Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Po meczu na szczycie czechowiczanie otworzyli szampany

26/05/2018 20:29

Mecz na szczycie zadecydował o tym kto wywalczy awans. Co prawda wicelider Błyskawica Drogomyśl gościł lidera z Czechowic-Dziedzic na cztery kolejki przed końcem sezonu, ale sytuacja w tabeli była taka, że nawet remis wystarczał gościom do przypieczętowania awansu. MRKS nie bawił się jednak w kalkulacje tylko wygrał 4:0 i po ostatnim gwizdku strzelały szampany!


- W 2013 roku spadliśmy z IV ligi i musieliśmy odbudować klub – przypominał prezes Krzysztof Adamiec. - Dlatego po pięciu latach gry w okręgówce cieszymy się bardzo z awansu, wywalczonego w efektownym stylu.

Na 23 zwycięstwo w sezonie czechowiczanie musieli jednak solidnie zapracować. W pierwszej połowie trafili na zacięty opór gospodarzy, którzy dobrze się bronili i odpowiadali groźnymi kontrami. Od 30 minuty spotkania przewaga gości zaczęła już systematycznie rosnąć, a w 34 minucie tylko efektownej paradzie Michałowskiego Błyskawica zawdzięcza zachowanie czystego konta, bo strzał głową M. Żyły z 7 metra był mierzony w sam róg bramki. W 41 minucie główkował natomiast Adamczyk, ale tym razem bramkarz drogomyślan był dobrze ustawiony. Nic nie był już jednak w stanie zrobić gdy po prostopadłym podaniu Adamczyka w pole karne wbiegł Szczęsny i szpicem z 14 metra posłał piłkę pod interweniującym golkiperem.

Po przerwie już dominacja mistrza była bezdyskusyjna. W 53 minucie Adamczyk dopadł do odbitej przez Michałowskiego piłki i wpakował ją do pustej bramki. 11 minut później po zagraniu Chrapka M. Żyła strzałem między nogi pokonał Michałowskiego trzeci raz, a wynik ustalił Patroń, egzekwując rzut wolny z 17 metra.

- W pierwszej połowie długo graliśmy to co sobie zakładaliśmy – mówi Krystian Papatanasiu. - Bramka stracona w ostatnich sekundach przed przerwą trochę nas jednak podłamała i w drugiej połowie, gdy MRKS zaczął grać luźniej to już wszystko im wychodziło.  W dodatku każdy nas nawet minimalny błąd rywale wykorzystywali. Nie jesteśmy pierwszym zespołem, który przekonał się na własnej skórze, a raczej własnej bramce, co znaczy siła ofensywna czechowiczan. Z tym, że wynik nie jest adekwatny do gry. Oczywiście, boli porażka, po 10 wiosennych meczach, z których 9 wygraliśmy, a jeden zremisowaliśmy. Dzięki temu mogę powiedzieć, że w sumie możemy być z siebie zadowoleni. Przed rundą powiedzieliśmy sobie, że naszym celem jest miejsce w pierwszej trójce. Jesteśmy w niej i mam nadzieję, że utrzymamy się na podium. Duża w tym zasługa Koczura, który ma na koncie 20 bramek, ale w tym meczu nie miał za dużo piłek, bo zagraliśmy za bardzo defensywnie, szczególnie w drugiej połowie. Przed przerwą miał jeszcze kilka podań, dobrze się utrzymywał przy piłce, ale zabrakło wykończenia. Cieszę się jednak, że mam taką drużynę, złożoną z tych zawodników i cieszę się, że mogę z nimi pracować.  

- Po ciężkich 25 minutach, w których rywale się nam przeciwstawili, grając fizycznie, opanowaliśmy sytuację grając piłką, a bramka do szatni ustawiła mecz po naszej myśli – ocenia spotkanie Piotr Mrozek. - Przestały w nas grać emocje, a zaczęliśmy pokazywać na co nas stać i udowodniliśmy, że stać nas na wiele. Przypieczetowaliśmy zwycięstwo bramką Patronia z rzutu wolnego, które wykonuje i nie pierwszy raz już trafił. Chwała mu za to, że zostaje po treningach i ćwiczy, bo to daje efekty. Cały zespół zagrał bardzo dobre 75 minut, które ma swoją szczególną wartość, bo pokazaliśmy swoją moc na tle takiego przeciwnika. Pochwalić muszę całą drużynę. Powiedzieliśmy sobie przed meczem w szatni, że jeżeli chcemy świętować to musimy wyjść na boisko jako zespół, a nie indywidualności. I tak było. Zabrakło kontuzjowanego Rogali, a Szal miał studia i Gola, pauzuje od dłuższego czasu. Oprócz nich byli wszyscy i każdy chciał zagrać, żył na ławce, cieszył się z tego, że koledzy którzy są na boisku też reprezentują ten zespół. I to była nasza siła. Dlatego wpuściłem na boisko w sumie czterech zmienników, żeby też dać im satysfakcję z tego, że są w tym zespole, z którym, zgodnie z umową z działaczami, pracuję do końca tego sezonu. Co będzie później zobaczymy. Umówiliśmy się na krótki termin czekając na wynik. Efekty są i działacze chcą ze mną usiąść i rozmawiać więc zobaczymy, a na razie cieszymy się z awansu i już myślimy o środowym meczu na naszym boisku z drużyną z Wisły. Skoro już jesteśmy mistrzami to powinniśmy grać jak mistrzowie...

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ.

Błyskawica Drogomyśl – MRKS Czechowice-Dziedzice 0:4 (0:1)
0:1 – Szczęsny, 42 min
0:2 – Adamczyk, 53 min
0:3 – Żyła, 64 min
0:4 – Patroń, 75 min (wolny)
Sędziował Wacław Bąk (Żywiec). Widzów 300.
BŁYSKAWICA: Michałowski – Lech, Saltarius, Halama, Byrczek (82. Pękala) – Haka (65. D. Żyła),  Rychlik, Pisarek,  Pawlak (69. Stokłosa), Dziadek (74. Jasiński) – Koczur. Trener Krystian PAPATANASIU.
MRKS: Kozik – Dzionsko (82. Herok), Żurek, Sz. Jastrzębski, Ł. Jastrzębski (74. Cichura) – Adamczyk (82. Raszka), Szędzielarz, Patroń (82. Przemyk), Szczęsny – Chrapek, M. Żyła. Trener Piotr MROZEK.
Żółte kartki: Lech – Ł. Jastrzębski.