- Trybuny, które mogą pomieścić 700 osób, tym razem "pękały w szwach", bo wypełniły się młodzieżą - podkreślił Mirosław Sitko. - Dostawiona trybuna dla gości także była pełna i dlatego możemy powiedzieć, że to wyjątkowe wydarzenie, bo pierwszy raz w naszym mieście został rozegrany oficjalny mecz piłkarskiej reprezentacji naszego kraju, zgromadziło rekordową liczbę kibiców. W dodatku nie tylko frekwencja była znakomita, ale także reakcja publiczności na prezentowany przez zawodników bardzo wysoki poziom umiejętności technicznych była wyjątkowa. Niemal każdej akcji w polu karnym rywali towarzyszył krzyk i pisk, co sprawiało, że atmosfera tego meczu mobilizowała także zawodników. A zwycięstwo 4:2 ucieszyło wszystkich.
- Czy to znaczy, że w Skoczowie jest "moda na piłkę nożną"?
- Na pewno jest głód piłki. W rozmowie z prezesem Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henrykiem Kulą i prezesem Podokręgu Skoczów Bogusławem Walicą, których staraniom zawdzięczamy możliwość goszczenia reprezentacji U16 Polski i Austrii, dowiedziałem się, że co weekend, podczas sezonu piłkarskiego, na boiska w naszym regionie wybiega 2500 dzieci i młodzieży. To świadczy o skali potrzeb i możliwości. A ciekawa jest także historia. 95-lat temu powstał u nas klub sportowy, którego kontynuatorem jest Beskid, a tymi którzy zaszczepili na naszym terenie piłkę nożną byli... Włosi. Ta dyscyplina ma więc u nas międzynarodowe korzenie.
- Będziecie zabiegać o kolejne mecze międzypaństwowe?
- Najpierw musimy jednak wykonać kilka prac, które... mamy w planach. W przyszłorocznym budżecie wydatki na rozbudowę i modernizację infrastruktury sportowej przekroczą kwotę 11 milionów złotych - głównie na termomodernizację basenu. Mamy też w planie budowę hali widowiskowo-sportowej, której mury stoją już od przełomu lat 80 i 90, ale trzeba ją dostosować do obecnych wymagań z ociepleniem i właściwym podłożem. A jeżeli chodzi o stadion Beskid to przychodzi czas remontu budynku klubowego, postawionego w czasach "wczesnego Gierka", a do tego pomyślimy też o poszerzeniu płyty, żeby miała wymiary wymagane przez przepisy międzynarodowe.
- Jakie były pana kontakty ze sportem?
- Z racji mojego wzrostu, a mam 190 centymetrów, w młodości grałem w koszykówkę, będąc podczas studiów na Uniwersytecie Śląskim zawodnikiem AZS Katowice. Uprawiałem też judo. Natomiast piłkarskiego bakcyla połknął mój syn. Marcin był zawodnikiem Beskidu Skoczów, Wyzwolenia Simoradz, Piasta Cieszyn i Strażaka Dębowiec, a teraz, ponieważ już skończył 37 lat, jest trenerem LKS Pogórze.