Śląski ZPN

GKS II Tychy dołączył do drużyn, które wiosną zagrają o 40 tysięcy złotych i prawo gry na szczeblu centralnym Pucharu Polski

24/03/2021 10:37

Znamy już pięć zespołów, które wiosną rywalizować będą o Puchar Polski na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej i nagrodę główną w wysokości 40 tysięcy złotych oraz prawo gry w przyszłym sezonie na szczeblu centralnym.


Rywalizację o trofeum na szczeblu Podokręgu rozstrzygnęły już na swoją korzyść: Szombierki Bytom (Podokręg Bytom), Kuźnia Ustroń (Podokręg Skoczów), Unia Dąbrowa Górnicza (Podokręg Sosnowiec), LKS Krzyżanowice (Podokręg Racibórz) i GKS II Tychy (Podokręg Tychy).

Do wyłonienia zostali jeszcze zwycięzcy finałów w Podokręgach: Bielsko-Biała (Spójnia Landek – BTS Rekord), Częstochowa (LKS Kamienica Polska – MKS Myszków), Katowice (Pogoń Imielin – Ruch Chorzów), Zabrze (Gwarek Ornontowice – Górnik II Zabrze) i Żywiec (Koszarawa – Orzeł Łękawica), a w Podokręgach Rybnik i Lubliniec trwa jeszcze rywalizacja półfinałowa. Zwycięzca spotkania Decor Bełk – ROW 1964 Rybnik trafi na Odrę Wodzisław Śląski, natomiast Unia Kalety spotka się z lepszym zespołem z pary Tajfun Harbułtowice – Liswarta Lisów.
A o tym, że rywalizacja w finale Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu może być naprawdę emocjonująca przekonaliśmy się w Tychach, gdzie trener gospodarzy Jarosław Zadylak, mający za sobą 65 spotkań w ekstraklasie jako zawodnik oraz prowadzenie tyskiej drużyny w I lidze... zamknął oczy gdy Dawid Kasprzyk podchodził do ostatniego karnego.

- Wolałem nie patrzeć, a gdy usłyszałem okrzyk radości to naprawdę poczułem radość – mówi Jarosław Zadylak. - Szkoda by mi było tych chłopaków gdyby odpadli po karnych, bo zagrali bardzo fajny mecz. Przede wszystkim pod względem taktycznym. To co sobie założyliśmy przed spotkaniem realizowali bardzo skrzętnie, skrupulatnie i precyzyjnie. Wiedzieliśmy, że Pniówek będzie prowadził grę, bo jako III-ligowiec w spotkaniu z IV-ligowcami i juniorami, musiał to robić. Dlatego ustawiliśmy się w obronie niskiej i przechodziliśmy do ataku szybkiego. Uważam, że z takiej gry też dużo wyciągnęliśmy, bo wypracowaliśmy parę sytuacji i wywalczyliśmy ten remis, który oznaczał zakończenie rywalizacji w karnych. Niewiele nawet zabrakło, żebyśmy zakończyli ten mecz golem w ostatniej akcji, bo po sprytnym zagraniu Bielusiaka, wykonującego rzut wolny z naszej połowy, Krążelok znalazł się na prawym skrzydle bez krycia i dograł dobrą piłkę w pole karne, gdzie Kasprzyk złożył się do strzału głową. Zabrakło naprawdę niewiele.

- Kogo pochwali pan indywidualnie? Pawlusiński strzelił efektownego gola na 1:0, Odyjewski obronił jednego karnego, a cała piątką wykonawców jedenastek strzelała bezbłędnie...

- Dlatego powiem, że na pochwałę zasługuje cały zespół włącznie z ławką rezerwowych, a nawet z tymi, którzy się do tej meczowej kadry nie zmieścili. Jako zespół potrzebowaliśmy takiego przełamania, bo najważniejszą jest dla nas liga, a rundę wiosenną w IV-lidze zaczęliśmy od dwóch domowych porażek więc mam nadzieję, że ta wygrana nas podniesie.

O przełamaniu i podniesieniu – choć w innym wymiarze – może myśleć Dawid Kasprzyk. W rundzie jesiennej był zawodnikiem I-ligowej drużyny, ale po kontuzji, której nabawił się w wyjazdowym meczu z Arką Gdynia 29 września ubiegłego roku, najpierw musiał się długo leczyć, a teraz stara się wrócić do drużyny Artura Derbina.

- Do tego ostatniego karnego podchodziłem spokojnie – mówi Dawid Kasprzyk, którego trafienie zamknęło finałową rywalizację. - Nie było żadnych nerwów. Patrzyłem na wcześniejsze karne i gdy w czwartej kolejce Adrian Odyjewski obronił to wziąłem piłkę, ustawiłem ją na „wapnie” i czułem się pewnie. Wiedziałem, że mam tylko zrobić swoje i trafiłem.

- Czy ustawiając piłkę wiedział pan już gdzie ją pośle?

- Obserwowałem, oglądając poprzednie cztery strzelone przez kolegów karne, jak reaguje bramkarz i widząc, że idzie w jedną stronę postanowiłem strzelić tam gdzie zwykle uderzam. Strzeliłem tak jak trenowałem czyli mocno, po ziemi w lewą stronę i wpadło.

- Jak traktuje pan grę w rezerwach?

- Gra w piłkę jest moją pracą. Muszę i lubię ją wykonywać. Oczywiście chciałbym to robić w pierwszoligowej drużynie, ale skoro się teraz do niej łapię więc staram się wykorzystać grę w rezerwach do tego żeby się pokazać. Daję więc tu całe swoje serce po to żeby znaleźć się w końcu w wyjściowej jedenastce pierwszego zespołu. Taki jest mój cel na rundę wiosenną.

- A jaki cel stawiacie sobie jako druga drużyna w pucharowej rywalizacji na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej?

- Najważniejsza jest liga, ale spotkania pucharowe także traktujemy bardzo poważnie. Myślę, że przejście Pniówka pozwoli się nam przełamać w lidze i z każdym kolejnym spotkaniem będzie lepiej. Po meczu z pawłowiczanami w sumie nie do końca byłem zadowolony, bo mogłem w ostatnich sekundach lepiej przymierzyć. Miałem „piłkę meczową” na głowie, ale przestrzeliłem. Nie zagrałem jednak złego spotkania, a w dodatku strzeliłem ostatniego karnego więc tego czego nie zamknąłem głową „domknęłem” nogą i z pomocą Adriana Odyjewskiego wywalczyliśmy awans, z którego się cieszymy.