- W Wiśle działam już prawie 25 lat, bo zacząłem w 1994 roiku – mówi Stanisław Ochodek. - Najpierw pełniłem funkcję skarbnika, którym byłem jedną kadencję, a następnie zostałem sekretarzem i piątą kadencję odpowiadam za „papiery” w klubie. Pełniłem też rolę kierownika drużyn młodzieżowych oraz kierownika pierwszej drużyny. Jestem również bileterem, odpowiedzialnym za sprzedaż biletów na meczach. Jednocześnie działam w Wydziale Gier Podokręgu Skoczów, bo w 2006 roku zacząłem jako weryfikator, a od 2010 roku jestem zastępcą przewodniczącego.
- Jak pan sobie radzi z łączeniem tych funkcji?
- Wymaga to czasu, ale jak człowiek coś lubi, to potrafi się cieszyć z każdego sukcesu, z każdego zwycięstwa drużyny oraz umie się godzić z porażkami, bo w sporcie są i wzloty i upadki. To jest normalna rzecz.
- Jakie macie plany na ten rok?
- Wisła Strumień parę razy wchodziła do klasy okręgowej i spadała z niej. Ostatnio przez trzy lata graliśmy w okręgówce, z której spadliśmy w 2013 roku. W tym sezonie naszym celem jest utrzymać się w klasie A. Jesteśmy w środku tabeli i pod względem sportowym nie jest źle, ale na progu rundy wiosennej zostaliśmy bez trenera, bo dwa tygodnie przed inauguracją zrezygnował Marcin Rabczak. Awaryjnie zastąpił go trener grup młodzieżowych Kazimierz Jaworski, który poprowadzi nasz zespół w pierwszym meczu w Kaczycach. Ale znaleźliśmy już nowego szkoleniowca i został nim Marcin Lewandowski, nasz był zawodnik i trener. Wraca więc na "stare śmieci". Do Kaczyc nie może jednak jeszcze z nami jechać, ale od następnego tygodnia już poprowadzi drużynę.
- Czy ze zmianą trenera nastąpiły też zmiany kadrowe w zespole?
- Pojawili się dwaj zawodnicy, czyli bramkarz ze Spójni Zebrzydowic Przemysław Walak i Marcin Niebisz, nasz wychowanek, który powrócił z LKS Baranowic. Nikt nie odszedł więc możemy powiedzieć, że jesteśmy silniejsi. Trzon, czyli trzy-czwarte zespołu to są nasi wychowankowie i strumienianie, a tylko kilku jest pozyskanych.
- Kto jest liderem drużyny?
- Od wielu sezonów czołowymi zawodnikami zespołu są Mateusz Janota i Dariusz Indyk, którzy są filarami drużyny. Naszym wychowankiem jest też 18-letni Adam Holesz, który w grupach młodzieżowych, grając w trampkarzach u nas bardzo się wyróżniał, strzelając dużo bramek i przeszedł do Rekordu Bielsko-Biała. Mamy nadzieję, że rozwinie się tam tak, że będziemy się nim mogli szczycić, bo u nas stawiał pierwsze piłkarskie kroki.
- Ilu zawodników zrzesza LKS Wisła Strumień?
- Mamy w sumie ponad 120 zawodników, bo seniorów oraz trampkarzy i juniorów, którzy grają w rozgrywkach III ligi okręgowej, jest ponad 50, a niedawno powstała szkółka przy klubie i zrzeszamy już w niej 70 dzieci. Wybrany w styczniu nowy prezes, a zarazem zgłoszony jeszcze do rozgrywek w kadrze pierwszego zespołu 40-letni Mirosław Ustaszewski stoi jednocześnie na czele Fundacji Level Sport, z którą wspólnie organizujemy zajęcia dla najmłodszych więc możemy powiedzieć, że to jest takie nasze „oczko w głowie”.
- Jaką macie bazę?
- Można powiedzieć, że jest dobra. Posiadamy główną płytę i boczne boisko na terenie mającym ponad 2 hektary. Gmina, w której jest pięć klubów, pomaga wszystkim i nas też stara się wspierać na miarę swoich możliwości. Otrzymujemy dotację, a ze sponsorami jest różnie. Gdy się pojawiają to wtedy można myśleć o czymś więcej. Dlatego jesteśmy na etapie szukania sponsora strategicznego, który pozwoliłby nam planować powrót do klasy okręgowej, ale na razie go nie mamy, a drobni sponsorzy, którzy są chętni i wspierają klub, pozwalają nam funkcjonować na poziomie klasy A.