Śląski ZPN

Kobiecy zespół Rekordu awansował do Ekstraligi

16/05/2021 17:56

Po sobotnim zwycięstwie 1:0 z trzecim w tabeli UKS-em SMS-em II Łódź piłkarki Rekordu nie świętowały wejścia do Ekstraligi, bo matematycznie rywalki mogły jeszcze przeskoczyć zespół z Bielska-Białej. W niedzielę jednak, po wygranej Tarnovii 3:1 w Olsztynie ze Stomilankami wszystko stało się już jasne.


Podopieczne Marcina Trzebuniaka na dwie kolejki przed końcem sezonu mogły już odbierać gratulacje, bo miejsca w pierwszej dwójce I ligi, premiowanego awansem, nikt już im nie jest w stanie odebrać.

- Jako pierwszy zadzwonił do mnie prezes Janusz Szymura, który 45 sekund po zakończeniu spotkania w Olsztynie, cieszył się z naszego wspólnego sukcesu – mówi Marcin Trzebuniak. - Mogłem więc od razu podziękować mu za to co dzięki niemu miałem możliwość przeżyć przez te cztery lata, które już spędziłem w Rekordzie i za to co z dziewczynami osiągnęliśmy. To jest bowiem wspólny sukces wszystkich ludzi, którzy tworzą Rekordową Rodzinę.

- A jak pan przyjął ten sukces?

- Tegoroczny maj to dla mnie wyjątkowy czas. 5 maja urodził się nam syn i razem z Martą cieszymy się każdą chwilą spędzoną z Maćkiem, który 14 maja miał imieniny. 15 maja wygraliśmy z łodziankami i praktycznie zrealizowaliśmy swój cel, a 16 maja już „matematycznie” awansowaliśmy do Ekstraligi.

- Czy po zwycięstwie z łodziankami nie świętowaliście awansu?

- Cieszyliśmy się z pokonania groźnego rywala, ale dopóki klamka nie zapadała nie świętowaliśmy tylko spokojnie czekaliśmy na ten moment, w którym już będziemy mogli powiedzieć, że nasza praca przyniosła oczekiwany efekt.

- Od kiedy oczekiwany?

- Gdy przychodziłem do Rekordu cztery lata temu drużyna trenowała trzy razy w tygodniu. Po kilku miesiącach powiedziałem Prezesowi, że jeżeli mamy zrobić krok do przodu to musimy przejść na system czterech zajęć w tygodniu i po przejściowym okresie zimowy od wiosny 2018 roku weszliśmy już na drogę, która doprowadziła nas do Ekstraligi.

- Kto przeszedł z panem tę drogę od początku do awansu?

- Kiedy przyszedłem do Rekordu w zespole nastąpiła duża zmiana. Z zespołu odeszły wtedy między innymi Klaudia Kubaszek, która teraz gra w Tarnovii i też cieszy się z awansu więc możemy jej także złożyć gratulacje. Ze mną z LKS Goczałkowice przyszły natomiast do Rekordu Justyna Kuś, Martyna Klos, Wioletta Mandla, Beata Madeja, Małgorzata Polnik, a w zespole były Katarzyna Moskała, Klaudia Nowacka, Magdalena Skolarz, która jest kapitanem zespołu i Monika Chrząszcz, która leczy teraz kontuzję oraz Wiktoria Berdys.

- Kiedy pomyślał pan o tym, że to jest ten moment, w którym awans stał się waszym celem?

- Rok temu byłem zadowolony, że zajęliśmy drugie miejsce, które nie dało nam awansu. Może to zabrzmiał dziwnie, ale wtedy naprawdę sądziłem, że to jeszcze nie jest nasz czas. Natomiast w trakcie sezonu, przed którym doszły do nas Dominika Rosak, Wiktoria Pietrzyk i Katarzyna Włodarczyk, zaczęliśmy już wchodzić na taki poziom, że zimą mogłem powiedzieć, że awans jest naszym celem. Wiosną powiedziałem to już dziewczyną, że I liga jest już dla nas za ciasna. Tym bardziej, że są wśród nas piłkarki z rocznika 2004 czy 2005 i dla nich ten awans daje prawdziwą szansę rozwoju. To jest właśnie ten czas.

- Który mecz w kończącym się sezonie był najlepszy w waszym wykonaniu?

- Wszystkie trzy ze Stomilankami Olsztyn, które też były kandydatkami do awansu. Na początku sezonu wygraliśmy z nimi u siebie 6:0. W rewanżu zwyciężyliśmy 3:0, a jeszcze w Pucharze Polski pokonaliśmy je 2:0 na boisku w Olsztynie.

- A jak podeszliście do meczu z UKS-em SMS-em II Łódź, który okazał się rozstrzygający?

- Na odprawie przed tym spotkaniem powiedziałem dziewczynom, że im zazdroszczę tego, że mogą zagrać w takim spotkaniu. Ja nie miałem takiej okazji, bo moje piłkarskie szczęście skończyło się na IV lidze, a one doszło do takiego momentu, w którym grają o awans do ekstraklasy. I najpiękniejsze było to, że tak właśnie podeszły do tego spotkania. Bez presji, a z radością i pokazały to co potrafią. Po meczu pucharowej porażce z Górnikiem Łęczna, niecały miesiąc temu, pytano mnie czy nie zagraliśmy zbyt odważnie. Wtedy odpowiedziałem, że zagraliśmy tak jak trenujemy i ta lekcja też zaowocowała. Nasz pressing w polu karnym przeciwniczek sprawił, że Anna Chóras wywalczyła piłkę, która trafiła do Klaudii Adamek, a ona po zwodzie uderzyła z 14 metra pod poprzeczkę i ten strzał dał nam zwycięstwo i praktycznie zapewnił awans. Cieszę się, że to właśnie ona postawiła pieczęć na awansie. Mieszka w Kaczycach i przychodziła do nas po kontuzji. Kilkanaście miesięcy nie grała odbudowując swoją formę. Ona ukoronowała naszą bardzo dobrą grę w pierwszej połowie, a w drugiej kontrolowaliśmy grę i pewnie sięgnęliśmy po trzy punkty.

- Czy w nowym sezonie w barwach Rekordu w Ekstralidze zobaczymy w akcji te same piłkarki, które wywalczył awans?

- Na pewno te zawodniczki, które wywalczył awans zasłużyły nie tylko na gratulacje, ale także na to, żeby grać w Ekstralidze i dużych roszad nie przewiduję. Wiem jak dużo poświęciły i wiem, że ta budowana przez cztery lata drużyna jest przygotowana żeby się dalej rozwijać. Pięć naszych podstawowych zawodniczek: Natalia Majewska, Martyna Gąsiorek, Laura Kłębek, Karolina Czyż i Martyna Cygan to uczennice SMS-u Rekord, a jeszcze dwie następne są w kadrze naszej drużyny co także świadczy o naszej drodze na przyszłość. Awans, z którego się cieszymy, nie jest bowiem naszym celem i zakończeniem zadania tylko kolejnym wyzwaniem, którego najważniejszym celem jest piłkarski rozwój zawodniczek. Takie jest zadanie naszego klubu.