Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Dzieci i Młodzież

12-latkowie GKS GIEKSA Katowice w ćwierćfinale zakończyli grę o Puchar Prezesa PZPN

18/02/2018 17:03
Foto. GKS GIEKSA Katowice Foto. GKS GIEKSA Katowice

Dzień po zmaganiach 11-latków, w Turnieju o Puchar Prezesa PZPN, na parkiecie hali OSiR Bemowo spotkali się zawodnicy urodzeni w roku 2006. Reprezentująca Śląski Związek Piłki Nożnej drużyna GKS GIEKSA Katowice od samego początku zmagań zaprezentowała uważną grę w defensywie, która okazała się kluczem do wyjścia z fazy grupowej z pierwszego miejsca. Jednak jedyny stracony gol w ćwierćfinale zakończył warszawski występ katowiczan.


Nie znaczy to, że od razu w fazie grupowej wszystko szło „z górki”. W pierwszym spotkaniu (grano 15 minut) podopieczni Łukasza Bagsika i Damiana Chomiuka, mimo kilku okazji, nie dodali do znakomitej gry w defensywie żadnego gola i zakończyli mecz z Tarnovią bezbramkowym remisem. W dodatku spotkał ich „zimny prysznic”, bo w karnych, które organizatorzy wpisali do regulaminu jako dodatkowy element ustalania kolejności, gdyby bilans punktów na mecie fazy grupowej był jednakowy, katowiczanie przegrali 1:2. W pierwszej serii uderzeń z sześciu metrów, po niecelnym strzale rywala, Bartłomiej Barański nie zdołał pokonać bramkarza tarnowian. Ci jednak w kolejnych dwóch seriach się już nie mylili, a po trafieniu Dominika Szali, w ostatniej serii Daniel Podwapiński przegrał pojedynek z golkiperem Tarnovii.

Ten sygnał ostrzegawczy podziałał na zespół Gieksy bardzo mobilizująco, bo już w swoim drugim meczu katowiczanie zaczęli strzelać skutecznie. W 3 minucie gry z Gryfem Wejherowo Daniel Podwapiński otworzył worek z bramkami, uderzając z 4 metra, z pierwszej piłki, po sprytnym rozegraniu rzutu rożnego. W następnej minucie Maksymilian Gruszczyński huknął nie do obrony, wykonując wolnego z 12 metra. A wynik ustalił w 9 minucie Bartłomiej Barański, który po odebraniu piłki obrońcy zachował  zimną krew w sytuacji oko w oko z bramkarzem. Zwycięstwo 3:0 można nazwać „najniższym wymiarem kary”, bo sytuacji bramkowych było bardzo dużo.

To samo można powiedzieć o trzeciej potyczce, w której zespół GKS GIEKSA Katowice wygrał 6:0 z Football Academy Opole. Tym razem sygnał do kanonady dał już w 1 minucie gry Filip Kupczyk, trafieniem kończąc solową akcję. Minutę później Maksymilian Gruszczyński cieszył się po błędzie bramkarza, którego piłka przelobowała po wysokim koźle i wpadła do siatki. Następnie Dominik Żak i Maksymilian Gruszczyński ostemplowali słupek, ale przy bombie Dominika Szali z dystansu nic nie było w stanie uchronić opolan od straty gola. Prowadzenie 3:0, choć zapewniało awans do ćwierćfinałów, nie zaspokoiło apetytów snajperskich katowiczan i na listę strzelców wpisali się jeszcze: Dominik Żak w 10 minucie uderzeniem z bliska do pustej bramki kończąc zespołową akcję; Oskar Gierczak w 13 minucie po solowej akcji i Bartłomiej Barański, który w 14 minucie, mając przed sobą tylko bramkarza, spokojnie posłał piłkę w długi róg bramki.

Tak efektownie wywalczony awans, oklaskiwany między innymi przez Zbigniewa Bońka, nie zrobił jednak wrażenia na... zespole Pogoni Siedlce, z którym katowiczanie zmierzyli się w ćwierćfinale. Jedyny stracony w turnieju gol sprawił, że drużyna GKS GIEKSA Katowice przegrała 0:1 i po pierwszym meczu fazy pucharowej musiała się pożegnać z marzeniami o zdobyciu Pucharu Prezesa PZPN. Nagrody za udział wręczone przez członka zarządu PZPN i prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryka Kulę, a także członka zarządu PZPN Wojciecha Cygana nie mogły złagodzić uczucia wielkiego niedosytu.  

- Ten jedyny stracony gol to koszmar - mówi trener Łukasz Bagsik. - W pierwszej minucie meczu doskoczyliśmy pressingiem do rywala, ale błędy w ustawieniu sprawiły, że po rykoszecie przeciwnicy wyszli z kontrą. Napastnik biegł od połowy boiska sam na sam z naszym bramkarzem, ale Kacper Krzysztofik obronił. Jednak nadbiegający Mateusz Rauner, próbując przyjąć piłkę, tak pechowo interweniował, że skierował ją do siatki. Po tym samobójczym właściwie golu ruszyliśmy do ataku, ale nic nie chciało wpaść. Najbliżej wyrównania był Maksymilian Gruszczyński, ale trafił piłką w słupek. Ostatnie pięć minut graliśmy już piątką w polu, z pustą bramką, ale przeciwnicy do końca szczęśliwie się bronili i utrzymali prowadzenie do ostatniego gwizdka. Szkoda, bo gdy się przegrywa mecz, w którym rywale przeprowadzili dwie akcje i przez resztę meczu wybijali piłkę spod swojej bramki, trudno ukryć żal. Można oczywiście powiedzieć, że ten turniej dał nam dobrą lekcję, ale to nie jest tak, że my przyjechaliśmy do Warszawy po naukę. Co tydzień gramy z takimi drużynami jak Śląsk Wrocław, Sparta Praga, czy Wisła Kraków i wiemy, że w każdej sytuacji na boisku trzeba być skoncentrowanym. A jednak właśnie tej koncentracji w 1 minucie meczu ćwierćfinałowego nam zabrakło i to się na nas okrutnie zemściło. Szkoda, bo w dobrze zorganizowanym i medialnym turnieju mogliśmy osiągnąć więcej. Oczywiście zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie z prezesem Zbigniewem Bońkiem, który powiedział, że w ćwierćfinale zagraliśmy za nerwowo, a zabrakło nam wyrachowania. Nie zgodzę się jednak z tą opinią, bo po stracie gola musieliśmy atakować, żeby odrobić stratę i przygnietliśmy rywala, a w końcówce po prostu poszliśmy na całość. Zabrakło jedynie, albo aż, goli...

Zdjęcia z turnieju można oglądać w galerii.

GKS GIEKSA Katowice: Kacper Krzysztofik – Mateusz Rauner, Dominik Żak, Jakub Skowroński, Maksymilian Gruszczyński; Daniel Podwapiński, Dominik Szala, Bartłomiej Barański, Oskar Gierczak, Filip Kupczyk. Trenerzy Łukasz Bagsik i Damian Chomiuk.