Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Z rocznym poślizgiem Kamil Cholerzyński dotarł do Tarnowskich Gór

22/02/2018 14:05

Kamila Cholerzyńskiego kibicom na Śląsku nie trzeba przedstawiać. Urodzony 5 grudnia 1988 roku pomocnik na zapleczu ekstraklasy rozegrał 172 spotkania reprezentując barwy GKS Katowice i Rozwoju. W maju 2016 roku z powodu kontuzji musiał wziąć jednak rozbrat z futbolem, do którego wrócił w Motorze Lublin, gdzie spędził cały piłkarski rok 2017, a teraz znowu wraca na Śląsk.


- Będę grał w Gwarku Tarnowskie Góry - mówi Kamil Cholerzyński. - Już rok temu rozmawiałem z trenerem Krzysztofem Górecką, który prowadził wtedy jeszcze IV-ligowy zespół i niewiele brakowało, żebym spędził wiosnę w Tarnowskich Górach. Pojawiła się jednak oferta z III-ligowego Motoru. Pojechałem do Lublina żeby się sprawdzić, pokazać po kontuzji, bo nie chciałem nikogo naciągać. Trener Marcin Sasal uznał jednak, że będę jego drużynie potrzebny, a prezes Leszek Bartnicki dograł formalności i ruszyliśmy do odrabiania strat, bo startowaliśmy z 9 miejsca ze stratą 13 punktów do lidera. Skończyliśmy jako wicemistrz, a jesienią poszliśmy za ciosem i zdobyliśmy mistrzostwo półmetka. Rok 2017 pod względem piłkarskim mogę więc uznać za udany.

- Dlaczego więc opuścił pan Lublin?

- Choć wyniki były dobre, a ja zżyłem się z klubem, miastem, stadionem i kibicami to musiałem się pożegnać i rozwiązać kontrakt z powodów osobistych. Już w październiku chciałem się pożegnać, ale trener poprosił, żebym dograł rundę do końca. Trenowałem w Katowicach i dopiero w piątek dołączałem do zespołu na przedmeczowym rozruchu, a w sobotę zaraz po spotkaniu wracałem do domu. Na dłuższą metę taka praca nie miała jednak sensu.

- I "odkurzył" pan ofertę Gwarka?

- Trener Krzysztof Górecko znowu się do mnie zgłosił, ale teraz jego zespół gra już w III lidze i po rundzie jesiennej jako beniaminek zajmuje czwarte miejsce. Jest więc dobra pozycja wyjściowa do ataku. W nowym zespole spotkałem kilku kolegów, bo z Dawidem Jarką i Grzegorzem Fonfarą graliśmy razem w GKS Katowice. Mamy ciekawy zespół i klub głodny sukcesu. Będziemy więc atakować, ale na pewno łatwo nie będzie. Mogę jednak zadeklarować, że chciałbym jesienią zagrać w II-ligowym meczu Gwarka z Motorem, a to by oznaczało, że obydwie moje drużyny wywalczą awans. Lublinianie są jednak faworytem swoich rozgrywek, a my w Tarnowskich Górach, choć nie ma tu ani takich tradycji, ani takiej bazy, ani organizacyjnie klub nie stoi na takim poziomie jak Motor, to bardzo chcemy wygrywać. A od trenera Adama Nawałki, który był moim trenerem w GKS Katowice i chciał mnie ściągnąć do Górnika Zabrze, nauczyłem się, że jeżeli się w coś człowiek bardzo zaangażuje to może osiągnąć więcej niż sobie wyobrażał.