Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Dzieci i Młodzież

Juniorzy GieKSy urwali punkty liderowi z Chorzowa

14/04/2018 14:31

Zespół GKS GieKSa Katowice, który tydzień temu wygrał na wyjeździe 5:1 z wiceliderem I Ligi Wojewódzkiej A1 Junior Gwarkiem Zabrze, tym razem podejmował lidera i zdecydowanego kandydata do awansu Ruch Chorzów S.A. Podopieczni Adriana Napierały co prawda nie sprawili kolejnej sensacji, ale wynik 0:0 można uznać za niespodziankę.


- Byliśmy przygotowani na to, że chorzowianie będą prowadzić grę – mówi Adrian Napierała. - Znaliśmy atuty przeciwników i dlatego naszą taktykę podporządkowaliśmy uważnej grze w obronie i czekaliśmy na okazję do kontry. Nadarzyła się na początku drugiej połowy, bo wtedy po długim zagraniu Grzechynka zgrał do Sączka, który wbiegł w pole karne i z 10 metra przymierzył w długi róg, ale bramkarz Ruchu nogą odbił piłkę. To była nasza najlepsza okazja bramkowa, ale mieliśmy też kilka strzałów z dystansu i parę dośrodkowań ze stałych fragmentów gry, po których też staraliśmy się zagrozić bramce gości. Najważniejsza jednak w tym meczu była postawa w defensywie i z niej mogę być zadowolony, bo cały zespół zdał egzamin z organizacji gry obronnej. Zadowolony jest też z tego, że powoli do gry wracają kontuzjowani zawodnicy. Stachowiak, choć widać u niego jeszcze zaległości w treningu po urazie, już wszedł na boisko, natomiast Główka i Wnuk zaczynają trenować, a tylko Szojda jest na etapie leczenia.

Trener chorzowian Ireneusz Psykała też nie miał do dyspozycji wszystkich zawodników, którzy do tej pory stanowili trzon drużyny lidera I Ligi Wojewódzkiej A1 Junior.

- Kulejewski pojechał z pierwszoligowym zespołem, Starzyński i Rudek nabawili się kontuzji, a Dąbrowski się rozchorował – wylicza Ireneusz Psykała. - Mimo to od początku mieliśmy przewagę i już w pierwszej akcji byliśmy blisko strzelenia gola. Z prawej strony boiska dograł Nowakowski, a Wdowik zamiast uderzyć głową próbował nogą sięgnąć piłki. Można powiedzieć, że nie zrobił użytku z głowy i choć okazja była bardzo dobra sam strzał nie był na tyle mocny, żeby mógł zagrozić rywalowi. Nie wykorzystaliśmy tej okazji otwarcia wyniku, a później mieliśmy jeszcze kilka innych, których też nie sfinalizowaliśmy tak jak należy. Około 20 minuty po zagraniu Jaworka Winiciersz z 11 metra strzelił wprost w bramkarza. W 30 minucie Winiciersz w sytuacji sam na sam z bramkarzem próbował strzału podicnką, ale chybił, a w ostatnich sekundach pierwszej połowy wykonujący rzut rożny Wdowik tak zakręcił piłkę, że ta prześlizgnęła się po poprzeczce i spadła pod nogi Małkowskiego. Ten jednak zaskoczony sytuacją zamiast strzelać zachował się jak obrońca i zagrał piłkę od bramki. Po przerwie mieliśmy jeszcze kilka okazji, bo po jedynej szansie gospodarzy Wdowiki zagrał do Sikory, którego strzał z pierwszej piłki z 12 metra obronił bramkarz katowiczan, a około 60 minuty po zagraniu Wiszyńskiego Świątczak na 2 metrze czekał aż piłka do niego doleci, a obrońca nie czekał tylko wybił piłkę na róg. Dlatego mogę powiedzieć, że w tym meczu straciliśmy 2 punkty, a nie zdobyliśmy 1, choć oczywiście szanujemy rywala, bo jego pomysł na grę przyniósł mu to co sobie założył.

GKS GieKSa Katowice – Ruch Chorzów S.A. 0:0
Sędziował Piotr Bielecki (Tychy).
GKS: Spałek – Todorski, Pusty, Majeranowski, Szmit – Podstawa (76. Stachowiak), Szczyrba, Sęczek (80. Słociński), Marędowski (89. Bożek), Ściążko (52. Martyniak) – Grzechynka (74. Piątek). Trener Adrian NAPIERAŁA.
RUCH: Bielecki – Jaworek, Zieba, Małkowski, Wiszyński – Winiciersz (62. Piwko), Sikora, Machała – Nowakowski (90. Hołoś), Świątczak (58. Szkucik), Wdowik. Trener Ireneusz PSYKAŁA.
Żółta kartka Zięba.