Z przytupem rozpoczęli nowy sezon piłkarze I Ligi Śląskiej – InterHall. W inauguracyjnej kolejce strzelono aż 33 bramki! Były dublety, były rzuty karne, a całkiem spora liczba czerwonych (!) kartek pokazuje, że nikt nogi odstawiać nie zamierza. Nie zabrakło niespodzianek, mocno zaznaczyli swą obecność beniaminkowie. No i kibice dopisali na większości stadionów!
Zagrali na MAKSA
Sezon 2025/26 zaczął się – niczym w filmach Alfreda Hitchcocka – od trzęsienia ziemi, a potem… napięcie już tylko rosło. W sobotnie przedpołudnie niespełna 120 sekund potrzebowali piłkarze Rozwoju Katowice, by objąć prowadzenie na obiekcie Decoru Bełk! Młodzi katowiczanie – którzy przecież latem stracili trzech podstawowych graczy na rzecz sąsiada zza między, czyli Sparty – zaczęli na MAKSA. Dosłownie, bo – po dośrodkowaniu Dominika Całki – „główką” piłkę do siatki gospodarzy wpadkował MAKS(ymilian) Zieliński. Ten sam, który zdobył dwa gole w ostatnim letnim sparingu Rozwoju, z Ruchem II Chorzów. – W piątek na treningu wrzutki mi nie wychodziły, a tu już praktycznie pierwszy kontakt z piłką wszedł mi idealnie na głowę Maksia – radował się asystent, cytowany przez klubowe media. Niespełna trzy minuty później było już 0:2: tym razem – po centrze autorstwa Daniela Kaletki – celnym strzałem głową popisał się Igor Rogowski.
– Praktycznie po dwóch akcjach mecz był ustawiony… – wzdychał trener Decoru, Łukasz Biliński, cytowany na klubowej stronie. – Potem mieliśmy ogrom sytuacji, by ten mecz wygrać, ale bardzo dobra postawa bramkarza gości i nasza nieskuteczność spowodowały, że nie potrafiliśmy strzelić bramki.
„Przywołany” do tablicy Bartosz Golik, golkiper Rozwoju, rzeczywiście dwoił się i troił między słupkami, dzięki czemu jego koledzy dowieźli zwycięstwo – pierwsze na inaugurację sezonu od niemal dekady! – do końcowego gwizdka. Golik i wtedy, w lipcu 2016, stał w bramce Rozwoju, który w drugoligowym meczu pokonał na wyjeździe Legionovię 3:0. Potem – wraz ze swym klubem – przeżywał różne chwile, łącznie z wycofaniem z rozgrywek drużyny seniorów. – Co roku jest coś takiego, że w tę drużynę ludzie nie wierzą, bo ktoś odchodzi. Nie wiem, jak będzie w tym sezonie, ale tym meczem udowadniamy, że każdy oddaje za ten klub serce – mówił z dumą najbardziej doświadczony (choć ledwie 27-letni) ze wszystkich podopiecznych trenera Rafała Bosowskiego.
Fot. Rozwój Katowice. Maksymilian Zieliński sam sprawiał wrażenie nieco zdziwionego, jak szybko udało mu się otworzyć wynik meczu w Bełku. W kronikach pozostanie autorem pierwszego gola sezonu 2025/26 w I Lidze Śląskiej – InterHall.
Dziesięciu gniewnych ludzi
Rozwój, wygrywając 3:1, był liderem przez… cztery godziny. W międzyczasie niespodziewanie Drama Zbrosławice poległa w Łaziskach Górnych, a przed 17.00 na fotel przodownika wskoczyła inna katowicka drużyna. Dla Podlesianki starcie z Victorią Częstochowa rozpoczęło się szokująco. Od 6. minuty – po dwóch sędziowskich upomnieniach dla Macieja Niesyty – przyszło jej grać w „dziesiątkę” przeciwko Victorii Częstochowa. Pozostałą na murawie dziesiątkę – niczym w słynnym filmie Sydneya Lumeta „Dwunastu gniewnych ludzi” – cała sytuacja zdopingowała do poszukania sprawiedliwości (w wymiarze piłkarskim). Gra przez 84 minuty w osłabieniu nie przeszkodziła spadkowiczowi z Betclic 3. Ligi w odniesieniu efektownego zwycięstwa! Worek z bramkami w 13. minucie rozwiązał Bartosz Nowotnik, i od tego momentu gospodarze ani na moment nie oddali inicjatywy rywalom, kolejnymi trafieniami udowadniając różnicę klas.
Fot. Victoria Częstochowa. Bartosz Nowotnik (z lewej) dał kolegom z Podlesianki sygnał do szukania wiktorii w meczu z Victorią mimo osłabienia katowickiej drużyny.
Lider wykuł się w Kuźni
Wydawało się, że czterobramkowe zwycięstwo da katowiczanom miano przodownika tabeli po pierwszej kolejce I Ligi Śląskiej – InterHall. A jednak mecze z godziny 17.00 zachwiały czołówką! Pod Równicą podopieczni Karola Sieńskiego już do przerwy prowadzili z Gwarkiem Tarnowskie Góry 3:0! – W pierwszej połowie zagraliśmy wręcz koncertowo! – chwalił drużynę trener Kuźni Ustroń. – Po przerwie wkradło się rozluźnienie w nasze szeregi. Powinniśmy tego uniknąć, bo różnie mecz mógł się potoczyć, ale później wróciliśmy na właściwe tory – dodawał. Ustronianie w tej odsłonie dołożyli jeszcze dwa trafienia (a mogli kolejne, bo Samuelowi Addo w skompletowaniu hat-tricka przeszkodziła poprzeczka) i rozsiedli się w fotelu lidera!
„Cidry” od cierpienia po euforię
Na takowy – jak się okazało w drugiej połowie – chrapkę miał też Ruch Radzionków. Do 60. minuty oglądający mecz „zza płotu” (nadmiar żółtych kartek w poprzednim sezonie) trener Marcin Trzcionka mógł mieć skwaszoną minę; jego zespół przy życiu trzymał przede wszystkim fantastycznie broniący Dawid Stambuła. – Cierpieliśmy przez dłuższy fragment – nie krył doświadczony bramkarz „Cidrów”, który co najmniej trzykrotnie ratował zespół w beznadziejnych (wydawałoby się) sytuacjach. – Dużo błędów, dużo pracy przed nami, ale… nie ma to jak ostatecznie zacząć od 4:0! Dedykujemy tą wygraną naszym kibicom, którzy są z nami zawsze: u siebie i na wyjazdach.
Radzionkowianie „obudzili się” po owej godzinie, by w ciągu trzynastu minut urządzić drugiemu ze spadkowiczów, Unii Turza Śląska, prawdziwą fińską saunę. Miano MVP zabrał cytowanemu Stambule debiutujący w żółto-czarnych barwach Alan Sprot. Dwoma trafieniami (po bajecznych akcjach kombinacyjnach i asystach Piotra Kwaśniewskiego oraz Szymona Siwego) sprawił sobie prezent na 19. urodziny (obchodzone w niedzielę). Mało tego; dopisał do tego dorobku jeszcze asystę przy bramce Siwego na 4:0 i… zmarnowaną okazję na hat-tricka (przegrana sytuacja „jeden na jeden”). – Przed pierwszym gwizdkiem czułem wielką ekscytację i dodatkową energię; wiedziałem, jacy są kibice Ruchu i jak dobrze się przed nimi gra. Dwie bramki cieszą – dedykuję je rodzicom, którzy byli na trybunach – ale… zawsze chce się więcej – uśmiechał się napastnik pozyskany z Gwarka Tarnowskie Góry. I obiecał, że już w najbliższą sobotę, w meczu z byłymi kolegami, owo marzenie o hat-tricku spróbuje zrealizować. – To w Gwarku przesunięto mnie na „dziewiątkę”. Świetnie się czuję w roli napastnika i będę chciał to udowadniać – dodawał Sprot.
Cztery gole w trzynaście minut, zamknięte w osiemdziesięciosekundowym skrócie z meczu Ruch – Unia Turza Śląska.
Wróbel dał wygraną Orłowi
Nastroje wśród spadkowiczów z Betclic 3. Ligi (i miejsca w tabeli) są więc diametralnie odmienne. Beniaminkowie z kolei – w 2/3 – świętują. W Łękawicy poległ wicemistrz ubiegłego sezonu w I Lidze Śląskiej – InterHall. Pod szyldem Rakowa II zobaczyliśmy niemal zupełnie nowy zespół, pod opieką nowego trenera, Macieja Mizgały. Częstochowanie prowadzili, po pięknym strzale Michała Gaży z rzutu wolnego, gospodarze jednak – niepokonani w 32 wcześniejszych grach ligowych – odwrócili losy i 33. meczu. Wyrównał Seweryn Caputa – najjaśniejsza postać Orła, ale wygraną zapewnił beniaminkowi Marcin Wróbel, efektownym strzałem przewrotką! W samej końcówce od wyższej porażki uratował gości ich bramkarz. Przypomnieć wypada, że Jakub Mądrzyk – wypożyczony w ub. sezonie z Rakowa do Stali Mielec – był podstawowym graczem ekipy z Podkarpacia, zaliczając 29 gier ekstraklasowych! – Wykonaliśmy kawał solidnej roboty podczas przygotowań. Teraz zaliczyliśmy udany początek, po fajnym meczu, toczącym się na dużej intensywności – radował się trener Orła, Krzysztof Wądrzyk. Ale też ostrzegał przed hurraoptymzmem. – Widać, że tu każdy przeciwnik będzie wymagał włożenia pełni zaangażowania w grę – mówił opiekun beniaminka w rozmowie z portalem „sportowebeskidy.pl”.
Fot. Orzeł Łękawica. Orzeł wzleciał wysoko na inaugurację sezonu I Ligi Śląskiej – InterHall, bijąc jej wicemistrza!
Przemsza popłynęła
Jeszcze efektowniejsze zwycięstwo stało się udziałem Szombierek. Bytomianie pojechali do Siewierza, gdzie napotkali aż trzech swoich byłych graczy (Przemysław Mizgała, Dominik Marek, Jacek Jarnot). I… zupełnie się tym nie przejęli. Kamil Moritz, król strzelców II Ligi Śląskiej minionego sezonu, nowe rozgrywki otwarł ładną bramką, zdobytą mimo asysty dwóch obrońców Przemszy. Jak wyliczyli klubowi statystycy, to już jego 89. trafienie w koszulce „Zielonych”. Setka więc blisko, pęknie jeszcze tej jesieni?
– Przegraliśmy trochę za wysoko, nie zasłużyliśmy na taką porażkę – uważa Dawid Jarka, trener Przemszy, „zeznając” przed kamerą klubowych mediów. Jestem wściekły rozmiarami przegranej, bo mecz był na styku, byliśmy bliscy objęcia prowadzenia, a chłopcy oddali serducho – dowodził były ekstraklasowy snajper. Poza wysoką przegraną, niepokój u niego budzić może także kontuzja obrońcy, Stanisława Zacharczenki.
Dawidowi Jarce smutno i źle po klęsce Przemszy z Szombierkami…
Czerwona sobota
Spośród trzech beniaminków przegrał jeden. Znicz Kłobuck miał trudne zadanie: stawić musiał czoła rezerwom Piasta. Co prawda nowy trener „Piastunek”, Tomasz Podgórski, nie sięgał po posiłki z pierwszej drużyny, ale i tak starczyło klasy na pokonanie rywala. Dwa trafienia zapisał na swe konto Toya Nakajima, a w mediach społecznościowych – wobec porażek pierwszego zespołu gliwiczan w ekstraklasie – nie brak sugestii i głosów, by nastoletniemu wciąż Japończykowi dać szansę w zespole Maxa Möllera. Nie bez znaczenia dla końcówego wyniku była czerwona kartka, jaką w 50. minucie ukarany został piłkarz gości, Mariusz Holik.
Tych czerwonych kartek było sporo. Wspomnieliśmy już o Macieju Niesycie z Podlesianki, w doliczonym czasie gry w Radzionkowie za brutalny faul wyrzucony z boiska został Artur Klimanek z Unii Turza Śląska. W Landeku zaś obie drużyny kończyły mecz w „dziesiątkę”. Już w 17. minucie do szatni powędrował Kamil Turoń ze Spójni, w 66. dołączył do niego Paweł Chłodek z ROW-u 1964 (przy czym drugą żółtą kartką napomniany został za… odkopnięcie piłki po gwizdku). Rybniczanie – faworyci sezonu – ostatecznie pojechali do domu z kompletem punktów po celnej „główce” Pawła Mandrysza oraz skutecznej kontrze wykończonej przez Jakuba Kuczerę, a rozpoczętej fatalną stratą Igora Macury.
Świetne nastroje w szatni ROW-u 1964 Rybnik po wygranej ze Spójnią.
Tekst: Dariusz Leśnikowski
1. kolejka I Ligi Śląskiej – InterHall
DECOR BEŁK – ROZWÓJ KATOWICE 1:3 (0:3)
Bramki: Krakowczyk (90+5) – Zieliński (2), Rogowski (5), Jastrzembski (37)
POLONIA ŁAZISKA GÓRNE – DRAMA ZBROSŁAWICE 2:0 (1:0)
Bramki: Buchczik (24), Wojtek (86)
ORZEŁ ŁĘKAWICA – RAKÓW II CZĘSTOCHOWA 2:1 (1:1)
Bramki: Caputa (39), Wróbel (84) – Gaża (25. wolny)
PODLESIANKA KATOWICE – VICTORIA CZĘSTOCHOWA 4:0 (2:0)
Bramki: Nowotnik (13), Śliwiński (38), Lubaski (84), Mika (89)
SPÓJNIA LANDEK – ROW 1964 RYBNIK 0:2 (0:0)
Bramki: Mandrysz (56), Kuczera (78)
PIAST II GLIWICE – ZNICZ KŁOBUCK 4:2 (1:1)
Bramki: Nakajima 2, Maziarz, Borowski – Kosin, Matyja
PRZEMSZA SIEWIERZ – SZOMBIERKI BYTOM 0:3 (0:1)
Bramki: Chrabąszcz (27), Moritz (72), Wojdas (81)
KUŹNIA USTROŃ – GWAREK TARNOWSKIE GÓRY 5:0 (3:0)
Bramki: Szlufarski (20. karny), Piejak (27), Addo (40, 87), Augustyn (69)
RUCH RADZIONKÓW – UNIA TURZA ŚLĄSKA 4:0 (0:0)
Bramki: Sprot (67, 71), Turczyn (73), Siwy (79)
Tabele i wyniki rozgrywek znajdziecie TUTAJ
Sponsorem tytularnym rozgrywek jest Firma InterHall.