Wprawdzie w 39 sekundzie gry urodzony 17 marca 1971 roku bramkarz tyszan zdołał zatrzymać piłki po płaskim strzale Artura Popławskiego z dystansu, ale to wcale nie był początek kanonady bielszczan. Owszem, osiągnęli przewagę i zasypywali bramkę gospodarzy celnymi uderzeniami, ale Modrzik był czujny, a jego koledzy skuteczni. To połączenie sprawiło, że w 8 minucie, po zagraniu Bartłomieja Sitki Paweł Lisiński z bliska wpakował piłkę do pustej bramki i wyrównał.
Atakujący z rozmachem faworyci długo odbijali się od bramkarskiej zapory oraz poprzeczki i słupka nim ponownie wyszli na prowadzenie. Dopiero w 14 minucie po płynnej akcji Janiego Korpeli, Kamila Surmiaka i Matheusa Ribeiro Ferreiry Brazylijczyk strzałem do pustej bramki udokumentował przewagę gości. 110 sekund drugi z Brazylijczyków Alex Viana po zagraniu Fińskiego defensora podwyższył wynik, ale to nie zniechęciło tyszan. Ambitna gra przyniosła podopiecznym Michała Słoniny kontaktowego gola, po dalekim wyrzucie bramkarza odbijana piłka trafiła pod nogi Filipa Krzyżowskiego, który mając przed sobą tylko Bartłomieja Nawrata nie dał mu szans.
Rezultat widniał na tablicy wyników do 19 minuty i 29 sekundy gry. Wtedy to Korpela wstrzelił piłkę przed tyską bramkę, a tam niefortunnie interweniujący Sitko skierował ją do swojej siatki i na przerwę drużyna Andrzeja Szłapy schodziła z dwubramkową przewagą. Najważniejsze jednak, że po zmianie stron i korektach w ustawieniu Rekord zagrał już jak mistrza przystało i mimo dalszej świetnej gry Modrzika podwyższał rozmiary prowadzenia. W 64 sekundzie drugiej połowy Matheus, po zagraniu Surmiaka, przyjął piłkę stojąc tyłem do bramki, odwrócił się strzelając po ziemi znalazł lukę pomiędzy nogami obrońców i bramkarza. W 26 minucie Jan Janovsky, choć po zagraniu Michała Marka za pierwszym razem strzelając z bliska nie pokonał Modrzika, to na siedząco wykonał skuteczną dobitkę. W 28 minucie zaatakowany Sitko stracił piłkę na 9 metrze, a Korpela zagrał do Alexa Viany, który sprawił, że w końcówce obaj trenerzy mogli już posłać w bój ostatnich rezerwowych. W przypadku bielszczan byli to młodzieżowcy z drużyny, która od piątku zaczyna na swoim parkiecie rywalizację o tytuł Młodzieżowego Mistrza Polsku U19, a w tyskim zespole byli to piłkarze „na przyszłość”.
Efekt był remisowy, bo po zagraniu Szymona Cichego Sitko w 33 minucie strzelił gola dla GKS, a 87 sekund później Michał Marek wolejem po rozegranym rzucie rożnym ustalił wynik.
- Wiedzieliśmy z kim gramy – podsumował mecz grający trener tyszan Michał Słonina. - Mimo porażki jestem zadowolony z chłopaków, bo zostawiliśmy na parkiecie sporo zdrowia. Nie przestraszyliśmy się mistrza Polski. Momentami wychodziliśmy wysoko. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli dużo bronić i po pierwszej połowie wynik 4:2 świadczył o tym, że Rekord miał problemy. W drugiej połowie było już jednak widać, że brakowało sił i ta różnica w posiadaniu piłki rosła na korzyść Rekordu, a razem z nią rósł też wynik. Dla nas była to jednak ciekawa przygoda. Nie zawsze można się przecież zmierzyć z mistrzem Polski i uczestnikiem Ligi Mistrzów, od wielu lat dominującym na krajowej arenie futsalowej.
- Mimo zwycięstwa nie jestem do końca zadowolony – stwierdził szkoleniowiec Rekordu i tyszanin Andrzej Szłapa. - Za dużo było w naszej grze momentów przestoju i z koncentracją też nie było tak jakbyśmy chcieli, choć się motywowaliśmy, argumentując, że musimy grać na swoim poziomie. Graliśmy za wolno, a GKS fajnie się bronił i wychodził z kontrami. Przeprowadził też kilka fajnych akcji więc na pewno zaskoczył mnie na plus. Naszym plusem natomiast jest to, że zagraliśmy parę akcji, które ćwiczyliśmy i chcieliśmy je przetestować w meczu. Było tego z 30-40 procent i to mogę zapisać jako pozytyw. A największe brawa należą się Zbyszkowi Modrzikowi. Naprawdę sporo było tych uderzeń po których piłka powinna wpaść do bramki, a on interweniował skutecznie. Powyciągał strzały, które wielu innych bramkarzy by przepuściło... Z tego co pamiętam to Zbyszek w tyskiej bramce jest od zawsze. Od 1997 roku, kiedy w Tychach zaczęliśmy się bawić w futsal jeszcze Interze Tychy, w rozgrywkach amatorskich, to Zbyszek już bronił. Znamy się od dawna. Graliśmy razem i utrzymujemy kontakt, a takiej formy na trzy tygodnie przed pięćdziesiątymi urodzinami można mu tylko pozazdrości i trzeba mu pogratulować.
Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.
GKS Futsal Tychy – Rekord SSA 3:8 (2:4)
0:1 – Popławski (0:39), 1:1 – Lisiński (7:37), 1:2 – Matheus (13:23), 1:3 – Alex Viana (15:13), 2:3 – Krzyżowski (17:02), 2:4 – Sitko (19:29-samobójcza), 2:5 – Matheus (21:04), 2:6 – Janovsky (25:55), 2:7 – Alex Viana (27:30), 3:7 – Cichy (32:10), 3:8 – Marek (33:37).
Sędziowali Sławomir Steczko i Łukasz Szymczyk.
GKS: Modrzik (32:45. Gruszczyński); Słonina, Cichy, Sitko, Lisiński – Krzyżowski, Kokot, Migdał, Banaszczyk. Paweł Pytel, Dwórznik, Kumor. Trener Michał Słonina.
REKORD: Nawrat (25:55. Burzej); Popławski, Kubik, Budniak, Biel – Korpela, Matheus, Alex Viana, Surmiak. Janovsky, Marek, Twarkowski, Hutyra. Trener Andrzej Szłapa.
Żółte kartki: Sikto, Cichy, Kokot.