Śląski ZPN

Paweł Niewolik dwukrotnie uratował klub z Czarnej Góry

5/10/2020 09:03

Obchodzący 100-lecie Klub Sportowy STS Czarni Sucha Góra ma swojej historii wiele trudnych momentów.


I nie chodzi tylko o pierwsze lata działalności czy dzieje powojenne, kiedy to na miejscowym boisku, choć nie był zrzeszony w klubie, swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał urodzony w Suchej Górze Zygfryd Szołtysik – mistrz olimpijski i siedmiokrotny mistrz Polski oraz sześciokrotny zdobywca Pucharu Polski. Ciężkich chwil nie brakowało także w ostatnim okresie, ale wtedy suchogórzanie mogli liczyć na Pawła Niewolika.

- Nie pochodzę z Suchej Góry, ale tu znalazłem wybrankę serca – mówi Paweł Niewolik. - Za Joanną w 1993 roku przeprowadziłem się tu z Miasteczka Śląskiego, skąd pochodzę i gdzie grałem w Odrze, tak samo jak moi wszyscy bracia. Byłem tam zawodnikiem aż do wieku seniora, ale gdy już zacząłem myśleć o założeniu rodziny to piłka zeszła na drugi plan, aż do 2005 roku, kiedy to działacze klubu, wtedy noszącego nazwę Budowlani, poprosili mnie, żebym został prezesem.

- Był pan wcześniej kibicem lub działaczem tego klubu?

- Nie. To był czas, w którym po pracy w kopalni, a byłem specjalistą do spraw bezpieczeństwa i higieny pracy w KWK Andaluzja i KWK Julian Piekary, przeszedłem na emeryturę. Mieszkańcy Suchej Góry znali moją duszę społecznika, którą miałem w sobie od zawsze, bo działałem w fundacji Profectus przy Ruchu Radzionków. Mieliśmy za zadanie wspomaganie klubów sportowych, a głównie „Cidrów”. Jednak mnie jako suchogorzaninowi leżało na sercu także dobro tutejszego klubu więc pomagałem Budowlanym. 15 lat temu klub znalazł się jednak na skraju przepaści, bo miał ogromne zadłużenie, drużyna po spadku z okręgówki grała już wtedy w klasie A, a zarząd zrezygnował. Właśnie wtedy, w sytuacji być albo nie być, zgodziłem się na rolę ratownika.

- Czy właśnie wtedy na sportową mapę naszego regionu wróciła nazwa Czarni Sucha Góra?

- Tak. Po wielkich perypetiach udało się uratować klub, który wrócił do historycznej nazwy Czarni. Co prawda pierwszą nazwą klubu, który w 1920 roku przystąpił do rozgrywek była Iskra – symbol nadziei i braliśmy ją też pod uwagę, ale ponieważ mamy w pobliżu Iskrę Lasowice nie chcieliśmy się powtarzać. Dlatego sięgnęliśmy po drugą nazwę, która obowiązywała od 1933 roku aż do wybuchu II wojny światowej. Prezesem Czarnych byłem przez 10 lat i w 2015 roku powiedziałem sobie „wystarczy”, ale w 2019 roku znowu klub znalazł się na skraju przepaści i znowu poproszono mnie żebym go ratował więc wróciłem i godzę swoje obowiązki zawodowe, bo pracuję jeszcze jako specjalista do spraw bezpieczeństwa i higieny pracy w firmie w Tarnowskich Górach, z działalnością w klubie. Przypomnę, że wróciłem do klubu, w którym rozpadła się drużyna seniorska, a klubowi groziła likwidacja. Wtedy to zarząd Stowarzyszenia Towarzystwo Suchogórskie podjął decyzję o ratowaniu klubu. Działacze STS i przychylni klubowi ludzie stworzyli zarząd i zaczęliśmy działać pod obecną nazwą STS Czarni Sucha Góra.

- Co się udało zrobić?

- W ciągu roku udało się zebrać tylu ludzi wokół klubu i zyskać taką przychylność władz miejskich, że odbudowaliśmy klub. O tym, że w Suchej Górze nie brakuje chętnych do gry w piłkę najlepiej świadczy fakt, że w zespole seniorów, który po wycofaniu z gry w klasie A przestał istnieć i musieliśmy go zgłosić do startu od klasy B, jest tylu trenujących, że trener Bartosz Chryst musi wybierać zawodników do meczowej kadry. Grać może jedenastu i siedmiu może wejść z ławki, a chętnych jest znacznie więcej. Mamy też jeszcze oficjalnie dwie drużyny młodzieżowe – juniorów i dzieci z rocznika 2008, ale współpracujemy z Akademiami Piłkarskimi Champions i Śląska Akademia Piłkarska, które trenują u nas i mamy z nimi umowę, że dzieci od nich będą przechodzić do nas. Boisko codziennie jest zajęte, a na parkingach wokół boiska nie ma wolnego miejsca.

- Jaki cel stawia sobie prezes klubu na progu nowego 100-lecia?

- Celem w piłce nożnej jest gra o awans. Mówimy klasa A, a następnie okręgówka, bo stawiamy sobie ambitne zadania, ale to nie jest priorytet. Najważniejsze – jak podkreślił prezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryk Kula na naszej uroczystości jubileuszowej 100-lecia – jest wychowanie dzieci i młodzieży. To jest podstawa. Na nią trzeba stawiać, bo to jest fundament. Mówię to także jako ojciec dwóch synów. Obaj skończyli Akademią Wychowania Fizycznego w Katowicach. Starszy Karol, który grał w Czarnych, swoją drogę zawodową związał z piłką nożną i jest trenerem z licencją UEFA B. Pracował w Nowym Targu i Łodzi, ale wrócił do domu i rozpoczyna pracę w Gwarku Tarnowskie Góry, jako asystent trenera Krzysztofa Górecki. Natomiast Fryderyk wybrał inną drogą zawodową, ale piłka nożna w naszej rodzinie jest często na eksponowanym miejscu.