Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Kocioł czarownic rozgrzany do biało-czerwoności

27/03/2018 23:55

Dla selekcjonera Adama Nawałki Stadion Śląski ma swoją „magię”. Tu w 1977 roku wchodzący do drużyny narodowej pomocnik Wisły Kraków wywalczył prawo gry w mistrzostwach świata, żeby rok później na boiskach Argentyny wyrosnąć na pierwszoplanową postać jedenastki biało-czerwonych.


- Odżyły wspomnienia – nie ukrywał Adam Nawałka. - Ponad 40 lat temu eliminacyjne mecze, najpierw wygrany 4:1 z Danią, a następnie zremisowany 1:1 z Portugalią zapewniły nam awans. Bardzo miło wspominam też zwycięstwo odniesione w 1979 roku z Holandią, bo w eliminacjach mistrzostw Europy pokonaliśmy wicemistrzów świata 2:0. Ten „Duch śląskiego” ciągle istnieje. Poczuliśmy go w ostatnich sekundach meczu z Koreańczykami, bo niesieni dopingiem wierzących w nasz sukces kibiców, po stracie dwóch szybkich goli, po ciosach, które doprowadziły do wyrównania, Piotrek Zieliński strzelił pięknego zwycięskiego gola. Zwycięstwa zawsze cieszą i budują wiarę. Oczywiście, to był „tylko” mecz towarzyski, ale w konfrontacji z bardzo mocnym rywalem mieliśmy okazję sprawdzić nowe warianty ustawienia i przymierzyć sprawdzanych zawodników do zespołu budowanego z myślą o mistrzostwach świata w Rosji. Czas ostatecznego wyboru przyjdzie w maju, ale analiza tego co wydarzyło się we Wrocławiu gdzie graliśmy z Nigerią i w Chorzowie, podczas meczu z Koreą Południową, na pewno będą bardzo istotne.     

A dla kibiców na Śląsku najbardziej  istotne jest to, że biało-czerwoni wrócili do „Kotła czarownic”. Chorzowski gigant wypełnił się niemal po brzegi, bo mecz oglądało 53129 widzów, bijących rekordy głośności dopingu. Stadion zdał swój egzamin, a w dodatku biało-czerwoni wygrali.

Po dobrej grze w pierwszej połowie wybrańcy Adama Nawałki schodzili na przerwę prowadząc 2:0. Najpierw po dośrodkowaniu Kamila Grosickiego Robert Lewandowski, główkując z 5 metra otworzył wynik, zdobywając w swoim 93 występie z orzełkiem na piersiach 52 bramkę dla biało-czerwonych. A tuż przed przerwą Kamil Grosicki po podaniu Krzysztofa Mączyńskiego wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem, trafiając z 12 metra.

Po przerwie i zmianach w składzie Polscy stracili swój rytm gry, ale do 85 minuty nic nie zapowiadało takich emocji jakie mieliśmy w końcówce, po zejściu z boiska filara naszej defensywy Kamila Glika. Łukasz Skorupski, który kilka razy obronna ręką wychodził z podbramkowych opresji, pierwszy raz skapitulował po strzale z 25 metrów, a 100 sekund później Koreańczycy z łatwością wdarli się lewą stroną boiska w pole karne i sfinalizowali akcję strzałem z 9 metra do pustej bramki. Próbowali nawet strzelić trzeciego gola, ale jak to się robi pokazał im Piotr Zieliński. Wychowanek Orła Ząbkowice Śląskie przymierzył z 20 metra w okolice okienka i Stadion Śląski eksplodował.

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.

Polska – Korea Południowa 3:2 (2:0)
1:0 - Lewandowski, 32 min (głową)
2:0 – Grosicki, 45 min
2:1 – Chang-min Lee, 85 min
2:2 – Hee-chan Hwang, 87 min
3:2 – Zieliński, 90+1 min
Sędziował Tore Hansen (Norwegia). Widzów 53129.
POLSKA: Szczęsny (46. Skorupski) – Piszczek (46. Cionek),Glik (67. Kędziora), Pazdan, Rybus (84. Kurzawa) – Jędrzejczyk, Romanczuk (61. Milik), Mączyński, Zieliński, Grosicki – Lewandowski (46. Teodorczyk). Trener Adam NAWAŁKA.
KOREA POŁUDNIOWA: Sueng-gyu Kim – Yong Lee (46. Chul-soon Choi), Jeong-ho Hong (46. Young-sun Yun), Hyun-soo Jang, Min-jae Kim (38. Hee-chan Hwang), Joo-ho Park - Chang-hoon Kwon, Woo-young Jung, Sung-yong Ki (80. Chang-min Lee), Jae-sung Lee (63. Shin-wook Kim) – Heung-min Son. Trener Tae-yong SHIN.
Żółte kartki: Rybus - Choi.