Śląski ZPN

Juniorzy Młodsi Ruchu Radzionków chcą się utrzymać w I Lidze Wojewódzkiej B1

2/11/2020 09:33

Choć w tabeli I Ligi Wojewódzkiej B1 Junior Młodszy zespół UKS Ruch Radzionków zajmuje miejsce w strefie spadkowej to w wyjazdowym spotkaniu z liderem GKS-em Tychy podopieczni Mateusza Soboty dzielnie przeciwstawiali się faworytowi.


- W pierwszej połowie mecz był bardziej wyrównany – mówi Mateusz Sobota. - Tyszanie przeważali, ale my także mieliśmy swoje akcje i staraliśmy się grać otwarty futbol. Po przerwie jednak wyższość zespołu GKS-u zaczęła się uwidaczniać i zasłużenie wygrali, bo wypracowali dużo okazji bramkowych. Możemy jednak ubolewać nad tym, że z akcji nie daliśmy się zaskoczyć, a obydwie bramki padły po stałych fragmentach gry. Ostrzegaliśmy przed nimi naszą drużynę, staraliśmy się wystrzegać takich sytuacji, ale niestety tak to jest w grupach młodzieżowych, że realizacji założeń taktycznych ciągle trzeba uczyć.

- Czy zgodzi się pan z opinią, że na największe słowa uznania w waszym zespole zasłużył w tym meczu wasz bramkarz?

- Na pewno. Mateusz Wlazły w tym meczu utrzymał nas bardzo długo w grze. Miał wiele interwencji, które niemal do 70 minuty pozwoliły nam zachować czyste konto. Widząc co on robi na linii bramkowej chłopcy uwierzyli mocno, że nasz bramkarz nie da się pokonać w żadnej sytuacji i sami zaczęli grać odważniej. Niestety w tych dwóch przypadkach, teoretycznie najprostszych do obrony, straciliśmy dwa gole w 3 minuty, bo zabrakło koncentracji. Wiemy jednak z kim graliśmy, bo tyszanie zwycięstwem z nami przypieczętowali mistrzostwo grupy i prawo gry w barażach o awans do Centralnej Ligi Juniorów. Zasłużenie, bo patrząc na ligę razem z Rekordem, GKS nadawał ton rywalizacji i był najlepszy.

- A wy o co walczycie?

- Od początku naszym celem jest utrzymanie. Zaczęliśmy co prawda mocno, bo od dwóch zwycięstw, a po czterech kolejkach mieliśmy 12 punktów i byliśmy nawet w czubie tabeli, ale późniejsze mecze zweryfikowały nasze możliwości. Tak naprawdę to my do tej I Ligi Wojewódzkiej trafiliśmy z trzeciej ligi, bo ci chłopcy z rocznika 2004 grali właśnie w III lidze w poprzednim sezonie, a zespół z rocznika 2003, który zrobił ten awans, „skorzystał” - mówiąc w cudzysłowie – z pomocy koronawirusa. Cieszymy się jednak, że mamy tę okazję grać z najlepszymi na Śląsku i staramy się w tym gronie utrzymać. Zostały nam dwa mecze u siebie – najpierw z Piastem, a następnie z Rekordem. Chcemy w nich zapunktować, żeby pozostać w tej lidze i nadal grać w tej lidze.