Podopieczni Ireneusza Psykały, którzy przez rozgrywki w I Lidze Wojewódzkiej A1 Junior przeszli bez porażki, a następnie w pierwszej rundzie barażowych spotkań o awans do Centralnej Ligi Juniorów rozgromili dwukrotnie Hetmana Białystok, w Koszalinie byli blisko pierwszej w tym sezonie porażki. Do 3 minuty doliczonego czasu gry przegrywali 0:1, ale zdołali wyrównać i przed piątkowym rewanżem, decydującym o awansie, są w lepszej sytuacji wyjściowej od rywali.
- Strzeliliśmy gola z kontry - mówi trener koszalinian Tomasz Pozorski. - Nasz lewy obrońca Waleszczyk włączył się do akcji ofensywnej i po wejściu w pole karne oddał strzał, z którym bramkarz rywali miał problemy. Odbił piłkę, ale Rapita wykonał skuteczną dobitkę z 6 metra do pustej bramki i w drodze do szatni mogliśmy się cieszyć z prowadzenia. Już wcześniej umieściliśmy piłkę w siatce gości, bo w 30 minucie Niemczyk oddał celny strzał, ale sędziowie uznali, że będący na pozycji spalonej Gruchała-Węsierski absorbował bramkarza i nie zaliczyli gola. Zdając sobie sprawę z jak trudnym rywalem przyszło nam grać nastawiliśmy się na taktykę defensywną i próbowaliśmy wyprowadzać kontry. Z reguły brakowało ich finalizacji, ale w drugiej połowie Gruchała-Węsierski zdecydował się na strzał gdy mógł podawać i bramkarz Ruchu obronił. Jeszcze po stracie gola, zaatakowaliśmy w ostatniej akcji meczu i Niemczyk doszedł do pozycji strzeleckiej, ale jego uderzenie z 16 metra nie znalazło drogi do siatki. Nie ma jednak co ukrywać, że Ruch w tym meczu miał przewagę i mnóstwo sytuacji. Mimo to byliśmy blisko zwycięstwa i z nadzieją, że można chorzowian pokonać przyjedziemy na piątkowy rewanż.
Chorzowianie, którzy wywalczyli remis w końcówce też są jednak dobrej myśli przed rewanżem.
- I nie chodzi tylko o wynik - wyjaśnia Ireneusz Psykała. - Dominowaliśmy w koszalińskim meczu. Rywale grali ambitnie i byli agresywni, ale piłkarskie umiejętności były po naszej stronie. Powinniśmy to potwierdzić wcześniej. W pierwszej połowie najlepsze okazje mieliśmy gdy Starzyński dograł przed bramkę, ale Wdowik nie zdążył z zamknięciem akcji, a po strzałach Bogusza raz obrońca Bałtyku barkiem zdołał wybić piłkę z bramki na róg, a drugi raz interweniował bramkarz. Po stracie gola, którego poprzedziła niewykorzystana okazja Nowakowskiego, całą drugą połowę też atakowaliśmy, ale po wrzutkach Kulejewskiego Wdowik strzelił w poprzeczkę, a Bogusz posłał piłkę obok celu. Swojej okazji nie wykorzystał też Rudek po zagraniu Nowakowskiego. Ambicja została jednak nagrodzona i po strzale Bogusza Małkowski wykonał celną dobitkę z 6 metra pod poprzeczkę. Zachowaliśmy w ten sposób miano niepokonanych, a w piątek chcemy zakończyć sezon pieczęcią na awansie. Zagraliśmy dobry mecz i wszyscy się starali, walcząc do końca, ale sztuka zdobycia bramki powiodła się tylko stoperowi i to z akcji, co warto podkreślić. Drobnego urazu doznał co prawda Machała i dlatego zszedł jako pierwszy, ale do rewanżu powinien być gotowy do gry i na ten najważniejszy mecz sezonu powinniśmy wyjść w najsilniejszym składzie na jaki nas stać.
Bałtyk Koszalin - Ruch Chorzów 1:1 (1:0)
1:0 - Rapita, 43 min
1:1 - Małkowski, 90+3 min
Sędziował Mariusz Korpalski (Toruń).
BAŁTYK: De Clerck - Kulon, Walaszczyk, Zimnicki, Górka (80. Mamak), Bator, Gruchała-Węsierski, Trzmiel (80. Kramarz), Niemczyk, Rapita (55. Siarnecki), Ziółkowski (70. Ponurko). Trener Tomasz POZORSKI.
RUCH: Bielecki - Starzyński, Kulejewski, Małkowski, Wiszyński - Nowakowski (80. Winciersz), Machała (55. Hołoś), Sikora, Bogusz, Wdowik - Świątczak (65. Rudek). Trener Ireneusz PSYKAŁA.
Żółte kartki: Walaszczyk, Gruchała-Węsierski - Małkowski.