodawał legendarny golkiper, i tym razem – ku zachwytowi widzów – fruwał między słupkami polskiej bramki, wywołując zachwyt i euforię.
Sam mecz zaczął się jednak dla niego – i Polaków – wyjątkowo kiepsko: od dwóch trafień Fredy’ego Bobicia. Tę pierwszą od początku do końca wypracował mu Lukas Podolski: obecnemu dyrektorowi sportowemu Legii wystarczyło tylko dołożyć nogę do piłki podawanej przez Poldiego. – Debiutowałem w reprezentacji Niemiec w 2004 roku, zmieniając właśnie jego – przypominał wciąż grający w piłkę w naszej ekstraklasie Podolski. Jakby chciał zasugerować, że tą asystą… spłacił dług wobec starszego kolegi.
Lukas Podolski w koszulce z orzełkiem? Na Stadionie Śląskim wszystko jest możliwe!
Napastnik Górnika zaliczył w tym meczu jeszcze jedno podanie otwierające drogę do bramki. Ze wszech miar wyjątkowe: tym razem bowiem miał na sobie koszulkę z orzełkiem (i nie wykluczył, że jeśli ponownie zostanie zaproszony, być może skorzysta z propozycji), a zagrywał na nogę Marcina Wasilewskiego! „Wasyl” zresztą okazał się prawdziwą gwiazdą niedzielnego starcia: jeszcze w pierwszej połowie kapitalnie trafił głową, by po zmianie stron dogranie Poldiego zamienić na gola płaskim uderzeniem w róg niemieckiej bramki. Trzecie trafienie dla Biało-czerwonych – uderzeniem między nogami Timo Hildebranda – zapisał na swe konto Jacek Krzynówek. Polacy wyszli więc od 0:2, potem odwrócili wynik na 3:2, by w samej końcówce dać sobie wydrzeć zwycięstwo. Ale… – Owszem, człowiek może być sam zły na siebie, bo nie wykorzystał jednej czy drugiej sytuacji, może źle podał albo stracił piłkę. Koniec końców wynik jednak jest pozytywny, kiedy gra się przeciwko tak wielkim rywalom – tak Mecz Legend ocenił Maciej Żurawski.
Polska – Niemcy 3:3 (2:2)
0:1 – Bobić (2), 0:2 – Bobić (10), 1:2 – Wasilewski (24), 2:2 – Krzynówek (44), 3:2 – Wasilewski (53), 3:3 – Helmes (88)
Sędziowali Michał Listkiewicz i Ryszard Wójcik. Widzów ponad 12 tys.
POLSKA: Dudek – Kłos, Bąk, Żewłakow, Koźmiński – Wasilewski – Kosowski, Świerczewski, Krzynówek – Żurawski, Gilewicz oraz Majdan, Wawrzyniak, Głowacki, Radomski, Mila, Wichniarek, Baszczyński, Podolski. Trener Jerzy ENGEL.
NIEMCY: Hildebrand – Jansen, Helmer, Sinkiewicz, Owomoyela – Frings – Basler, Jones, Hinkel – Bobić, Podolski oraz Braeutigam, Beck, Friedrich, Hilbert, Helmes, Herget, Wosz, Zickler, Hertzsch. Trener Marcus BABBEL.
Tekst: Dariusz Leśnikowski
Zdjęcie: Superauto.pl Stadion Śląski
Polecamy galerię zdjęć Dziennika Zachodniego z trybun TUTAJ