- Wróciliśmy już do zajęć w pełnych grupach, choć oczywiście z wszystkimi wymaganymi obostrzeniami sanitarnymi – mówi dwukrotny zdobywca Pucharu Polski. – W akademii mamy w sumie prawie 200 dzieci. Ja mam dwie grupy, czyli 25 żaków i 32 orlików. Spotykamy się po trzy razy w tygodniu. Do tego prowadzę jeszcze zespól juniorów.
- Czy szkolenie w ramach programu Trener+ trafiło w pana potrzeby?
- Jak najbardziej. Byłem już wcześniej na wykładach i konferencjach Pawła Grycmanna w Katowicach. Cieszę się więc, że tym razem on przyjechał do nas i choć z lekkimi problemami technicznymi, bo złośliwość rzeczy martwych pozbawiła nas możliwości prezentacji na dużym ekranie, przedstawił to co w szkoleniu dzieci i młodzieży jest fundamentem. Ważne jest także to, że z naszej akademii, w której jest dziesięciu trenerów, w tym spotkaniu uczestniczyło dziewięciu. To pozwala także narzucić jeden kierunek, w którym mamy iść razem jako akademia. Na wyjazdowe konferencje zwykle wyjeżdżamy indywidualnie i choć później spotykamy się i dyskutujemy o tym co udało się dowiedzieć, to ten przekaz nie jest tak dokładny jak bezpośrednio od autora.
- Co się zmieniło w szkoleniu w porównaniu z latami, w których pan zaczynał piłkarską karierę?
- Takim trenerem, który mnie ukształtował i pokazał jak mam trenować był Achim Szlosarek, którego spotkałem na swojej piłkarskiej drodze gdy z Kuźni Ustroń trafiłem do Beskidu Skoczów. On właśnie zwracał uwagę na szczegóły, które zadecydowały o tym, że rozwinąłem się piłkarsko i mogłem zaistnieć. Uświadomiłem sobie to jednak później, dostrzegając różnicę jaka jest w patrzeniu na grę oczami zawodnika i trenera. To dwie różne perspektywy.
- Jaka jest najważniejsza myśl, którą chce pan przekazać swoim podopiecznym?
- Najważniejsza jest radość dzieci, którzy przychodzą na zajęcia. Chcemy im pokazać – choć może to nieskromnie zabrzmi – że nawet z takiego Nierodzimia czy Ustronia też można zaistnieć w polskiej piłce. Ale to wszystko zaczyna się właśnie od tej radości, którą daje dziecku bieganie za piłką. Bo jeżeli ktoś to robi na siłę, to nawet gdy ma wielki talent, niczego nie osiągnie. Tylko ten kto się cieszy każdym treningiem, każdym kontaktem z piłką może się rozwinąć. Dlatego uważam, że radość w dziecięcej piłce jest najważniejsza.