Chorzowianie przyjechali do Wyr, gdzie rozegrane zostało to spotkanie, mając w dorobku 23 zwycięstwa, 4 remisy i ani jednej porażki. Zachowali miano niepokonanych, ale łatwo nie było. Co prawda na początku spotkania Dąbrowski uderzeniem z dystansu zmusił Witka do interwencji, ale bramkarz tyszan pokazał klasę. Obronił także strzał Winicersza z 15 metra. Tyszanie odpowiedzieli główką Kasprzyka, który po rzucie rożnym wykonanym przez Palucha ostemplował poprzeczkę bramki gości.
Najważniejszy moment pierwszej połowy miał jednak miejsce gdy minęło pół godziny gry. Wtedy to bowiem Wdowik, mając piłkę przy nodze i przed sobą tylko Witka, nie wykorzystał sytuacji sam na sam bo bramkarz tyszan obronił strzał z14 metra. Ta niewykorzystana okazja natychmiast się zemściła i po składnej akcji, rozegranej przez gospodarzy, krążąca jak po sznurku piłka między Materą, Kokoszką i Skibą wreszcie dotrzeć do zamykającego Kasprzyka, który strzałem z 8 metra ustalił wynik pierwszej połowy.
W drugiej części meczu też kibice zobaczyli jednego gola, bo w 67 minucie Dąbrowski w zamieszaniu, które powstało w polu karnym gospodarzy zachował najwięcej zimnej krwi. Po opanowaniu dobijanej kilka razy piłki odprowadził ją do boku, gdzie znalazł miejsce na oddanie strzału i z 14 metra, przy pomocy rykoszetu, znalazł sposób na Witka. Wcześniej jednak nie pokonał go Winiciersz strzelający z 8 metra, a i Dąbrowski miał dwie okazje, których nie zamienił na gole. Tak samo jak Świątczak, który dwa razy minimalnie przestrzelił. Zwłaszcza okazję z 88 minuty, po błędzie bramkarza, można nazwać "piłką meczową".
Tyszanie natomiast odpowiedzieli niecelnymi strzałami Połapa i A. Biegańskiego, a najbardziej żałowali, że po starciu Kasprzyka z bramkarzem w 85 minucie sędzia nie użył gwizdka.
- Próbowaliśmy pokonać mistrza - mówi Sebastian Idczak. - Zabrakło nam w obronie Olszowskiego i dlatego Połap musiał zająć miejsce w defensywie, ale w sumie zagraliśmy dobry mecz. Było tempo, były akcje i sytuacje bramkowe. Jako drużyna zdaliśmy ten bardzo trudny egzamin.
- To był na pewno najlepszy mecz jaki widziałem w tej rundzie w naszej lidze - dodaje Ireneusz Psykała. - Obydwa zespoły zagrały na wysokim poziomie, jak na zespoły z czołówki przystało. Rzadko się zdarza, że rywale grają z nami otwartą piłkę, a tyszanie nastawili się na ofensywę i dlatego ci zawodnicy, których miałem do swojej dyspozycji musieli się postarać, żeby podtrzymać naszą passę. Przegrywaliśmy, doprowadziliśmy do remisu i mieliśmy szanse na wygranie więc... możemy wyciągnąć wnioski przed barażami o Centralną Ligę Juniorów, bo to jest nasz cel główny.
GKS Tychy - Ruch Chorzów SA 1:1 (1:0)
1:0 - Kasprzyk, 32 min
1:1 - Dąbrowski, 67 min
Sędziował Leszek Lewandowski (Zabrze).
GKS: Witek - Połap, Bielusiak, Jakubek, Matera - Blach, Kokoszka, Paluch (60. Hałatek), A. Biegański - Kasprzyk, Skiba. Trener Sebastian IDCZAK.
RUCH: Bielecki - Starzyński (67. Szkucik), Zięba, Jaworek, Wiszyński - Winciersz, Dąbrowski, Machała - Hołoś (53. Piwko), Świątczak, Wdowik. Trener Ireneusz PSYKAŁA.
Żółte kartki: Bielusiak, Matera, Połap - Machała, Dąbrowski.