Po pierwsze pełnił obowiązki prezesa założonego w 2016 roku CKS Piast Cieszyn. Po drugie z rąk Stanisława Oślizły i prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryka Kuli odebrał nominację do Klubu Wybitnego Piłkarza Śląska.
- Czy zgadza się pan ze stwierdzeniem burmistrza Skoczowa Mirosława Sitki, że piłkarskie serce Śląska Cieszyńskiego bije w Skoczowie?
- Jestem cieszynianinem - mówi były zawodnik: Piasta Cieszyn, Beskidu Skoczów, Wisły Płock, AJ Auxerre, Lille OSC, Podbeskidzia Bielsko-Biała i Górnika Zabrze. - W Cieszynie się urodziłem. Z niego pochodzę. Jestem wychowankiem Piasta Cieszyn, a teraz działam w Cieszynie, jako prezes klubu, który założyliśmy w 2016 roku. W dodatku podczas całej swojej piłkarskiej kariery podkreślałem, że to jest moje miasto, którym się chwaliłem i z którego byłem dumny. Dlatego powiem, że choć siedziba Podokręgu Skoczów nie jest w Cieszynie, to właśnie to miasto dla mnie jest najważniejsze. Skoczów też jest mi jednak bliski, bo przecież z IV-ligowego Beskidu ruszyłem w 2002 roku w piłkarski świat przechodząc do grającej w ekstraklasie Wisły Płock.
- Czym jest dla pana Podokręg Skoczów?
- Prowadzi rozgrywki całego regionu. Gratuluję mu więc jubileuszu i życzę następnych 40 lat.
- Jak się rozwija CKS Piast Cieszyn?
- Nasz klub rośnie. Na początku mieliśmy około setki dzieci, a teraz mamy już 280, od przedszkolaków do juniorów 15-letnich. W sumie jest 12 drużyn, które uczestniczą w rozgrywkach i coraz poważniej przymierzamy się do zgłoszenia zespołu seniorów. Na początku myśleliśmy, że zaczynamy od pracy z młodzieżą, która będzie się rozwijać krok po kroku, albo raczej rok po roku i jak już wychowamy sobie piłkarzy to wystartujemy w dorosłych rozgrywkach. Życie nas jednak wyprzedziło. Ponieważ mamy fajny rocznik, który teraz gra w juniorach młodszych i trampkarzach, to myślimy, że warto im dać przykład i zmobilizować do tego, żeby mieli kolejny cel. Tym celem może być właśnie gra w pierwszej drużynie swojego klubu. Dlatego zastanawiamy się czy od następnego sezonu nie wystartować w rozgrywkach seniorów. Mam już akces kilku wychowanków Piasta, którzy z okolicznych drużyn z miłą chęcią wróciliby do swojego macierzystego klubu.
- Pan też zagra?
- Z miłą chęcią też bym jeszcze pograł. Żeby jednak było wszystko jasne to jeszcze raz powtórzę, że to są na razie tylko przymiarki. Nie mówię tak, nie mówię nie. A kiedy decyzje już zapadną to na pewno o tym oficjalnie poinformujemy.
- W której lidze będzie grał Piast na jubileusz 45-lecia Podokręgu Skoczów?
- Moim marzeniem jest powrót cieszyńskiej piłki na poziom, na którym Piast grał w najlepszych czasach, czyli wtedy kiedy występował w IV lidze i walczył o awans do III ligi. Ta czwarta liga jest dla mnie celem, choć pewnie gdy już się na tym szczeblu znajdziemy to sportowa ambicja będzie nas pchała wyżej... Najważniejsze jest jednak to, żeby kibice znowu dobrze mówili o klubie i mieście. Żeby już nikt nie miał wątpliwości gdzie naprawdę jest piłkarskie serce naszego regionu. Nie znaczy to jednak, że źle życzę Beskidowi Skoczów. Wręcz przeciwnie bardzo cenię ten klub, który do tej pory i w tej chwili znowu jest na pewno piłkarską wizytówką regionu. Byłem jego zawodnikiem, a teraz mu kibicuję.
- Jakie są pana najmilsze wspomnienia z gry w tym regionie?
- Mieliśmy fajny rocznik w trampkarzach i juniorach, w których wygrywając rozgrywki najpierw w klasie B, a następnie jako beniaminek w klasie A awansowaliśmy do Międzywojewódzkiej Ligi Juniorów. Radość była ogromna, bo nikt nam nie dawał szans na sukces. Ale nie cieszyliśmy się długo, bo okazało się, że nie zagramy z Górnikiem Zabrze, Gwarkiem Zabrze, czy GKS Katowice. Z powodów problemów finansowych działacze wycofali nas bowiem z tych rozgrywek. Do dzisiaj pamiętam tamto rozgoryczenie... Dla nas byłoby to na pewno fajne przeżycie, a dla klubu promocja, której nie wykorzystano. Gdyby teraz naszej drużynie juniorów udało się powtórzyć nasz wyczyn to stanąłbym na głowie i zrobiłbym wszystko co w mojej mocy, żeby nasi chłopcy grali z najlepszymi rówieśnikami na Śląsku.
- Jak układa się współpraca z władzami miasta?
- Nie mogę powiedzieć, że nam nie pomagają, bo miasto jak może to nas wspiera i jesteśmy wdzięczni. Wiadomo jednak, że każdy chciałby więcej, żeby było jeszcze łatwiej pracować. Na tę chwilę jesteśmy jednak zadowoleni i możemy powiedzieć, że wszystko idzie w dobrym kierunku.