Zanim jednak rozpoczęły się pomeczowe ceremonie rozegrany został mecz godny finału. Od pierwszego gwizdka Sebastiana Jarzębaka zarówno zawodnicy Pniówka 74 na swoim boisku, jak i bielszczanie, którzy wybiegli w najbardziej doświadczonym składzie, na jaki mogli sobie pozwolić szukali okazji do otworzenia wyniku. Ta sztuka udała się w "drodze do szatni" Szymonowi Byrtkowi, który w 45 minucie gry, po zagraniu Szymona Szymańskiego wykonał taniec z piłką i płaskim strzałem z 14 metra sprawił, że w drugiej połowie mecz stał się widowiskiem pełnym goli.
Od razu po przerwie gospodarze ruszyli do ataku i już w 48 minucie doprowadzili do wyrównania, bo nieudany strzał Kamila Spratka z woleja z 12 metra okazał się... idealnym podaniem do stojącego w polu bramkowym Dawida Morcinka, który bez problemu z 3 metra ulokował piłkę w siatce.
Wyrównująca bramka sprawiła, że obydwa zespoły jeszcze mocniej postawiły na atak, ale skuteczniejsi tego dnia byli bielszczanie, którzy atakowali wszystkimi siłami. Najlepiej świadczy tym fakt, że w 65 minucie po dośrodkowaniu nominalnego prawego obrońcy Kamila Żołny i główce stopera Konrada Karety do odbitej przez Bartosza Gocyka piłki w polu karnym najszybciej doskoczył kolejny stoper bielszczan Dariusz Rucki i z 8 metra przechylił szalę zwycięstwa na stronę swojej drużyny. 11 minut później było już 3:1, bo tym razem po zagraniu Żołny niefortunna interwencja Oskara Mazurkiewicza sprawiła, że Marek Sobik z 5 metra bez problemu skierował piłkę do siatki.
Dwubramkowe prowadzenie nieco uśpiło czujność bielskiego zespołu co natychmiast wykorzystał wprowadzony na ostatni kwadrans Wojciech Caniboł i główkując w 88 minucie gry, po wrzutce Przemysława Szkatuły z rzutu rożnego, obudził nadzieję pawłowickich kibiców. Bielszczanie także mieli jednak skutecznych zmienników i w 89 minucie strzelający ostatnio regularnie Jan Ciućka, na 4 dni przed 18. urodzinami, niczym stary wyga wygrał w polu karnym przebitkę z Bartoszem Gocykiem i posłał piłkę do pustej bramki, wieńcząc golem swój 20 minutowy pobyt na murawie. Jeszcze mniej czasu na wpisanie się na listę strzelców potrzebował natomiast 18-letni Szymon Wróblewski, bo ledwo zameldował się na boisku w doliczonym czasie gry to natychmiast znalazł się w pozycji strzeleckiej.
W pierwszym kontakcie z piłką przymierzył z 20 metra i postawił pieczęć na pucharowym triumfie.
Prezesowi Rekordu Januszowi Szymurze gratulowali go podczas ceremonii rozdania trofeów Prezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryk Kula, któremu towarzyszyli: Starosta Pszczyński Barbara Bandoła, Członkowie Zarządu Śląskiego Związku Piłki Nożnej - Wiceprezes Jarosław Bryś i Prezes Podokręgu Tychy Piotr Swoboda oraz Prezes Pniówka 74 Zdzisław Goik, który z uczuciem niedosytu wraz z pawłowickimi zawodnikami przyjmował medal za udział w finale i czek "pocieszenia" na 10 tysięcy złotych.
Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.
Pniówek 74 Pawłowice - Rekord Bielsko-Biała 2:5 (0:1)
0:1 - Byrtek 45 min, 1:1 - Morcinek 48 min, 1:2 - Rucki 65 min, 1:3 - Sobik 76 min, 2:3 - Caniboł 88 min-głową, 2:4 - Ciućka 89 min, 2:5 - Sz. Wróblewski 90+4 min.
Sędziował Sebastian Jarzębak (Piekary Śląskie).
PNIÓWEK: Gocyk - Mazurkiewicz, Płowucha, Pańkowski, Szkatuła - Łaski (77. Szatkowski), Musioł, Morcinek, Spratek (77. Caniboł), Weis - Hanzel. Trener Grzegorz Łukasik.
REKORD: Żerdka - Żołna. Madzia, Rucki, Kareta, Caputa - Sobik (90+3. Sz. Wróblewski), Szymański, Nowak - Czaicki (85. Kasprzak), Byrtek (70. Ciućka). Trener Dariusz Mrózek.
Żółte kartki: Morcinek, Szkatuła, Łaski, Caniboł - Waliczek (na ławce).