Śląski ZPN

Bogusław Walica może podejmować jeszcze większe wyzwania

9/10/2017 19:20

Turniej Eliminacyjny do Mistrzostw Europy U19 mamy już za sobą. Co prawda na całościowe podsumowanie jeszcze za wcześniej, ale Śląski Związek Piłki Nożnej, który był organizatorem rozgrywek z udziałem Białorusi, Irlandii Północnej, Niemiec i Polski, już może się pochwalić sukcesem organizacyjnym, którego wizytówką jest liczba 29.316! Tylu widzów zasiadło na trybunach Stadionu Śląskiego i było świadkami zwycięstwa, które zapewniło biało-czerwonym awans do następnej rundy.


- Spodziewał się pan, że podczas tego turnieju padnie rekord frekwencji na meczach reprezentacji do lat 19?

- Gdy dwa miesiące temu przystępowaliśmy do prac nad organizacją turnieju taka myśl na pewno nie przyszła mi do głowy – mówi Bogusław Walica, który odpowiadał za bezpieczeństwo uczestników turnieju. - Okazało się jednak, że magia Stadionu Śląskiego działa bez względu na to jaka reprezentacja Polski na nim występuje. Myślę nawet, że gdyby pogoda była bardziej sprzyjająca to mogliśmy ten rekord wyśrubować do 35 tysięcy, ale i tak możemy być dumni z tego, że kibice i „Kocioł czarownic” zdali swój egzamin, udowadniając, że po remoncie chorzowski gigant znowu jest gotowy przyjąć drużynę narodową. A my, przeszliśmy chrzest bojowy, dając jednocześnie sygnał, że możemy podejmować jeszcze większe wyzwania.

- Ma pan na myśli turniej drugiej rundy eliminacji ME U19, w którym drużyna Dariusza Dźwigały walczyć będzie wiosną przyszłego roku o awans do finałowej ósemki, która w lipcu 2018 roku zmierzy się w Finlandii?

- Losowanie siedmiu grup, w których zmierzy się 28 zespołów, pozostających już teraz na placu boju, zaplanowano na 6 grudnia i dopiero wtedy przekonamy się z kim i gdzie grać będą Orlęta. My jesteśmy gotowi, ale myślę nie tylko o juniorach. Po tym turnieju, który już za nami poszedł w świat przekaz, że na Śląsku, blisko siebie, jest kilka nowoczesnych stadionów. Tychy zdały swój egzamin podczas UEFA UERO U21. Gliwice, Zabrze i Stadion Śląski, pokazały się przy okazji Turnieju Eliminacyjnego Mistrzostw Europy U19. A mamy jeszcze w pobliżu Stadion Miejski w Bielsku-Białej. Z taką bazą, która bardzo się podobała delegatowi UEFA, możemy mierzyć wysoko. Michal Mertinyak, Słowak, który z ramienia UEFA obserwuje nawet Ligę Mistrzów, gratulował nam stadionów i był pod wrażeniem atmosfery na obiektach oraz zachowania kibiców. Dlatego uważam, że możemy iść dalej i śmiało ubiegać się o prawo organizacji wiosennych meczów drużyny narodowej przygotowującej się do finałów mistrzostw świata w Rosji.

- Czy miał pan doświadczenie w organizowaniu takich przedsięwzięć?

- Takich nie. We wrześniu byłem dyrektorem turnieju „Młode Talenty”, w których grały reprezentacje z rocznika 2005 okręgowych związków z: Bańskiej Bystrzycy, Ostrawy, Krakowa i Katowic. To jednak nie to samo. Ale w piłce nożnej działam już bardzo długo więc zebrałem wszystkie swoje doświadczenia i poświęciłem cały swój wolny czas.

- Jak się zaczęła pana piłkarska przygoda?

- Byłem zawodnikiem LKS Kończyce Wielkie, ale kontuzja kolana, której nabawiłem się 7 maja 1985 roku, w trakcie meczu z Morcinkiem Kaczyce, przerwała moje boiskowe występy. Wtedy się ożeniłem i przeprowadziłem do Zebrzydowic, gdzie w 1986 roku zostałem członkiem zarządu Spójni. Po pół roku byłem już wiceprezesem, a półtora roku później na 13 lat zostałem prezesem. Przychodziłem do klubu, w którym startowaliśmy od zera. Razem z członkami klubu zabraliśmy się więc za budowę. W 2000 roku, gdy mieliśmy już całe zaplecze i bardzo dobre boisko, grając w rezerwach Spójni, w której występowałem w razie potrzeby, zerwałem jednak mięsień i lecząc kontuzję pożegnałem się z klubem.

- Długo wytrzymał pan bez piłki?

- Kilka miesięcy, bo w 2001 roku wciągnięto mnie do zarządu Podokręgu Skoczów, w którym od 2002 do 2004 roku byłem wiceprezesem, a od 13 lat jestem prezesem. Poukładałem pracę wydziałów i wszystko funkcjonuje tak, że mogę się mierzyć z kolejnymi wyzwaniami, bo w Beskidzkim Okręgowym Związku Piłki Nożnej jestem wiceprezesem, w Prezydium Zarządu Śląskiego Związku Piłki Nożnej odpowiadam za kwestie bezpieczeństwa na stadionach, a w Polskim Związku Piłki Nożnej działam w Komisji do spraw Odznaczeń i Zasobów Archiwalnych.

- Jak pan na to wszystko znajduje czas?

- Żartuję, że na moje potrzeby doba powinna mieć 30 godzin, ale nie ma więc muszę swoje piłkarskie obowiązki pogodzić z pracą w PKP Cargo SA i oczywiście z życiem rodzinnym. Dla przykładu powiem, że 5 października miałem 32 rocznicę ślubu, a wir obowiązków przy Turnieju Eliminacyjnym do Mistrzostw Europy U19 był tak duży, że zdążyłem wpaść do domu tylko na 40 minut, żeby podziękować Urszuli za nasze wspólnie przeżyte lata i za jej wyrozumiałość.

- Z czego jest pan najbardziej zadowolony?

- Żebym był dobrze zrozumiany zacznę od tego, że z czasów gdy byłem dzieckiem najbardziej utkwił mi w pamięci trzeci mecz półfinałowy Pucharu Europy Zdobywców Pucharów Górnik Zabrze – AS Roma, a szczególnie moment gdy Stanisław Oślizło po losowaniu wyskoczył wysoko w górę ciesząc się z awansu do finału! A teraz z panem Stasiem, który stoi na czele Klubu Wybitnego Piłkarza Śląska, mogę wspominać te chwile i przeżywać je na nowo. To dla mnie zaszczyt. Cieszę się też z tego, że poznaję pasjonatów piłki nożnej, którzy mimo różnorodnych opcji politycznych czy zawodów wykonywanych na co dzień, kochają futbol tak jak ja i możemy o nim mówić godzinami. Cieszy mnie też to, że ta wybrana przez prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryka Kulę piątka ludzi, którzy wzięli na swoje barki ciężar organizacji Turnieju Eliminacyjnego do Mistrzostw Europy U19, zdała swój egzamin i jest gotowa na kolejne wyzwania.