Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

W Odrze Miasteczko Śląskie ojciec broni, a syn strzela

10/12/2017 16:57

W 95-letniej historii Odry Miasteczko Śląskie nie brakuje wyjątkowych wydarzeń, ale to z tegorocznych rozgrywek jest bezprecedensowe. W bramce drużyny Marka Tomczyka występuje bowiem 40-letni Krzysztof Budny, a w ataku gra jego syn Łukasz Budny, który wrócił z Górnika Zabrze, gdzie w juniorach był wyróżniającym się strzelcem.


- Zresztą nasza historia ma wiele ciekawostek – mówi prezes Zbigniew Kołaczek. - Zacznę od... nazwy. Przecież Miasteczko Śląskie nie leży w najszerzej nawet rozumianym dorzeczu Odry więc dlaczego nosimy jej imię? Próbowałem to ustalić, ale nie dotarłem do żadnego dokumentu, który dałby pewność. Pozostają mi więc tylko domysły, że działacze, którzy zakładali klub w 1922 roku, czyli wtedy, kiedy po plebiscycie włączono naszą miejscowość do Polski, chcieli podkreślić polskość Śląska, a jego symbolem była właśnie Odra.

- Od kiedy jest pan prezesem klubu?

- Zacząłem kierować klubem w 2011 roku. Graliśmy wtedy w klasie A, a kibice tęsknili za okręgówką, z której spadliśmy trzy lata wcześniej. W sezonie 2012/2013 wywalczyliśmy powrót do klasy okręgowej i jesteśmy w niej do dzisiaj, choć w poprzednim sezonie na półmetku zameldowaliśmy się jako lider. Wiosną jednak, po powrocie naszego najlepszego strzelca Tadeusza Urbainczyka do Gwarka Tarnowskie Góry, z którego był wypożyczony, nasza ofensywa zdecydowanie straciła na wartości. Wykorzystał to Śląsk Świętochłowice i awansował, a nam pozostała satysfakcja, że wygraliśmy na boisku mistrza.

- Kto był najbardziej znanym zawodnikiem w historii Odry?

- Mieliśmy w swoich szeregach wielu znanych piłkarzy. Trenerem drużyny, po tym jak w 1990 roku wywalczyła pierwszy w historii klubu awans do okręgówki został Marian Ostafiński, olimpijczyk z Monachium, gdzie biało-czerwoni wywalczyli złoty medal oraz dwukrotny mistrz Polski w barwach Ruchu Chorzów. Później, jako grający trener prowadził ją król strzelców ekstraklasy Bogusław Cygan, który w ekstraklasie w barwach Szombierek Bytom, Górnika Zabrze, Stali Mielec i Śląska Wrocław rozegrał ponad 200 spotkań. W naszych barwach grali też, choć może piłkarsko tak wysoko nie doszli jak Ostafiński i Cygan obecny prezydent Bytomia Damiana Bartyla i sędzia ekstraklasy Piotr Lasyk. To chyba ci najbardziej znani.

- Jaka jest dzisiaj polityka klubu?

- Po ostatnim sezonie, w którym przegraliśmy walkę o awans do IV ligi, odeszli od nas starsi zawodnicy i postawiliśmy na młodzież. W podstawowej jedenastce często ponad połowę stanowią młodzieżowcy, czyli 20-latkowie i 19-latkowie. Z Górnika Zabrze, gdzie dorastał piłkarsko, wrócił do nas Łukasz Budny z rocznika 1998 i strzela bramki, a między słupkami stoi jego ojciec Krzysztof Budny, który jest także trenerem rezerw, grających w klasie B. Z rocznika 1998 są także Mateusz Polak i Klaudiusz Szymura oraz wchodzący do gry Marek Markiewicz, Dawid Nawara czy Jakub Stanisławski, a do gry wchodzą już także Dawid Jaskuła z rocznika 1999 i nawet Karol Turowski z rocznika 2000. Czasem przez to obniżenie średniej wieku brakuje nam doświadczenia, szczególnie w ataku, którego najlepszym strzelcem jest 22-letni Kamil Walesa, autor 8 bramek i 20-letni Dawid Zygmunt, który tak samo jak Łukasz Budny strzelił jesienią 6 goli.

- To są wasi wychowankowie?

- Tak, ale niektórzy jako utalentowane dzieci trafili do Ruchu Chorzów i Górnika Zabrze, gdzie się uczyli i trenowali, aż do ukończenia wieku juniora. Teraz swoich sił w Górniku Zabrze próbuje Robert Boryczka z rocznika 1999. Tym śladem idą też kolejni, a jeżeli nie przebiją się do klubów z wyższej ligi to wracają do nas. Kamil Szymura wrócił właśnie z Ruchu tak samo jak starszy o rok Sebastian Żyłka, z rocznika 1997, z którego są także Kamil Junkiert, który był w Polonii Bytom. Ale w rezerwach w całości gramy wychowankami. Pracujemy z młodzieżą i jeżeli utalentowane dzieci przechodzą do takich klubów z naszego regionu jak Górnik czy Ruch Chorzów, albo Ruch Radzionków to jesteśmy dumni i chcemy współpracować, ale coraz częściej pojawiają się wysłannicy innych klubów i rozbierają nasze dziecięce drużyny. Mimo to pracujemy nadal i wierzymy, że do jubileuszu 100-lecia uda się nam wywalczyć awans do IV ligi, czyli na szczebel, na którym nasza drużyna jeszcze nie grała.

- Kto wam pomaga w tej codziennej pracy?

- Najbardziej możemy liczyć na pomoc władz miasta. Huta cynku, która jest największym zakładem naszego ponad 7-tysięcznego miasta najlepiej z roli patrona klubu wywiązywała się w latach siedemdziesiątych i wtedy mieliśmy w Odrze słynnych... sztangistów, a klub wiele sekcji. Dzisiaj mamy w nazwie słowo Hutniczy i nadzieję, że... możemy stać się wizytówką huty. Na razie jednak liczymy na spółkę HKS Odra, czyli nasz zakład gospodarczy, który wypracowuje środki na bieżącą działalność. I to jest fundament naszego klubu.