Śląski ZPN

Spójnia Landek nie wygrała dziesiątego meczu z rzędu, bo z trudem zatrzymał ją... lider

5/04/2021 12:33

W rozgrywkach Zina IV liga – Grupa II zajmująca czwarte miejsce Spójnia Landek może się pochwalić znakomitą passą.


Od 13 września ubiegłego roku, kiedy to naszpikowany pierwszoligowym zawodnikami zespół GKS II Tychy pokonał na tyskim boisku drużynę Krystiana Odrobińskiego 3:2, zespół z wioski liczącej około 600 mieszkańców, wygrywał mecz za meczem aż do sobotniego wyjazdowego starcia z liderem. Odra Wodzisław na swoim boisku przerwała wprawdzie triumfalny marsz rywali, ale w ostatnich minutach z najwyższym wysiłkiem odpierała ataki gości, którzy remis 2:2 uznali za stratę punktów!

- Nasza passa to nie tylko 9 ligowych zwycięstw z rzędu i sobotni remis w Wodzisławiu Śląskim – mówi Krystian Odrobiński. - W sparingach, a rozegraliśmy ich zimą osiem, też nie doznaliśmy porażki więc z razem z podziałem punktów w spotkaniu z liderem, mamy na liczniku 18 występów, w których nie doznaliśmy porażki. Gdybyśmy wygrali na wodzisławskim boisku zbliżylibyśmy się do Odry na 6 punktów i mając jeden zaległy mecz oraz lepszy bilans bezpośrednich starć, bo u nas pokonaliśmy Odrę 3:0, moglibyśmy marzyć o szybkim dogonieniu lidera. A tak to mamy nadal 9 punktów straty, jeden zaległy mecz i... wiarę w to, że nasz pościg zakończy się powodzeniem. Nie znaczy to, że liczymy na łatwe wygrane, bo przecież już w sobotę o 11.00 czeka nas kolejny bardzo trudny mecz, uważam nawet, że trudniejszy od tego w Wodzisławiu Śląskim. Zmierzymy się z Rozwojem w Katowicach więc szybko po świątecznej przerwie od wtorku wracamy do normalnych zajęć na treningach, bo chcemy znowu wygrywać.

- Co zadecydowało o przerwaniu waszej passy w Wodzisławiu Śląskim?

- Początek spotkania. Na przedmeczowej odprawie rozrysowałem jak atakuje Odra i zwróciłem uwagę, że Marcin Wodecki z lewego skrzydła lewą nogą wrzuca piłka w pole karne, a Adrian Garcia Tabala w świetle bramki zamyka akcję. Według tego scenariusza już w 7 minucie padła jednak pierwsza bramka dla Odry, bo Kamil Bezak nie zdołał zablokować wrzutki, a stoperzy i Damian Nieśmiałowski dopuścili do uderzenia z woleja z pola bramkowego i Łukasz Krzczuk był bezradny. Próbowaliśmy odpowiedzieć, ale zamiast po stałym fragmencie gry wyrównać to sami sobie w 13 minucie strzeliliśmy drugiego gola. Ten sposób wykonywania rzutów rożnych Odry też rozpracowałem i wszyscy nasi zawodnicy byli ustawieni w tym miejscu, w którym mieli być, z tym tylko, że Mariusz Bojarski po wrzutce Wodeckiego, zamiast wybić piłkę to musnął ją czubkiem głowy kierując do naszej bramki. Gola do protokołu wpisano co prawda na konto Arkadiusza Lalki, który był w „kleszczach” naszych trzech zawodników i gospodarze po kwadransie gry pomyśleli chyba, że już jest po meczu.

- Kiedy wróciliście do gry?

- Jeszcze w 23 minucie przy stanie 2:0 po kolejnej wrzutce Wodeckiego na 5 metr Tabala niebezpiecznie główkował w 23 minucie i Krzczuk z trudem wbił piłkę spod poprzeczki, ale później wróciliśmy do naszej normalnej gry, który przynosiła nam tyle razy powodzenie i w 29 minucie strzeliliśmy kontaktowego gola. Konrad Bukowczan przedarł się prawym skrzydłem i dośrodkował spod linii bocznej, a Mariusz Bojarski „odkupił winy” i uprzedzając Artura Gacia z 3 metra wolejem zamknął akcję na długim słupku.

- Czy to był moment zwrotny tego meczu?

- Nie. Co prawda w 49 minucie Bojarski strzelał z bliska, ale nie doprowadzi do wyrównania, bo Michał Antkowiak był dobrze ustawiony. Później jeszcze Odra odpowiedziała groźnymi, ale niecelnymi strzałami, ale w ostatnim kwadransie to już my dominowaliśmy na murawie i w 79 minucie, wypuszczony przez Bojarskiego Bukowczan zdecydował się na solową akcję, ścinając z prawego skrzydła do strefy środkowej. Wszedł odważnie na 18 metr, minął Macieja Kłoska i płaskim uderzeniem z 14 metra ustalił wynik. Próbowaliśmy go jeszcze zmienić, ale Antkowiak radził sobie przy naszych stałych fragmentach gry i efektownie obronił strzał Bukowczana w 87 minucie z 8 metra oraz główkę Bojarskiego w 89 minucie z 6 metra. Słyszeliśmy więc jak trener wodzisławian wzywa swoich zawodników do defensywy i w tej końcówce faktycznie możemy żałować, że zabrakło niewiele do dziesiątego zwycięstwa z rzędu. Z drugiej jednak strony jestem zadowolony z postawy mojej drużyny od 20 minuty spotkania, bo od tego momentu na boisku w Wodzisławiu Śląskim widziałem swoją drużynę, bez słabego punktu, charakterną i solidną, taką jaką ją znam i taką jaką chcę oglądać do końca sezonu. Cieszę się, że w tej małej wiosce udało się zbudować taki zespół, w którym jest znakomita atmosfera i nadal do każdego meczu podchodzić będziemy z takim samym nastawieniem – walki o zwycięstwo.

Odra Wodzisław Śląski – Spójnia Landek 2:2 (2:1)
1:0 – Tabala 7 min, 2:0 – 2:0 – Lalko 13 min, 2:1 – Bojarski 29 min, 2:2 – Bukowczan 79 min.
Sędziował Mateusz Piszczelok (Katowice).
ODRA: Antkowiak - Kłosek (80. Pryka), Wiśniewski, Lalko, Gać – Zdunek, Wodecki, Dudziński (11. Abuladze, 72. Woś), Tarka, Białas (57. Krzyżok) – Tabala. Trener Arkadiusz Tracz.
SPÓJNIA: Krzczuk – Bezak, Kubica, Masternak, Nieśmiałowski – Bukowczan, Jaroś (25. Wybrańczyk), Kuś (75. Gryman), Skrobol (46. Sękowski) – Bojarski, Sobas. Trener Krystian Odrobiński.
Żółte kartki: Abuladze, Wodecki, Pyrka – Nieśmiałowski, Wybrańczyk.