Ostatniego dnia sierpnia piłkarze ROW-u, po wygranej w 6. kolejce, zajęli fotel przodownika tabeli. Stracili go ostatniego dni października, bo w derbach Katowic trzy punkty zdobył spadkowicz z trzeciego frontu. Mogli odzyskać go w niedzielny wieczór, ale sensacyjnie przegrali z beniaminkiem!
Chyba nikt na Stadionie Miejskim w Rybniku nie przypuszczał, że już w 28. sekundzie goście obejmą prowadzenie. Adrian Rakowski trochę sobie w ekstraklasie pograł, więc i umiejętności ma niepoślednie, i doświadczenie też. Takiego gola, jakiego pomocnik Orła Łękawica zaaplikował dotychczasowemu liderowi – z 30 metrów, z pierwszej piłki – jeszcze pewnie w karierze nie zdobył.
Setka bez satysfakcji
Nikt też w tym momencie na trybunach nie mógł przypuszczać, że będzie to jedyne trafienie w całym spotkaniu! W dalszej części spotkania gospodarze – w tym rozgrywający setne spotkanie w barwach drużyny seniorów Nikodem Juraszczyk – bili głową w… Głowacza. Konkretnie – w Jana Głowacza, momentami dokonującego cudów w bramce gości (raz w sukurs przyszła mu poprzeczka). – Ale nie była to też żadna „obrona Częstochowy” w naszym wykonaniu, lecz realizacja zadań defensywnych całej drużyny, przez większość spotkania w sposób naprawdę wzorcowy. Umiejętnie się broniliśmy, rozbijaliśmy wiele ataków rywala. Trochę szczęścia też mieliśmy, ale przede wszystkim wyjazdowe zwycięstwo zawdzięczamy konsekwencji w grze – mówił po końcowym gwizdku rozradowany szkoleniowiec beniaminka, Krzysztof Wądrzyk, w rozmowie z portalem „sportowe beskidy.pl”.

Działo się pod bramką Orła – wszakże bez efektu bramkowego dla ROW-u! Fot. Jeżech z Rybnika
Mnóstwo emocji było w niedzielne popołudnie także na innym obiekcie byłego ekstraklasowicza – czyli przy Modrzewskiego w Bytomiu. Zjechała tam jedna z tegosezonowych rewelacji, ekipa Spójni Landek. I zaczęła od prowadzenie, które krótko po przerwie dał jej Bartłomiej Ślosarczyk. – Po zdobytej bramce coś się „zacięło” w naszej drużynie – przyznawał jednak po końcowym gwizdku niepocieszony opiekun gości, Patryk Pindel. Szombierki szybko stratę odrobiły z nawiązką; ogromny w tym udział miał kapitan „Zielonych”. Kamil Moritz zdobył bowiem gole numer 98. i 99. w historii swych występów w barwach bytomskiego zespołu. A że dublet ustrzelił też Patryk Mularczyk, landeczanie musieli wracać na Podbeskidzie „na tarczy”.
Porażkę Spójni – zmniejszając dystans do niej do jednego punktu – wykorzystali piłkarze Dramy, pewnie rozprawiając się w Victorią Częstochowa.
Jedna jaskółka…
… wiosny nie czyni. I nie czyni też… nadziei jesienią. W 14. kolejce Przemsza – dzięki trafieniu Aayushmaana Chaturvediego – wygrała pierwszy w tym sezonie mecz, opuszczając dzięki temu ostatnią pozycję. Sęk w tym, że i przedostatnia utrzymania w I Lidze Śląskiej – InterHall nie da, a punktów wciąż serdecznie mało. Przełamanie okazało się jednorazowe, z Radzionkowa – choć „w potrzebie” zdarzało się siewierzanom w przeszłości robić punkty kosztem żółto-czarnych – wyjechali bez zdobyczy punktowej, za to z bagażem czterech goli. Pierwszy złożyć trzeba absolutnie na karb Przemysława Popczyka, który nie utrzymał w rękach piłki uderzanej z rzutu wolnego przez Oliviera Lazara. Pomocnik Ruchu – jako że grano w halloweenowy wieczór – po tym golu zapozował do fotek z image’em dostosowanym do charakteru tegoż dnia.

Fot. W Małym Obiektywie Piłkarskim
– W zbyt łatwy sposób tracimy bramki… Brakuje nam doświadczenia. Nasza ławka jest megawąska; latem doświadczenie zostało zastąpione młodością. A ta młodzież nigdy na tym poziomie nie grała, została rzucona na głęboką wodę. I niestety, nie wszyscy wyglądają super – westchnął po końcowym gwizdku trener Przemszy, Radosław Jóźwiak. – Ruch na początku próbował grać w piłkę, budować akcje. A potem oddał ją nam i po prostu kontrował – kreślił obraz spotkania opiekun gości. Rzeczywiście, dwie kolejne bramki dla radzionkowian to pochodna dobrych – jak powiedzieliby ekstraklasowi szkoleniowcy w ich „nowomowie” – faz przejściowych.
W piątek trafia Piontek
Kropkę nad „i” postawił zaś ładnym uderzeniem z 15 metrów Łukasz Piontek, dla którego było to pierwsze ligowe trafienie w szeregach „Cidrów”. – Widziałem, że bramkarz będzie przesuwał, więc poszukałem krótkiego rogu – tłumaczył pomocnik gospodarzy, który tym razem zaczął mecz na ławce. – Mam większą motywację, żeby jeszcze ciężej pracować, gdy wypadłem ze składu – podkreślał. Jego zespół zagrał trzeci z rzędu mecz bez porażki, na tę serię składa się też ubiegłotygodniowy remis w Gliwicach: pierwsza wyjazdowa zdobycz po pięciu wyjazdowych grach z przegraną. – Nie było nam łatwo wyjść z tej serii, ale się pozbieraliśmy. Skąd ta kiepska passa na wyjazdach? Myślę, że to kwestia mentalu. Umiejętności przecież mamy, wszystko rozgrywało się w głowach – wyjaśniał Piontek.
Od błędu Popczyka po pieczęć Piontka, czyli 90 minut w Radzionkowie w ultraskrócie.
W ekipie Przemszy zupełnie „przezroczysty” występ zaliczył wspomniany wcześniej bohater minionej kolejki, Chaturvedi, a gol Jakuba Pieloka posłużył jedynie na otarcie łez. Wszystko, co najważniejsze dla siewierzan tej jesieni, rozegra się w dwa kolejne weekendy. – Musimy postarać się, żeby zdobyć 6 punktów w dwóch ostatnich „meczach o życie” – dodawał w piątkowy wieczór Radosław Jóźwiak, przywołując czekające jego zespół spotkania z Unią Turza Śląska i Gwarkiem Tarnowskie Góry. – Unia zrobiła ładny wynik, a Janek Janik strzelił trzy bramki. Chciałbym go pozdrowić z tego miejsca, bo się bardzo kolegujemy. Ale z nami, mam nadzieję, powodów do radości mieć nie będzie – zapowiedział trener Przemszy.
Stoper z hat-trickiem
Spadkowicz z Betlic 3. Ligi przed minioną kolejką czuł na plecach oddech znajdującej się „pod kreską” ekipy z Siewierza. W piątek w Turzy Śląskiej, dokąd zjechała ekipa gliwickiej młodzieży, gospodarze zagrali jednak najlepszy mecz w całym dotychczasowym sezonie. Wspominany Jan Janik ustrzelił hat-tricka, co w przypadku stopera jest nie lada wyczynem, nawet jeśli weźmie się pod uwagę, że dwa z trzech goli „upolował” Janik z rzutów karnych. Tym bardziej, że tej jesieni „uniści” miewali sporo problemów z wykorzystaniem tegoż stałego fragmentu gry. Gliwiczanie – mimo wysokiej porażki – pozostawili po sobie dobre wrażenie. Dość powiedzieć, że – prócz Janika – najlepszym zawodnikiem ekipy gospodarzy był bramkarz, Dominik Brzozowski!
Jan Janik okazał się nader skuteczny w ofensywie, ale i radził sobie w destrukcji, co widać w skrócie meczu Unii z Piastem II.
Derby bez jeżdżenia
Wciąż niespecjalnie bezpiecznie czuć się mogą w tabeli piłkarze Rozwoju. W piątkowy wieczór bardzo niewiele mieli do powiedzenia w derbach Katowic. – Fajnie mecz się dla nas ułożył. Strzeliliśmy bramkę ze stałego fragmentu, przeważaliśmy. I choć to derby, nie było konieczności jeżdżenia na d…, mogliśmy pograć w piłkę – mówił po końcowym gwizdku przed kamerami klubowej telewizji kapitan gości, Bartosz Nowotnik. Wspomniane przez niego prowadzenie było wynikiem centry z rzutu rożnego, przedłużonej głową przez Mateusza Wacławskiego. Przed samą linią bramkową zaś mało doświadczonego golkipera Rozwoju uprzedził „stary lis” Łukasz Grzeszczyk i było 0:1.

Bartosz Nowotnik (z lewej) nie krył satysfakcji ze sposobu, w jaki jego zespół odprawił rywala zza miedzy. Fot. Lgks’1938 Podlesianka Katowice
Wspomnianą centrę z narożnika dobrze wykonał Adam Żak. Tenże piłkarz na początku drugiej połowy – po kapitalnej akcji i precyzyjnym dograniu Mateusza Miki, dla którego była to pierwsza ligowa asysta w katowickim klubie – podwyższył na 2:0. – Obie połowy toczyły się pod nasze dyktando. Właściwie nie było w nich momentu, w którym Rozwój mógłby myśleć o nawiązaniu kontaktu z nami – mówił pomocnik z Sołtysiej. Żak natomiast swego gola nie celebrował: jest bowiem wychowankiem Rozwoju. Zwycięstwo gości na sztucznej murawie przy ul. Asnyka przypieczętował strzałem zdejmującym pajęczynę z okienka „rozwojowej” bramki Grzeszczyk.
– Myślę, że nasze zwycięstwo jest zasłużone. Zostało poparte dobrą grą i dyscypliną na boisku; przez większą część meczu udawało się nam utrzymać kontrolę nad wydarzeniami na murawie – chwalił swych podopiecznych za wysokie tempo i duże zaangażowanie trener Dawid Brehmer. Zaś cytowany już Bartosz Nowotnik przypominał, że w najbliższy weekend przed jego ekipą bardzo poważne zadanie. – Czeka nas ciężki bój z ROW-em. Ale… takie mecze najlepiej się nam gra! – zapewnił kapitan.
Wiele się działo w derbach Katowic, więc i skrót z nich całkiem długi. Warto jednak poczekać na trafienie Łukasza Grzeszczyka na 0:3.
Znicz zgaszony w 23 sekundy!
Trop w trop za Podlesianką podążają rezerwy Rakowa. Zwycięstwo nad Kuźnią może nie było efektowne, ale bardzo cenne; ustronianie nigdy nie kryli przecież ambicji dołączenia do czołówki. Prowadzenie swej drużyny po ledwie kwadransie dał Tomasz Walczak – jak zawsze niezawodny, wszak to jego piąty z rzędu mecz ligowy z trafieniem. I częstochowianie dowieźli je do końca; to było ich ósme z rzędu zwycięstwo ligowe!
Gol w 16. minucie to w zasadzie nic szczególnego. Ale trafienie w… 23. sekundzie – a więc o mgnienie oka wcześniej, niż opisywana na wstępnie bramka Rakowskiego w Rybniku – zdecydowanie na uwagę i wyróżnienie zasługuje. A takiego właśnie wyczynu dokonał Stanisław Obermajer na stadionie w Kłobucku! Polonia Łaziska Górne potem dość uważnie pilnowała owego błyskawicznego prowadzenia, w końcówce nawet je powiększyła. Została w ten sposób drugą – po Dramie – ekipą, która zdobyła twierdzę Kłobuck. Co więcej – to był pierwszy od… półtora roku (!) mecz, w którym gracze Znicza nie zdobyli gola na własnych śmieciach! Stracili zaś – być może na dłużej – bramkarza Piotra Paliwodę, który w 55. minucie doznał kontuzji i musiał opuścić boisko.
Najszybsza bramka tego sezonu padła w piątek w Kłobucku.
Tekst: Dariusz Leśnikowski
15. kolejka I Ligi Śląskiej – InterHall
UNIA TURZA ŚLĄSKA – PIAST II GLIWICE 5:0 (3:0)
Bramki: Janik (4, 13. karny, 20. karny), Kalisz (59), Kaduk (90. samob.)
ZNICZ KŁOBUCK – POLONIA ŁAZISKA GÓRNE 0:2 (0:1)
Bramki: Obermajer (1), Flak (80. karny)
RUCH RADZIONKÓW – PRZEMSZA SIEWIERZ 4:1 (2:0)
Bramki: Lazar (26), Siwy (41), Sprot (53), Piontek (90+2) – Pielok (67)
ROZWÓJ KATOWICE – PODLESIANKA KATOWICE 0:3 (0:1)
Bramki: Grzeszczyk (33, 73), Żak (51)
RAKÓW II CZĘSTOCHOWA- KUŹNIA USTROŃ 1:0 (1:0)
Bramka – Walczak (16)
DRAMA ZBROSŁAWICE – VICTORIA CZĘSTOCHOWA 4:1 (2:1)
Bramki: Siudak (28), Ochwat (41, 52), Szulc (69) – Piątkowski (45)
SZOMBIERKI BYTOM – SPÓJNIA LANDEK 4:2 (0:0)
Bramki: Mularczyk (55, 63), Moritz (69, 82) – Ślosarczyk (49), Macura (80)
ROW 1964 RYBNIK – ORZEŁ ŁĘKAWICA 0:1 (0:1)
Bramka – Rakowski (1)
GWAREK TARNOWSKIE GÓRY – LKS BEŁK 1:6 (0:1)
Bramki: Pilch (47. karny) – Krakowczyk (13. karny, 56, 85. karny), Semeniuk (59, 65), Reguła (90+1)
Tabele i wyniki rozgrywek znajdziecie TUTAJ
Sponsorem tytularnym rozgrywek jest Firma InterHall.







