- Czy 6 maja, gdy po zwycięstwie w Głubczycach zostaliście liderem III ligi, mając w dodatku jeden mecz miej od rywali, spodziewał się pan, że w dwóch kolejnych spotkaniach Gwarek nie zdobędzie ani jednego punktu?
- Na pewno nikt się tego nie spodziewał – mówi Adam Dzido. - W naszym podejściu do treningów, do rywali czy do samej gry nic się nie zmieniło. Cały czas chcemy wygrywać w każdym meczu.
- A może presja „wiązała wam nogi”?
- Ale u nas nie ma żadnej presji. Nikt w klubie nie mówił i nie mówi, że musimy awansować. W szatni też nie zajmujemy się patrzeniem na miejsce w tabeli tylko mobilizujemy do dobrej gry, której efektem była seria 9 spotkań bez porażki i pozycja lidera.
- Jak zareagowaliście na dwie porażki z rzędu?
- To dla nas dziwna sytuacja, bo od początku rundy wiosennej wszystko układało się po naszej myśli. Dlatego nie możemy się doczekać kolejnego meczu i bardzo dobrze, że właśnie teraz mamy do rozegrania to zaległe spotkanie z Falubazem Zielona Góra. Nie musimy przez cały tydzień myśleć o tym co się stało tylko możemy wyjść na boisko, żeby się przełamać.
- Pamięta pan jesienny mecz z Falubazem?
- Pamiętam, bo strzeliłem samobójczego gola i zremisowaliśmy 1:1, ale wolę wspominać… wiosenny mecz z Unią Turza Śląska, bo miesiąc temu wygraliśmy 4:2, a ja pierwszy raz w rozgrywkach seniorskich zdobyłem dwie bramki. Chciałbym powtórzyć ten wyczyn, ale nawet jeżeli nie strzelę gola, a wygramy to też będę się bardzo cieszył, bo najważniejszy jest wynik zespołu.
- Jak przygotowujecie się do odrobienia zaległości?
- Razem ze Sławkiem Pachem, który w niedzielę też nie mógł grać w Legnicy, bo tak samo jak ja musiał pauzować za kartki, trenowaliśmy w poniedziałek trochę mocniej, a ci zawodnicy którzy grali z Miedzią II mieli bardzo luźne zajęcia. Natomiast na wtorek trener Krzysztof Górecko zaplanował tylko rozruch więc powinniśmy do gry przystąpić z marszu. Ja czuję się głodny gry i tak jak wszyscy w naszej szatni wiem, że wszystko jest w naszych nogach i głowach. Przecież przed nami jeszcze mecze z drużynami z Polkowic i Brzegu, które w tej chwili w tabeli są przed nami.
- W meczu ze Skrą 1 maja oglądało was 800 widzów. Ilu kibiców spodziewacie się na meczu z Falubazem?
- Nie wiem, ale mam nadzieje, że kibice nadal będą z nami, bo wiedzą, że staramy się promować nasz klub dobrą grą. A ja jestem w tej dobrej sytuacji, że dodatkowo wspiera mnie moja narzeczona. Marta jest na każdym moim meczu w Tarnowskich Górach. Co prawda w środę pracuje, ale wywierałem presję, żeby wzięła wolne, bo gdy jest na trybunach to mobilizuję się jeszcze bardziej.