Dawid Jarka z Tomaszem Wróblem parę razy w (odległej) przeszłości rywalizowali ze sobą w meczach ekstraklasowych. Górą był wówczas zawsze ten pierwszy. Wyrównywanie rachunków zaczęło się w środowy wieczór – już na trenerskich ławkach. Podopieczni tego drugiego, liderujący stawce I Ligi Śląskiej – InterHall, pewnie i wysoko wypunktowali walczących o utrzymanie zawodników ekssnajpera Górnika Zabrze.
– Pierwsza połowa nie wskazywała na to, że przegramy tak wysoko. Szyki pokrzyżowała nam czerwona kartka… – wzdychał ciężko po końcowym gwizdku Jarka. Niefortunna interwencja Stanisława Zacharczenki – oceniona przez arbitra jako „faul ratunkowy” – kosztowała Przemszę konieczność gry w dziesiątkę już od 37. minuty. Jeszcze do przerwy gospodarzom udało się zachować czyste konto. Ba; to właśnie w tym okresie Michał Wiśniewski trafił w słupek katowickiej bramki.
Do ostatniej kropli potu
Po zmianie stron na murawie w zasadzie istniał już jednak tylko zespół Sparty. – Kwestią czasu było, że lider nas przyciśnie, ale nie spodziewałem się, że pierwszą bramkę stracimy już tak szybko po przerwie. Tym bardziej, ze daliśmy się złapać na zagranie rywali, na które uczulałem mój zespół – dodawał opiekun Przemszy w rozmowie z klubową telewizją. Katowiczanie „w swoim stylu” błyskawicznie wykonali stały fragment gry, a ligowy wyjadacz Grzegorz Goncerz wykorzystał okazję. Reszta tej części gry była już tylko „dobijaniem rannego”.
Fot. Sparta Katowice
– Szkoda punktów, które uciekły na własnym boisku… – to jeszcze raz Dawid Jarka. – Jesteśmy w złym momencie i w złym miejscu w tabeli. Wiemy, że z trzeciej ligi może spaść sporo drużyn, a wszystkim nam zależy, by Przemsza została na obecnym szczeblu rozgrywek. Więc nie spuszczamy głów, będziemy walczyć do ostatniej kropli potu – dodawał trener siewierzan. To nie jest pusta deklaracja. Jego podopieczni nawet w osłabieniu i przy wyniku 0:3 potrafili jeszcze wywalczyć rzut karny. Nie wykorzystał go jednak Norbert Bębenek. Sparta tym samym – po niespodziewanej porażce z ROW-em Rybnik w minioną sobotę – wróciła na zwycięski szlak. Podobnie jak wicelider…
W Rakowie „główka pracuje”
Młodzież spod Jasnej Góry – pokonana cztery dni wcześniej przez Kuźnię – tym razem „odkuła się” na Spójni, przywożąc komplet „oczek” z Landeka. Już przed przerwą gospodarzy przed utratą gola ratowała poprzeczka i słupek, ale i tak goście zdołali wyjść na prowadzenie, po strzale głową Maksa Pawłowskiego. Druga część gry potwierdziła, że w ekipie trenera Dariusza Klaczy „główka pracuje”: tym razem Patryka Kierlina właśnie w ten sposób pokonał Jerzy Napieraj. Z aktywów gospodarzy, próbujących odrabiać straty, wymienić trzeba uderzenie Patryka Fabiana w poprzeczkę.
Supersnajper ze… środka obrony!
O ile przewodzący stawce duet zgodnie wygrał swe mecze, o tyle potknął się – trzeci do tej pory – Rozwój Katowice, borykający się z wieloma absencjami (głównie spowodowanymi kontuzjami) podstawowych zawodników. Podopieczni Rafała Bosowskiego polegli w Częstochowie, a swój wkład w wiktorię Victorii miał m.in. Adrian Błaszkiewicz. Nie po raz pierwszy w tym sezonie; na koncie ma już 16 goli. Niby nic, skoro wyprzedza czterech innych piłkarzy, ale… Błaszkiewicz jest przecież stoperem! A jednak – zwłaszcza głową, jak tym razem, i zwłaszcza przy okazji stałych fragmentów gry swego zespołu regularnie dziurawi siatkę rywali, dzięki czemu jego koledzy mają okazję do pomeczowej radości!
Atak na podium z powiatu tarnogórskiego
Porażkę Rozwoju wykorzystały dwie drużyny z powiatu tarnogórskiego. Ruch Radzionków jesienią niespodziewanie zgubił punkty w domowym meczu z „rezerwami” Rekordu. Teraz bielski narybek znów napędził sporo strachu „Cidrom”: dość powiedzieć, że w ciągu trzech minut podopieczni Szymona Niemczyka strzelili gościom dwa gole i prowadzili 2:1! Wtedy sprawy w swe ręce wziął Miłosz Ćwielong, który staje się „mężem opatrznościowym” radzionkowian. To on – by przypomnieć wiosenną „wisienkę na torcie” – dał Ruchowi wygraną w 96. minucie meczu ze Spartą. Teraz krótko przed przerwą wyrównał na 2:2 kapitalnym strzałem zza „szesnastki” w samo okienko bielskiej bramki. W drugiej połowie zaś zaliczył równie piękną asystę przy zwycięskim trafieniu Rafała Otwinowskiego. „Cidry” wskoczyły w ten sposób na trzecie miejsce w tabeli, wcielając w życie słowa cytowanego tutaj po poprzedniej kolejce Kacpra Zalewskiego: „Podium kusi”.
Podium kusi też ich sąsiadów zza między, z którymi w miniony weekend podzielili się punktami. Trener Dariusz Dwojak w Zbrosławicach ma na tyle szeroką kadrę, że po derbach z Ruchem mógł wymienić niemal pół jedenastki na spotkanie z Polonią Łaziska Górne. Efekty roszad przyszły dopiero w drugiej połowie, kiedy w odstępie kilku minut dwa razy do siatki gości trafił Jakub Siwek. Ma już na koncie 19 trafień w tym sezonie i wciąż myśleć może o koronie króla strzelców!
Wysoka cena nieskuteczności
O tej koronie myśli też zapewne Łukasz Krakowczyk: jego dublet walnie przyczynił się do wygranej Decoru Bełk w Ustroniu. Wygranej trochę niespodziewanej, bo przecież Kuźnia parę dni wcześniej ograła rezerwy Rakowa. – Mieliśmy Kuźnię dość wnikliwie przeanalizowaną i to, co chcieliśmy w tym spotkaniu zagrać, po prostu nam wypaliło. Cieszy skuteczność, bo z nią bywało w tym sezonie różnie. Rzadko się nam zdarza, że wykorzystujemy wszystkie okazje strzeleckie, jakie sobie wypracujemy, a w meczu z Kuźnią tak właśnie było – mówił portalowi „beskidzkapika.pl” zadowolony Łukasz Biliński, trener gości. Karol Sieński, jego vis a vis, nie mógł oczywiście być zadowolony z wyniku, ale postawy podopiecznych nie krytykował. – To był dobry mecz w naszym w wykonaniu. Mieliśmy więcej sytuacji od rywala, ale to nie przełożyło się na korzystny rezultat – mówi w rozmowie z serwisem „sportowe beskidy.pl”. Jego zespół zapłacił wysoką cenę za nieskuteczność: przegrał po czterech meczach bez porażki i dał się wyprzedzić w tabeli swemu środowemu rywalowi.
Między nami, outsiderami
Między sobą grały w tej kolejce zespoły z miejsc 15-18. Wygrana z Gwarkiem Ornontowice znów przywróciła nadzieję na utrzymanie w Wodzisławiu. Walczą też jeszcze „górale”, choć pozbawiona już wiary w pozostanie w I Lidze Śląskiej – InterHall dąbrowska Unia nieco strachu gościom napędziła. – Za bardzo cofnęliśmy się w końcówce i zrobiło się trochę nerwowo, ale uważam, że na te 3 punkty tak nam potrzebne, zasłużyliśmy – podsumował wygraną swych podopiecznych trener rezerw Podbeskidzia, Tomasz Górkiewicz, na łamach „sportowychbeskidzów.pl”.
Fot. Odra Wodzisław
Kolejne emocje na boiskach tej klasy rozgrywkowej – już w najbliższy weekend. Zapraszamy gorąco wszystkich kibiców, bo emocji i pięknych goli – jak widać – nie brakuje!
Tekst: Dariusz Leśnikowski
34. kolejka I Ligi Śląskiej – InterHall
PRZEMSZA SIEWIERZ – SPARTA KATOWICE 0:4 (0:0) Bramki: Goncerz (49.), Glapka (61.), Zambrano (69.), Kędzierski (86.)
SPÓJNIA LANDEK – RAKÓW II CZĘSTOCHOWA 0:2 (0:1) Bramki: Pawłowski (31.), Napieraj (67.)
REKORD II BIELSKO-BIAŁA – RUCH RADZIONKÓW 2:3 (2:2) Bramki: Kliś (27.), Gumółka (30.) – Sadlak (11.), Ćwielong (38.), Otwinowski (64.)
DRAMA ZBROSŁAWICE – POLONIA ŁAZISKA GÓRNE 2:0 (0:0) Bramki: Siwek (62., 66.)
VICTORIA CZĘSTOCHOWA – ROZWÓJ KATOWICE 2:0 (2:0) Bramki: Krawczyk (19.), Błaszkiewicz (45.)
ROW 1964 RYBNIK – PIAST II GLIWICE 0:1 (0:1) Bramka – Cichy (33.)
KUŹNIA USTROŃ – LKS DECOR BEŁK 1:3 (1:1) Bramki: Surowiec (45.) – Musiolik (13.), Krakowczyk (47., 90+2.)
ODRA WODZISŁAW – GWAREK ORNONTOWICE 3:1 (1:1) Bramki: Wilczek (25.), Wodnicki (56.), Białas (75.) – Sewerin (27. karny)
UNIA DĄBROWA GÓRNICZA – PODBESKIDZIE II BIELSKO-BIAŁA 0:1 (0:0) Bramka – Biskup (48.)
GWAREK TARNOWSKIE GÓRY pauzował
Wyniki i tabela I Ligi Śląskiej InterHall TUTAJ
SKARBIEC KIBICA I LIGI ŚLĄSKIEJ INTERHALL DO POBRANIA TUTAJ
Sponsorem tytularnym rozgrywek jest Firma InterHall.