Śląski ZPN

Klub Wybitnego Piłkarza Śląska podsumował rok 2017

12/12/2017 21:59

Przy jednym stole zasiedli 38-letni Mariusz Muszalik, który gra w II-ligowym zespole ROW 1964 Rybnik i w 19 występach w rundzie jesiennej strzelił 4 gole oraz 80-letni Stanisław Oślizło, legenda Górnika Zabrze.


Albo inaczej. W tyskiej restauracji Stadionova pojawili się najwybitniejsi piłkarze śląskiej piłki od A do Z, czyli od Zygmunta Anczoka po Krzysztofa Zagórskiego i w rodzinnej atmosferze, jak przystało na Klub Wybitnego Piłkarza Śląska, podsumowali zbliżający się do końca 2017 rok.

Na początku spotkania jednak prezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryk Kula i przewodniczący Klubu Wybitnego Piłkarza Śląska Stanisław Oślizło wręczyli nominacje kolejnym powołanym zawodnikom, którzy w śląskich klubach w ekstraklasie rozegrali co najmniej 200 spotkań, ewentualnie minimum 10 raz wystąpili w pierwszej drużynie narodowej. Są też od tej reguły wyjątki, o których na wniosek kapituły decyduje prezydium związku.

Pierwsze nominacje połączone były ze specjalnymi wyróżnieniami. 73-letni Piotr Czaja, który najpierw przez pięć sezonów w barwach GKS Katowice rozegrał 124 spotkania w ekstraklasie, a następnie przez 9 sezonów w zespole Ruchu Chorzów, wystąpił w 205 meczach, zdobywając trzy tytuły mistrza Polski i 2 razy zagrał z orzełkiem na piersiach, został uhonorowany brązowym medalem za wybitne osiągnięcia w rozwoju piłki nożnej. Srebrne medale wraz z nominacjami odebrali natomiast 71-letni Zygmunt Anczok, mający na koncie 194 występy w Polonii Bytom i 38 w Górniku Zabrze, ale przede wszystkim 48 meczów w biało-czerwonych barwach, w których wywalczył mistrzostwo olimpijskie w 1972 roku oraz także 71-letni Marian Ostafiński, mający na swoim koncie 115 występów w Ruchu Chorzów i 29 w Polonii Bytom oraz 11 spotkań rozegranych w drużynie narodowej, z którą uczestniczył w zwycięskich igrzyskach w 1972 roku.

Natomiast same nominacje trafiły do rąk: Radosława Gilewicza, Huberta Kostki, Marcina Malinowskiego, Mariusza Muszalika, Piotra Piekarczyka, Mieczysława Szewczyka, Mirosława Widucha, Jerzego Wijasa, Albina Wiry, Jana Wosia i Krzysztofa Zagórskiego, którzy wśród niemal 40 „kolegów po fachu” mogli porozmawiać o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości śląskiej piłki nożnej, która nadal jest im bardzo bliska.

- Co prawda pracuje w jednej z firm i praktycznie z piłką nie mam już nic wspólnego, ale kibicuję synom – mówi Mieczysław Szewczyk, który rozegrał w ekstraklasie 263 spotkania w Ruchu Chorzów i zdobył mistrzostwo Polski oraz zadebiutował w drużynie narodowej. - 25-letni Michał, który w Wiśle Kraków i Ruchu posmakował ekstraklasy gra teraz w I-ligowej Bytovii, a 31-letni Kamil jest zawodnikiem III-ligowej Soły Oświęcim. Interesuję się też jak gra Ruch na ile czas pozwala, choć nie chodzę na mecze, bo praca i obowiązki rodzinne mocno mnie absorbują. Mam 8-miesięcznego wnuka i z tego się cieszę, a przede wszystkim wierzę, że będzie piłkarzem.

- To ja „przebijam” Mietka i powiem, że mam dwóch wnuków i mogę o nich powiedzieć, że to jest jedyne co mi się w życiu udało (śmiech) – dodał Albin Wira, czterokrotny mistrz Polski w barwach Ruchu, w których w ekstraklasie rozegrał 199 spotkań oraz był jego trenerem i selekcjonerem reprezentacji... kobiet. - To sześcio i trzylatek, a jeżeli chodzi o mnie to oprócz pracy w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Tychach w każdą środę i sobotę jestem na boisku, i gram, gram, gram, bo kocham piłkę i myślę, że tak będzie do ostatniego dnia mojego życia. Dlatego jest mi miło, że mogę się spotkać z ludźmi, którzy tak samo jak ja mają piłkę we krwi. Miło mi, że prezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryk Kula pomyślał o nas i przy jednym stole spotkali się ludzie z kilku pokoleń. Przecież między najstarszym, a najmłodszym będzie ponad 40 lat i wszyscy mówimy tym samym – piłkarskim głosem. To jest fajne i uważam, że trzeba tak trzymać.

- Fantastyczne grono – stwierdził patrząc na obecnych „trampkarz” w Klubie Wybitnego Piłkarza Śląska Mariusz Muszalik, który w ekstraklasie rozegrał 311 spotkań: 156 w barwach GKS Katowice, 76 w Odrze Wodzisław Śląski, 23 w Groclinie Grodzisk Wielkopolski i 56 w Piaście Gliwice. - Jestem bardzo mile zaskoczony, że dostałem zaproszenie na to spotkanie i myślę, że to dopiero początek. Znakomita inicjatywa i rewelacyjny pomysł. Najbardziej z moich dziecięcych czasów pamiętam Stanisława Oślizłę, który już co prawda wtedy nie grał, bo skończył karierę nim ja się urodziłem, ale zawsze się o nim mówiło, wspominało i stawiało za wzór. A teraz mogę o nim mówić: kolega z Klubu... Wybitnego Piłkarza Śląska. Siedziałem obok Pana Edka Sochy, który przedstawiał mi kolejnych wybitnych śląskich zawodników i choć twarzy wielu z nich nie kojarzyłem, to nazwiska wiele mi mówiły. Najwięcej Antoniego Piechniczeka, który jako selekcjoner doprowadził Polskę do trzeciego miejsca na świecie gdy miałem 3 latka, a gdy miałem 7, to już jego drużyna narodowa, w składzie z moim wujkiem Janem Furtokiem, grała na mistrzostwach świata w Meksyku. Cieszę się, że mogłem być w takim gronie i jeżeli tylko czas pozwoli to w następne takie spotkanie „wchodzą w ciemno”, tym bardziej, że spotkałem też kolegów, z którymi kiedyś grałem, albo rywalizowałem, a dawno się już nie widziałem, jak z Marcinem Malinowskim z Jankiem Wosiem. Z Mirkiem Widuchem widujemy się częściej, bo jest chrzestnym mojego syna, ale kilka innych znajomości „odkurzam po latach”.

Zdjęcia ze spotkania można oglądać tutaj.