Śląski ZPN

Życiorys Burmistrza Lublińca Edwarda Maniury przesiąknięty jest piłkarskimi wątkami

23/09/2020 10:56

Miasto Lubliniec jest współorganizatorem I Turnieju Eliminacyjnego Mistrzostw Polski Kadr Wojewódzkich U15 Dziewcząt, który w sobotę i niedzielę zostanie rozegrany na lublinieckim stadionie. Obok reprezentacji organizującego turniej Śląskiego Związku Piłki Nożnej wystąpią w nim reprezentacje: Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, Opolskiego Związku Piłki Nożnej i Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej.


Można powiedzieć, że trafiliśmy na dobry klimat, bo Burmistrz Lublińca Edward Maniura w swoim życiorysie ma wiele piłkarskich wątków.

- Z piłką nożną jestem związany od dziecka, bo to jest mój ulubiony sport – mówi Edward Maniura. - Wprawdzie w mojej karierze nie osiągnąłem wielkich sukcesów, ale... mam kilka historycznych sukcesów. Co prawda na początku mojej piłkarskiej przygody w Woźnikach kontuzja przerwała moją grę na dziesięć lat, ale na przykład podczas pobytu w USA grałem na przykład w I lidze stanowej w drużynie White Eagle Bridgeport. Byłem też na turnieju drużyn polonijnych i miałem okazję poznać świętej pamięci Kazimierza Deynę, a podczas meczu w Wellington w 1988 roku, grającemu w przeciwnej drużynie Adamowi Nawałce założyłem siatkę. Do piłki dosyć intensywnie wróciłem będąc... posłem, bo byłem organizatorem piłkarskiej drużyny sejmowej. Rozgrywaliśmy wiele spotkań w tym mecze międzypaństwowe z reprezentacjami parlamentów innych krajów. Pamiętny mecz rozegraliśmy na przykład na Litwie, gdzie wygraliśmy 2:0, po bramkach, które wypracowałem. Gościliśmy także drużynę parlamentu Słowacji w Lublińcu i graliśmy wiele meczów krajowych, z których najbardziej pamiętam mecz z samorządowcami województwa śląskiego. Graliśmy na Stadionie Śląskim i moje marzenie, żeby strzelić gola w legendarnym „Kotle czarownic” udało się spełnić. W podobnym stylu jak 6 czerwca 1973 roku Włodzimierz Lubański w tym samym miejscu oddałem strzał, a piłka przy samym słupku wpadła do siatki i wygraliśmy 2:0.

- W jaki sposób jako samorządowiec uczestniczy pan w piłkarskim życiu miasta?

- Zaczęło się gdy byłem burmistrzem miasta Woźniki, bo przez 5 lat, a trzeba dodać, że odziedziczyłem „zgliszcza” po klubie, jako ten który reaktywował MLKS, byłem jego prezesem. Drużyna zaczęła się odbudowywać, a dzisiaj jest liderem w klasie okręgowej. Do tego dodam, że w okresie studiów byłem prezesem Akademickiego Klubu Kolarskiego, uprawiałem też tenis, pływanie i wiele innych dyscyplin w tym także biegi i w kategorii VIP-ów, w swojej kategorii wiekowej, wygrałem Półmaraton Warszawski.

- Co obecnie jest sportową wizytówką Lublińca?

- Sportową wizytówką i bez względnie ikoną sportu w naszym mieści jest Zygmunt Anczok, którego jeszcze, gdy byłem posłem, zaangażowałem za zgodą liderów sejmowych i partyjnych na funkcję trenera naszej reprezentacji parlamentarzystów. A gdy zostałem burmistrzem powołałem w Lublińcu pierwszą Radę Sportu, której przewodniczącym został właśnie mistrz olimpijski z Igrzysk w Monachium. W tej radzie byli przedstawiciele wszystkich klubów sportowych naszego miasta i zaczęliśmy tworzyć warunki co lepszego rozwijania sportu w Lublińcu. Pojawiło się kilka bardzo fajnych inicjatyw. Między innymi powstał system stypendialny dla młodych sportowców osiągających wysokie wyniki, a co roku nasi wybitnie sportowcy otrzymują nagrody burmistrza. Przede wszystkim jednak duży nacisk położyliśmy na bazę sportową. W ramach programu Orlik budowaliśmy boiska przyszkolne i ostatnio zmodernizowaliśmy Stadion Miejski, na którym mamy dwie płyty – jedną naturalną i drugą z wysokiej klasy sztuczną nawierzchnią i oświetleniem oraz trybunami, a także bardzo nowoczesnym zapleczem szatniowym. Obiekt spełnia wszystkie wymogi i będziemy na nim z przyjemnością gościć reprezentacje wojewódzkich związków piłki nożnej z Małopolski, Opolszczyzny, Podkarpacia i Śląska.

- Czym dla Lublińca jest Turniej Eliminacyjny Mistrzostw Polski Kadr Wojewódzkich?

- Każde wydarzenie sportowe mające charakter ponadlokalny jest promocją miasta i przy okazji nasi młodzi piłkarze i piłkarki mogą zobaczyć jak grają ich rówieśnicy. Jestem otwarty na takie przedsięwzięcia. Są one ważne zarówno dla uczestników jak i tych, którzy podpatrują. Ważne jest także to, że w klubie, który niebawem będzie miał 90 lat i jest wizytówką miasta, czyli Spartą, dominuje ten model, który zawsze mi był bliski. Uważam, że najważniejsze jest wychowywanie swoich zawodników od najmłodszych adeptów tak żeby klub miał pierwszą drużynę złożoną z wychowanków. Na tym poziomie klasy okręgowej czy IV ligi nie mieści mi się w głowie, że ktoś może z gry zrobić źródło swojego dochodu. Jeżeli jest sponsor to może inwestując swoje środki myśleć nawet o I lidze, ale z podatków mieszkańców i z miejskich źródeł finansowania – taka jest nasza misja – mamy wskazywać klubom kierunki rozwoju i zapewniać klubom podstawy funkcjonowania oraz szkolenia dzieci i młodzieży. Mieliśmy już taką sytuację, że w Sparcie grał jeden zawodnik z Lublińca, a pozostali stanowili płatny zaciąg i to nawet nie z naszego powiatu. To działało bardzo demoralizująco na młodych piłkarzy i były problemy. Dlatego wizja nowego zarządu, idąca w kierunku budowy swojego zaplecza i z tego wychowanego grona piłkarzy, zbudowanie drużyny, będącej wizytówką klubu i miasta, jest mi bliska. Oczywiście zakładam też, że w tej drużynie, o ile będzie grała poziom wyżej niż okoliczne drużyny, będą chcieli grać najlepsi zawodnicy z pobliskich klubów, bo to jest naturalne. Ale ten zespół nadal będzie miał charakter lokalny, a co to znaczy widziałem w USA. Tam na mecz lokalnej drużyny w lidze akademickiej szli wszyscy mieszkańcy, bo chcieli dopingować wnuka, syna, brata, czy kolegę. To było święto całej społeczności i o tym trzeba pamiętać.