Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Wójt gminy Bestwina ogląda piłkarzy z... gabinetu

11/12/2017 11:20

Podczas uroczystości 70-lecia LKS Bestwina wójt Gminy Bestwina Artur Beniowski (na zdjęciu pierwszy z lewej) wśród życzeń i prezentów przekazał prezesowi Tomaszowi Miroskiemu zapewnienie, że do rundy wiosennej klub wystartuje z nową kosiarką. Dodał przy okazji pół żartem pół serio, że będzie miał dzięki temu ładny widok z okna gabinetu.


- Z okna Urzędu Gminy przede wszystkim widać... dzieciaki, które trenują - mówi Artur Beniowski. - Młodsi i starsi chłopcy oraz dziewczynki. Z jednej strony bardzo się z tego powodu cieszę, a z drugiej strony jestem ciekawy jaka będzie ich dalsza droga. Aczkolwiek, pamiętam jak do drużyny dziecięcej, czyli żaków zaczęły chodzić najpierw jedna, a później dwie dziewczynki - córki byłych zawodników LKS Bestwina. Ewoluowało to i nie ma co ukrywać, że rozwija się głównie dzięki charyzmie Wojtka Lisewskiego, byłego zawodnika i prezesa klubu, a teraz trenera, który się poświęcił tej drużynie dziewczęcej. Mam nadzieję, kończąc ten wątek dziewczęcy, że tak jak Mitech czy LKS Goczałkowice, także LKS Bestwina przebije się w futbolu kobiecym.

- A jak spisują się chłopcy?

- Cieszę się, że praca z nimi jest bardzo dobrze wykonywana od żaków poprzez trampkarzy, trampkarzy starszych, juniorów młodszych i juniorów. Ale dodam, że oprócz działalności klubu, czyli trenerów i działaczy jest to także efekt zaangażowania rodziców, którzy dowożą swoje dzieci na zajęcia. To wszystko się składa na to, że dzieci oprócz siedzenia przy komputerze mają też inne zainteresowania i są aktywne ruchowo. Efektem jest to, o czym wspominano przez prezentacji z okazji 70-lecia klubu, czyli awanse w ostatnich latach drużyn dziecięcych i młodzieżowych, dla których gra w III i II lidze wojewódzkiej to wysoko zawieszona poprzeczka.

- Czy w jej pokonanie gmina też się angażuje?

- Na szczeblu samorządu finansujemy rozwój fizyczny dzieci i młodzieży. Jest to nasze zadanie własne. Cieszę się z tego zadania, bo sport jest mi również bliski. No, ale gra w wyższych ligach to już dalsze wyjazdy i większe nakłady na szkolenie. Niemniej jesteśmy z tego zadowoleni i cieszymy się, też z wyników seniorów w naszych klubach. W gminie Bestwina mamy bowiem trzy kluby piłkarskie: LKS Bestwina jest wiceliderem w lidze okręgowej, a KS Beswtinka wiceliderem klasy A, w której gra także Przełom Kaniów i wszystkie mają swoje zaplecze młodzieżowe, zapewniając naszym dzieciom możliwość aktywności fizycznej. W skali 12 tysięcy, bo tylu mieszkańców ma nasza gmina, to jest sporo. A dodam, że oprócz piłki nożnej mamy jeszcze drużynę kajakpolo, sekcję tenisa stołowego i gminny klub siatkarski. W sumie więc wyjdzie nam, że ludzi zaangażowanych w naszej gminie w działalność sportową jest bardzo dużo z czego ja osobiście bardzo się cieszę.

- Czy uprawiał pan sport?

- Jako młody chłopak próbowałem kopać piłkę. Pochodzę z Komorowic, w którym działał Dzielnicowy Klub Sportowy, przemianowany później na Ceramed, z którego wywodzi się Podbeskidzie. Grałem do wieku 17-18 lat, czyli do granicy juniora i pierwszej drużyny. Byłem wtedy młodszy o... 20 kilogramów więc na pomocy dawałem radę.

- Był jakiś mecz, który szczególnie pan zapamiętał?

- Z tamtych czasów zapadł mi w pamięci szczególnie mecz rozgrywany w Drogomyślu. Wybiegliśmy na boisko przy fatalnej pogodzie i graliśmy nawet nie tyle w deszczu, co w gradzie. Przypuszczam, że gdyby to było obecnie to sędzia przerwałby mecz, ale wtedy dokończyliśmy spotkanie. Wyniku nie pamiętam, ale ta aura pozostał mi w pamięci i na pewno nie zniechęciła do piłki nożnej o czym świadczy to, że mając czterdziestkę na karku staram się poruszać przynajmniej raz w tygodniu ze znajomymi na sali w okresie zimowym, czy na boisku w okresie letnim. Ponadto dwóch moich synów również gra w piłkę, a córka także uprawia sport, bo jest zawodniczką kajkpolo i cieszę się, że im się chce.

- Czy chciałby pan awansu LKS Bestwina do IV ligi?

- Jeżeli drużyna sportowo będzie gotowa to my jako samorząd dołożymy wszelkich starań, żeby pomóc. Znam jednak realia i widzę, że w tym sezonie MRKS Czechowice-Dziedzice bardzo mocno chce. Nie dziwię się, bo to 45-tysięczna gmina, licząc miasto z sołectwami i powinno mieć drużynę przynajmniej w IV lidze. Ale ambicje naszego prezesa, trenera i zawodników też są spore. I bardzo dobrze, bo to jest także bardzo dobry wzór dla młodzieży i zachęta dla kibiców, którzy przychodzą, żeby dopingować "swoich chłopców".

- Cieszy się pan z tego, że jesteście drużyną regionu?

- Nie ma już tego co bywało kiedyś, że przyjeżdżali tu zawodnicy z Tychów czy Katowic i grali w LKS Bestwina. W tym momencie mamy zespół złożony z zawodników naszej gminy i sąsiednich miejscowości. I to się przekłada na zainteresowanie, bo jeżeli gra mój syn, mój wnuk, czy sąsiad to chętnie pójdę na mecz i będę mu kibicować.

- Czego życzy pan klubowi z okazji jubileuszu?

- Na następny rok życzę stabilności i stabilizacji, bo ostatnio było trochę zawirowań, na co dowodem jest to, że Tomasz Miroski jest trzecim już w tym, roku prezesem klubu. W takiej sytuacji trudno budować stabilność, ale myślę, że już teraz wszystko idzie w dobrym kierunku. Życzę ludziom związanym z LKS Bestwina, żeby zrozumieli realia i działali w porozumieniu z nami, bo ile możemy to pomożemy, ale jesteśmy też ograniczeni jako samorząd pewnymi ustawami i przepisami. Życzę, żeby to co się zaczęło w tym klubie parę ładnych lat temu, czyli szkolenie młodzieży, nadal się rozwijało, bo to będzie przynosiło efekty na następne lata, przynajmniej do kolejnego jubileuszu, a także na przyszłość. Tym bardziej, że mamy ambitne plany co do obiektu.

- Będziecie go remontować?

- Przygotowujemy się, bo mamy już częściowo pozyskane środki i jesteśmy na etapie tworzenia dokumentacji, do zrobienia bieżni tartanowej dookoła boiska, które zostanie zdrenowane i lekko nadsypane. Będą skocznia do skoku w dal i rzutnia do pchnięcia kulą, czyli miniobiekt lekkoatletyczny, którego w naszej gminie brakuje. Mamy Orlika, mamy halę sportową, a każdy klub oprócz boiska głównego, ma też boisko treningowe, które są oświetlone. Mam więc nadzieję, że w trzecim kwartale przyszłego roku ruszymy właśnie z inwestycją lekkoatletyczną i - jak to się mówi - wbijemy pierwszą łopatę.

- Czy działacze LKS Bestwina mogą liczyć na pana pomoc?

- Od 2012 roku, czyli od kiedy jestem wójtem, spotykam się z prezesami stowarzyszeń i organizacji działających w gminie, wśród nich są też działacze sportowi. Drzwi mojego gabinetu są otwarte i gdy klub potrzebuje dodatkowej pomocy siadamy i w miarę możliwości gminy oraz obowiązujących przepisów staram się pomóc. Nikt nie wyszedł niezadowolony. Oczywiście to zadowolenie jest mniejsze lub większe, bo nie jesteśmy w stanie zaspokoić wszystkich oczekiwań, ale mogę zadeklarować, że nie dopuszczę, do tego, żeby sport w gminie Bestwina się nie rozwijał. Ile będę mógł tyle będę przekonywał radnych, że w sport warto inwestować.