Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Futsal

Srebro w odcieniu głębokiego niedosytu

25/02/2018 20:38

Po złotych medalach, wywalczonych w tym sezonie w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski przez futsalistów Rekordu Bielsko-Biała w kategoriach: U20, U14 i U16, srebro, które zawisło na szyjach bielskich 18-latków po przegranym 1:2 finale z BSF ABJ Bochni, miało odcień głębokiego niedosytu.


- To tak jakby w Konkursie Czterech Skoczni po trzech zwycięstwach w tym ostatnim dniu zawodów nie dorzucić czwartej wygranej – powiedział po ostatnim gwizdku bielskiego turnieju prezes Rekordu Janusz Szymura. - Nie wiem kiedy będzie następna okazja wejść do historii. Oczywiście, zdaję sobie sprawę z sukcesu naszego klubu w całym sezonie Młodzieżowych Mistrzostw Polski i tego osiągnięcia w kategorii U18, bo trzy tytuły mistrzowskie i wicemistrzostwo to przecież wielki wyczyn, ale w tej chwili nie potrafię się z niego cieszyć...

A trzeba powiedzieć, że pełnia szczęścia, czyli komplet złotych medali MMP był dla bielszczan na wyciągnięcie ręki. Do swojej zwycięskiej passy z fazy grupowej oraz pewnej wygranej z ćwierćfinałów podopieczni Andrzeja Szłapy w także półfinale dorzucili pokaz skuteczności. Zresztą wynik potyczki z Berlandem Komprachcice 6:1 mówi praktycznie wszystko. Już w 25 sekundzie gry Robert Obracaj po solowej akcji zapewnił faworytom prowadzenie, a w 9 minucie spotkania uderzeniem z 8 metra podwyższył wynik. Co prawda rywala z przedłużonego karnego pokonali Krzysztofa Iwanka, ale minutę później bramkarz Rekordu obronił kolejny strzał przeciwnika z 10 metrów, a 50 sekund przed przerwą po zagraniu Mateusza Madzi Daniel Biela skutecznie, strzałem po ziemi z 5 metra, sfinalizował sytuację oko w oko z golkiperem i na przerwę bielszczanie schodzili zadowoleni.

Wynik 3:1 utrzymał się do 18 minuty, w której padły dwa gole. Najpierw Daniel Biela, po wykonywanym przez siebie rzucie rożnym, przejął piłkę w podbramkowym zamieszaniu i uderzeniem z linii pola karnego ulokował futsalówkę pod poprzeczką, a 15 sekund później Mateusz Madzia bombą z dystansu zapewnił faworytom spokojną końcówkę spotkania. Rezultat ustalił Mikołaj Franusik, który strzałem z bliska, sfinalizował zespołową akcję.

W finale bielszczanie szybko przekonali się, że zespół z Bochni nie zamierza składać broni przed gospodarzami. Ba, to goście jako pierwsi ruszyli do ataku i w 40 sekundzie Krzysztof Iwanek musiał interweniować pierwszy raz, w 57 sekundzie od straty gola uratował go słupek, a 89 sekundzie po efektownym woleju bramkarz Rekordu zaimponował efektowną paradą broniąc swoją drużynę od straty gola. W dodatku bielszczanie już 5 minucie i 44 sekundzie gry mieli na koncie trzy popełnione faule, co okazało się decydujące dla losów spotkania. Bowiem po golu Jakuba Stawickiego, który w 7 minucie, niemal z linii bocznej trafił w okienko krótkiego rogu, bochnianie odpowiedzieli golami z przedłużonych rzutów karnych. W 8 minucie po faulu Jakuba Stawickiego Krzysztof Iwanek został pokonany po raz pierwszy, a 11 minucie wprawdzie bramkarz Rekordu obronił strzał rywala, ale wobec dobitki był już bezradny.

Po przerwie bielszczanie rozpoczęli szturm i to oni już po 4 minutach drugiej połowy mieli rywali „pod ścianą”, bo każdy kolejny faul zespołu BSF ABJ oznaczał przedłużonego karnego. Pierwszego w 17 minucie wykonywał Mateusz Madzia, ale bramkarz gości obronił pierwszy strzał, a przy dobitce Daniela Bieli też okazał się lepszy. 40 sekund później z kolejnego przedłużonego karnego uderzał Szymon Cichy, ale i tym razem golkiper z Bochni nie dał się pokonać, nogą odbijając piłkę. Wreszcie 19 sekund przed ostatnim gwizdkiem, gdy już wszystkie inne próby pokonania bramkarza rywali okazały się nieskuteczne, do piłki ustawionej na 10 metrze podszedł Marek Heller, ale i on przegrał pojedynek oko w oko z bramkarzem. Odbita piłka poleciała w trybuny, a po chwili bochnianie mogli zacząć taniec radości.

- Przyszło mi się smucić z wicemistrzostwa Polski – stwierdził Andrzej Szłapa. - To jest na pewno cenny medal, ale ja jestem załamany. Z drugiej strony mogę jednak powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko na co nas było stać. Na gorąco myślę co mogliśmy zrobić lepiej, żeby ten finał wygrać i odpowiedź jest krótka – lepiej strzelać przedłużone karne. Mieliśmy trzy nie wykorzystaliśmy żadnego. Ale nie mogę mieć pretensji do chłopaków. Daliśmy z siebie wszystko. Uważam, że po pierwszej połowie, która może była trochę słabsza, w drugiej zdominowaliśmy rywala. Posiadaliśmy inicjatywę i mieliśmy też dużo sytuacji z gry, ale niestety przegraliśmy. Trzeba przyjąć wicemistrzostwo z godnością i docenić klasę przeciwnika. A z tej porażki wyciągnąć wnioski, żeby się nam już takie mecze nie przytrafiły. Ja bowiem, o ile nic się nie zmieni, w Rekordzie odpowiedzialny jestem właśnie za zespół U18. Z nim, pracując pięć lat w Rekordzie, pięć razy byłem w finałach. Zacząłem od brązu, następnie były trzy mistrzostwa, a teraz mam już komplet kolorów, choć wolałbym żeby tego srebra... nadal mi brakowało.

Dodajmy, że indywidualnie z bielszczan wyróżniony został król strzelców Jakub Stawicki, który zdobył 7 bramek, a razem z nim puchar, nagrody i srebrne medale z rąk Adama Kaźmierczaka – przewodniczącego Komisji Futsalu i Piłki Plażowej PZPN, Henryka Kuli prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej i reprezentującego Urząd Miejski w Bielsku-Białej Ryszarda Radwana – Naczelnika Wydziału Kultury Fizycznej i Turystyki odebrali: Szymon Bernat, Daniel Biela, Szymon Cichy, Mikołaj Franusik, Tomasz Franusik, Marek Heller, Krzysztof Iwanek, Konrad Jakiełek, Wojciech Łasak, Mateusz Madzia, Jakub Maślak, Robert Obracaj i Jan Syc.