- Jaki smak ma tytuł, który zapewnił pana klubowi pierwsze miejsce w klasyfikacji najbardziej utytułowanych futsalowych klubów w Polsce?
- Zwycięstwo odniesione na swoim boisku i pieczętujące mistrzostwo zawsze ma wyjątkowy i niepowtarzalny smak – mówi Janusz Szymura. - Wprawdzie graliśmy – oficjalnie – bez udziału publiczności, to jednak kilka osób się „przemknęło” i przymknęliśmy na to oko, bo nie mieliśmy serca ich wypraszać. Liczyliśmy, że to będzie dzień radości. Historycznej radości. I nie przeliczyliśmy się. Jesteśmy jedynym klubem w Polsce, który sześć razy zdobył mistrzowski tytuł w futsalu. Za każdym razem obrona mistrzostwa jest trudna, a nam się ta sztuka znowu udała i piąty raz z rzędu świętujemy sukces. W klasyfikacji wszech czasów jesteśmy na pierwszym miejscu i to napawa dumą. Jestem dumny z drużyny i gratuluję każdemu, kto do tego tytułu się przysłużył.
- Czy zakładając Rekord myślał pan o takiej chwili?
- Absolutnie nie. Pierwsze lata polegały na życiu od meczu do meczu i każde zwycięstwo było powodem do radości. Na początku przez wiele sezonów nawet nie myślałem o tym, że możemy zostać mistrzem Polski, dopiero w 2009 roku, gdy wracaliśmy do futsalowej ekstraklasy, z której spadaliśmy trzy razy, to pojawiła się myśl, żeby zacząć budować drużynę, która powalczy o pierwsze miejsce. Ta nadzieja była podbudowana tym, że właśnie w sezonie 2008/2009 zdobyliśmy pierwszy tytuł Młodzieżowych Mistrzów Polski. Pamiętam do dzisiaj to uczucie gdy w kategorii U19 odbieraliśmy złote medale w naszej hali, bo poczuliśmy, że jesteśmy najlepsi w kraju i zapragnęliśmy cieszyć się tym uczuciem częściej. Mieć tę świadomość, że w naszym kraju nie ma nikogo lepszego to coś wyjątkowego. To nas napędza i życzę innym, żeby też posmakowali tego uczucia... w innych dyscyplinach, bo zaznaczam, że w futsalu chcemy dalej iść tą drogą.
- Czy w chwili fetowania historycznego sukcesu wybiega pan myślami w przyszłość?
- Na razie z całą drużyną i całym klubem cieszę się tym co osiągnęliśmy, bo gdybyśmy zatracili umiejętność cieszenia to nie będziemy mieć „paliwa” do zdobywania kolejnych trofeów. Nie będę jednak ukrywał, że przed przyszłym sezonem czeka nas sporo zmian. Mogę nawet powiedzieć, że to będzie lato największych zmian w historii tej drużyny. Pewne zmiany są wymuszone, a inne zaplanowane więc niebawem przyjdzie czas, żeby je wprowadzać w życie. Ale to jest temat na zupełnie inną rozmowę, a na razie najważniejsza jest mistrzowska radość.