Od początku spotkanie przebiegało pod dyktando gości, ale gdy w w 11 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, wykonanego przez D. Czaplę Lesik, główkując zapewnił gościom prowadzenie, to gospodarze wyprowadzili dwie skuteczne kontry. Pierwszą w 16 minucie sfinalizował Habdas uderzeniem z dystansu pod poprzeczkę zaskakując Krupę, a w 25 minucie po wolnym wykonanym przez Gurbisza Cyż strzelając głową z 8 metra sprawił, że zapachniało niespodzianką.
Spójnia, grająca bez przebywającego w szpitalu napastnika i trenera w jednej osobie Bartłomieja Woźniaka oraz pauzującego za pucharowe kartki Kubicy straciła jednak w 30 minucie kolejnego zawodnika, bo strzelec drugiego gola z powodu kontuzji musiał opuścić murawę. Zastąpił go Michalak, który w 52 minucie sfaulował Wasiaka, a Lesik z karnego doprowadził do wyrównania.
W 60 minucie znowu Lesik podszedł do piłki ustawionej na "wapnie", po faulu Kałki na Kaiserze, ale nie skompletował hat-tricka. Pomocnik świętochłowiczan uderzył wprawdzie celnie, ale Huczała obronił i... odroczył na kilka minut udokumentowanie przez Śląsk swojej przewagi. Katem gospodarzy okazał się Ściętek, który w 64 minucie uderzeniem z dystansu przechylił szalę zwycięstwa na stronę Śląska, a w ostatnich sekundach gry w podbramkowym zamieszaniu po serii rzutów rożnych postawił pieczęć na awansie.
- Choć zaczęliśmy mecz zgodnie z planem to z naszej gry w pierwszej połowie nie mogę być zadowolony - stwierdził Janusz Kluge. - Pomogliśmy rywalowi w strzelaniu goli i dlatego w przerwie potrzebne były zmiany i w składzie i w podejściu do gry. W drugiej połowie zagraliśmy już tak jak potrafimy i widać było, że kwestią czasu jest strzelenie goli. Nawet niewykorzystany prze Lesika karny nie zmienił nic w obrazie gry. Dominowaliśmy zupełnie, a rywale nie byli już nawet w stanie wyjść z kontrą, co w pierwszej połowie się im udawało. Zasłużenie awansowaliśmy do finału, a za półfinał najwyższe noty należą się Lesikowi i Ściętkowi oraz młodzieżowcowi Pielotowi. Jesteśmy zadowoleni z awansu do finału i nie zapominając oczywiście o ligowym finiszu z Gwarkiem Ornontowice, zbieramy siły, żeby za tydzień w ostatnim występie w sezonie 2017/2018 pokazać się z jak najlepszej strony.
Spójnia Landek - Śląsk Świętochłowice 2:4 (2:1)
0:1 - Lesik, 11 min (głową)
1:1 - Habdas,16 min
2:1 - Czyż, 25 min (głową)
2:2 - Lesik, 52 min (karny)
2:3 - Ściętek, 64 min
2:4 - Ściętek, 90 min
Sędziował Piotr Lasyk (Bytom).
SPÓJNIA: Huczała - Gurbisz, Czyż (30. Michalak), Krzystała, Kałka - Mencnarowski (75. Antończyk), Wojtyła, Habdas, Bernat, Gościniewicz - Waliczek (64. Gil). Trener Jakub KUBICA.
ŚLĄSK: Krupa - Koniarek, Wagner, Wernike (46. Kowynia), Pielot - D. Czapla (90. Szubert), Kaciuba (46. Wasiak), Kaiser, Lesik, Hewlik - Ściętek. Trener Janusz KLUGE.
Żółte kartki: Mencnarowski, Bernat, Michalak, Kałka - Wagner.