Śląski ZPN

Trzech trzecioligowców i MKS Myszków na drodze do 40 tysięcy złotych

20/05/2021 11:57

Na poniedziałkowym losowaniu par półfinałowych Pucharu Polski na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej w szklanej kuli znajdą się nazwy trzech trzecioligowców: Górnika II Zabrze, Pniówka 74 Pawłowice i Rekordu Bielsko-Biała oraz IV-ligowego MKS-u Myszków.


Zanim jednak o godzinie 12.00 - transmisja na Facebooku - Kierownik Referatu Rozgrywek Lesław Mazur sięgnie po karteczki i dobierze rywali przypomnijmy, że tegoroczna rywalizacja toczy się nie tylko o trofeum. Do zdobycia jest także pula nagród w wysokości 50 tysięcy złotych – 40 tysięcy dla zwycięzcy i 10 tysięcy dla pokonanego w finale oraz prawo gry na szczeblu centralnym, gdzie już w pierwszej rundzie można trafić na zespół z ekstraklasy.

- W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo agresywnie i dobrze – mówi Dariusz Mrózek. - Mieliśmy sporo sytuacji, ale niestety nie wszystkie zostały wykorzystane i to mogło wprowadzić drobną nerwowość. Był nawet taki moment, że na chwilę straciliśmy kontrolę nad grą, ale nasz trzeci gol już ustawił mecz i tylko kwestią czasu były już następne nasze bramki. Zrobiłem wszystkie zmiany, z wyjątkiem bramkarza, bo takie było założenie. Traktowaliśmy mecz pucharowy jako jednostkę treningową, bo nie ukrywam, że grając środa-sobota praktycznie nie mamy kiedy trenować i musimy tak rotować składem, żeby wszyscy byli w optymalnej dyspozycji. To pozwala nam też wybierać na każdy mecz optymalna jedenastka. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę z tego, że na pucharowej drodze jesteśmy już coraz bliżej szczytu, ale podchodzimy do tego spokojnie. Teraz najważniejszy dla nas jest najbliższy mecz czyli ligowe spotkanie z Piastem Żmigród i będziemy się skupiali, żeby w sobotę zagrać dobry mecz. Ze spotkania w Kaletach największym plusem była płynność w rozgrywaniu akcji. Boisko było bardzo dobre i za to ukłon dla gospodarzy, bo dzięki temu mogliśmy prowadzić grę, a przy okazji ogrywaliśmy młodych zawodników, bo znowu zagrali z nami chłopcy z rocznika 2003 Arek Krysik i Kacper Kasprzak, który popisał się piękną asystą. Dla nich takie mecze są bardzo ważne i dają im doświadczenie, które mam nadzieję za niedługo zaprocentuje w III lidze.   

Tak wysoko nie mierzy wprawdzie Unia Kalety, ale trzeba dodać, że zarówno działaczom za organizację meczu jak i zawodnikom Ireneusza Adamskiego należą się słowa pochwały.

- Do momentu, gdy mieliśmy siły, żeby ambicją i zaangażowaniem nadrabiać różnicę w umiejętnościach, w miarę dobrze to wyglądało – mówi Ireneusz Adamski. - Wiadomo, że nie mogliśmy sobie pozwolić na otwartą grę z zespołem tak dobrym jak Rekord więc nie odkrywaliśmy się tylko grając zmasowaną obroną wychodziliśmy z kontratakami. Jeden z nich dał nam wyrównanie w pierwszej połowie, ale niestety szybko dostaliśmy drugą bramkę „w drodze do szatni”. Jeden zły wybór sprawił, że znowu przeciwnik prowadził i dopóki mieliśmy siły oraz głowy pracowały to przeciwstawialiśmy się rywalowi, ale gdy już zmęczenie się nasiliło to Rekord odjechał. U nas 80 procent zawodników przyszło na mecz po pracy i to ciężkiej fizycznej pracy więc chwała im za to dali z siebie na boisku. Cieszę się, że można było zagrać taki mecz i na tle takiego dobrego rywala przekonać się, że potrafimy nawet spod wysokiego pressingu wychodzić z fajnymi akcjami i tworzyć sytuacje bramkowe. Chęć grania piłką pozwala na takie właśnie akcje i to powinno procentować w budowaniu naszej drużyny.