Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Prezes jastrzębskiego klubu Dariusz Stanaszek czuje presję

7/03/2018 21:51

Piłkarze II ligi na boiska wyjdą z tygodniowym poślizgiem, spowodowanym atakiem zimy. Na szczęście mrozy już ustąpiły i kibicem mogą się zacząć przygotowywać do inauguracji. Szczególnie w Jastrzębiu-Zdroju sympatycy futbolu czekają na pierwszy wiosenny gwizdek, bo podopieczni Jarosława Skrobacza startują przecież z pozycji lidera i nie tylko w sobotnim meczu ze Stalą Stalowa Wola uchodzić będą za faworyta.


- Czy przesunięcie pierwszej kolejki było dla was zaskoczeniem?

- Na pewno – mówi Dariusz Stanaszek, który od 30 lipca 2015 roku stoi na czele zarządu KS GKS 1962 Jastrzębie SA. - Czekaliśmy na inaugurację i wszystko było przygotowywane z tą myślą, że wystartujemy 3 marca w Stargardzie, ale cała kolejka została przeniesiona i musieliśmy się przestawić. Inauguracja nastąpi więc 10 marca o godzinie 14.00 na naszym stadionie i spotkaniem ze Stalą Stalowa Wola rozpoczniemy tegoroczne zmagania. Na szczęście trener Jarosław Skrobacz jest doświadczonym szkoleniowcem i razem z całym sztabem szkoleniowym zareagował szybko na te niezależne od nas roszady terminowe. Zrobili wszystko co trzeba żeby było dobrze więc mogę powiedzieć, że ten poślizg był kontrolowany.

- Chyba nie muszę pytać jakie zadanie postawiliście przed drużyną?

- Zadanie jest jasne. Drużyna, która po rundzie jesiennej zajmuje pierwsze miejsce w tabeli i ma pięć punktów przewagi nad wiceliderem, „skazana” jest na rolę faworyta. Nic więc dziwnego, że słowo awans powtarzane jest w naszym mieście i w klubie dość często, a to sprawia, że towarzyszy nam presja. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że to nie będzie łatwa runda. Wierzę oczywiście w zespół, w piłkarzy, którzy już udowadniali, że potrafią wygrywać i nieprzypadkowo są liderem. Oni mają jednak o tyle łatwiej, że wychodzą na boisko i tam walczą, a presja która ciąży na działaczach jest trudniejsza, bo każdy z nas wkłada całe swoje serce, żeby jastrzębska piłka była na jak najwyższym poziomie, ale na wynik meczu bezpośrednio nie mamy wpływu. Po to stworzyliśmy jednak szkołę i akademię, które są w strukturach klubu, żeby realizować nasz plan, dla którego wynik sportowy jest bardzo ważny, bo on staje się kluczem do wielu drzwi. A bez pomocy i wsparcia takich instytucji jak Urząd Miejski i Jastrzębska Spółka Węglowa ciężko patrzeć w przyszłość. Na szczęście wszyscy zdajemy sobie doskonale sprawę, że poziom I ligi to bardzo duże wyzwanie i szukamy tego co nas łączy, żeby działać wspólnie.

- Czy marka GKS 1962 Jastrzębie otwiera drzwi?

- Na szczęście naszymi działaniami przekonaliśmy wielu, że jesteśmy wiarygodnym partnerem. Nasze działania przynoszą efekty i praca zarządu postrzegana jest jako droga w dobrym kierunku, a wyniki sportowe osiągane przez naszą drużynę sprawiają, że o klubie mówi się pozytywnie. Cieszy nas, że oparliśmy zespół na wychowankach, którzy za zaufanie odpłacili sukcesami. Dzięki nim z każdym rokiem ta nasza piłkarska piramida ma coraz szersze i solidniejsze podstawy. Szkolenie zaczynamy już praktycznie od przedszkolaków, bo nawet rodzice 4-latków dzwonią i zapisują swoje pociechy na zajęcia. W spółce, która jest własnością Stowarzyszenia Kibiców, zatrudniamy 71 osób co też daje wyobrażenie skali na jaką działamy. To już nie jest tylko drużyna piłkarska, która jest pasją grupki ludzi, ale to już jest wizytówka miasta. Dlatego zadanie „Przywróćmy dawny blask KS GKS 1962 Jastrzębie” wspierane przez dotację Urzędu Miejskiego jest naszą wspólną sprawą. Potencjał jest naprawdę duży, ale mam wrażenie, że miasto jeszcze nie do końca korzysta z możliwości promocji jaką daje nasz klub, w którym grają głównie wychowankowie jastrzębskiej szkółki piłkarskiej i zawodnicy z naszego region. Idziemy jednak wspólnie z miastem i widzę, że mamy coraz większe wspólne pole działania.

- Który mecz rundy wiosennej będzie najważniejszy dla jastrzębskiej drużyny?

- Najważniejszy będzie... każdy mecz, każdy trening, każdy dzień, każdy miesiąc. Zawodnicy też czują odpowiedzialność, a rywale nie będą już na pewno traktować nas jako beniaminka, tylko grać będą z nami jak z mistrzem rundy jesiennej. Czasem zastanawiam się czy gdybyśmy byli na miejscu czwartym, albo trzecim nie byłoby nam łatwiej. Wtedy nawet moglibyśmy w większym wymiarze ogrywać młodzież i walczyć o premię z systemu Pro Junior System PZPN. Ale w tej sytuacji najważniejszy jest cel, o który walczy nasz zespół. Zawodnicy wiedzą o co grają, a doświadczenie zdobyte choćby w poprzednim sezonie w Pucharze Polski, w którym radzili sobie z zespołami z ekstraklasy i I ligi, powinno procentować. Oczywiście jako III-ligowiec graliśmy w pucharowych rozgrywkach bez obciążeń, bo każdy dobry wynik budował atmosferę, a teraz dobry wynik na II-ligowych boiskach jest w pewnym sensie naszym obowiązkiem. Sytuacja nie jest więc łatwa.

- Kto jest motorem napędowym jastrzębskiego zespołu?

- Lokomotywą drużyny jest zdecydowanie Kamil Jadach. To ikona tego klubu, ale razem z nim jest również grupa zawodników, którzy herb klubu mają w sercu i zależy im bardzo żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Pamiętajmy, że to jest w dużym stopniu ten sam zespół, który jeszcze niedawno grał w III lidze, a teraz udowodnia, że zasługuje na coś znacznie większego. Prezesem klubu zostałem dwa i pół roku temu, ale już uzbierało się wiele niezwykłych wspomnień. Najbardziej pamiętam... przegrane mecze z klubami z okolicznych wiosek takich jak Czaniec czy Bełk. To chyba najbardziej mobilizowało do tego, żeby szybko wznieść się na wyższy poziom i to się nam udało, a w Pucharze Polski pokazaliśmy, że naprawdę nie musimy się naszej drużyny wstydzić. Takie mecze jak z Górnikiem Łęczna, czy Wigrami Suwałki na pewno długo będziemy jeszcze wspominać, rozpamiętując bramki, karne, dogrywkę i to że dotrzymywaliśmy kroku zespołom z wyższych lig. Takich właśnie emocji spodziewamy się wiosną. Grać będziemy z poważnymi, uznanymi firmami, bo na przykład nazwy ŁKS czy Warta to w polskiej piłce znane marki.

- Kto będzie najtrudniejszym rywalem w walce o awans, albo zapytam inaczej z kim awansujecie do I ligi?

- Ta druga opcja brzmi o wiele lepiej, bo wszyscy bardzo chcemy, ale żeby się spełniła musimy się bardzo zmobilizować od pierwszej kolejki. Na pewno bardzo poważnie o awansie myślą też kluby z Łodzi, Poznania i Radomia. Inne również nie złożą broni, bo na przykład GKS Bełchatów zasilił swoje szeregi pierwszoligowcami. Kilka pierwszych kolejek pozwoli dokładniej ocenić kto o co chce walczyć, bo wszystkie zespoły odkryją karty po zimie.  Ja osobiście natomiast najbardziej czekam na rewanże z zespołami, z którymi przegraliśmy jesienią. Nie było ich dużo, bo tylko dwa raz schodziliśmy z boiska pokonani, ale szczególnie ten październikowy mecz na naszym boisku z Garbarnią mocno mi dokucza i liczę, że w maju w Krakowie odkujemy się za to niepowodzenie. No i oczywiście czekamy na mecze na szczycie z ŁKS, Wartą i Radomiakiem, bo wszystkie mamy wiosną na swoim boisku, a liczymy nas wielkie emocje.