Śląski ZPN

Jerzy Brzęczek wśród najmłodszych piłkarzy w Piaskach czuł się jak u siebie w domu

23/05/2021 21:08

Gościem honorowym piłkarskiej imprezy charytatywnej w Piaskach „Urodziny Gwiazd” był Jerzy Brzęczek, obchodzący w tym roku 50-lecie urodzin.


Jako zawodnik w polskiej ekstraklasie rozegrał 249 spotkań, zdobywając z Lechem Poznań mistrzostwo Polski, a w zagranicznych klubach występował przez 12 lat dwukrotnie sięgając po mistrzostwo Austrii. Był także reprezentantem Polski 42 razy występując w pierwszej drużynie narodowej, ale największy sukces w orzełkiem na piersiach odniósł w reprezentacji olimpijskiej, z którą jako kapitan w 1992 roku doprowadził do wicemistrzostwa na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie. Natomiast jako trener przez Raków Częstochowa, Lechię Gdańsk, GKS Katowice i Wisłę Płock doszedł do stanowiska selekcjonera. Od 1 sierpnia 2018 roku do 18 stycznia tego roku prowadził drużynę narodową, z którą awansował do Turnieju Finałowego Mistrzostw Europy.

- Jest co wspominać, ale wierzę, że to nie koniec, bo piłka jest moją pasją, miłością i dzięki niej spełniło się wiele moich marzeń – mówi Jerzy Brzęczek. - Z perspektywy czasu ten najważniejszy moment piłkarskiej drogi miał miejsce w Barcelonie. Finał Igrzysk Olimpijskich to był coś niezwykłego. Cała ta atmosfera, bramka Wojtka Kowalczyka w ostatnich sekundach pierwszej połowy na 1:0 i wyrównujący gol Ryśka Stańka na 2:2 po moim podaniu w 76 minucie będą na pewno w mojej pamięci do końca życia. Myślami byliśmy już przy dogrywce, ale w doliczonym czasie drugiej połowy w zamieszaniu po rzucie rożnym Hiszpanie zdobyli zwycięską bramkę i to oni zostali mistrzami olimpijskimi, a nam pozostało srebro. Marzenie spełniło się więc nie do końca, choć z drugiej strony jest to wyczyn, którego mimo prawie 30 lat nikt nie powtórzył, a nawet się do niego nie zbliżył.

 

O tym, że warto marzyć, ale także pracować żeby rozwijać swój talent oraz uczyć się, żeby zdobywać wiedzę Jerzy Brzęczek rozmawiał z adeptami piłki nożnej, z którymi błyskawicznie na boisku w Piaskach nawiązał kontakt.

- Życiowo, podsumowując te 50 lat mojego życia, na pewno na pierwszy plan wysuwam rodzinę – dodaje Jerzy Brzęczek. - Narodziny dzieci to jest coś wyjątkowego, ale w sumie wiele było miłych i radosnych chwil. Dlatego z przyjemnością przyjechałem do Czeladzi na spotkanie ze znajomymi z naszej piłkarskiej rodziny oraz na boisko Górnika Piaski spotkać się dziećmi. Takie wyjazdy do środowisk gdzie piłka jest na niższym poziomie pokazują mi, że wszędzie wzbudza ona emocje, że widać ten entuzjazm i tę pasję. Człowiek grający, czy trenujący na wysokim poziomie przyjeżdżając tam gdzie są korzenie przypomina sobie jak to się zaczynało. To właśnie mówiłem tym dzieciom, że nie jest ważne gdzie ktoś się urodził, ale ważne jest to co zrobi ze swoim talentem i jak będzie pracował. Oczywiście szczęście też jest potrzebne, bo trzeba się znaleźć w odpowiednim miejscu we właściwej chwili, ale temu szczęściu trzeba pomóc czasem kosztem poświęceń i wyrzeczeń. I właśnie tego życzyłem dzieciom, a tym wszystkim którzy nas – bo jubilatów było czterech – gościli dziękuję za pamięć i ciepłe przyjęcie. Zdaję sobie doskonale sprawę, że gdyby nie piłka nożna w moim życiu takich chwil także bym nie przeżył. Jeszcze raz przekonałem się więc, że ta moja pasja i miłość od dziecięcych lat prowadziła mnie dobrą drogą przez życie.