Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Historyczny debiut kosztowian w IV lidze z emocjami i kompletem punktów

11/08/2018 23:38

Przed pierwszym meczem Unii Kosztowy w IV lidze członek zarządu Śląskiego Związku Piłki Nożnej, a jednocześnie prezes Podokręgu Katowice Stefan Mleczko, w towarzystwie wiceprezesa Podokręgu Katowice Bogusława Czerwonki i prezesa beniaminka Dariusza Kucowicza, wręczył kapitanowi gospodarzy Mateuszowi Iwanowi puchar za awans. Tak rozpoczął się nowy etap w dziejach klubu z dzielnicy Mysłowic.


O tym, że nowicjusz w IV-ligowym towarzystwie, będzie groźnym rywalem, jako pierwsi przekonali się zawodnicy MKS Myszków. Co prawda przez pierwszy kwadrans kosztowianie sprawiali wrażenie stremowanych, ale po akcji przeprowadzonej w 13 minucie, a zakończonej dośrodkowaniem Małkowskiego i minimalnie niecelnym strzale głową Wolnego, podopieczni Sebastiana Idczaka z każdą chwilą nabierali większej pewności siebie. Efektem coraz śmielszych poczynań był gol strzelony w 31 minucie. Giesa zdecydował się na solową szarżę wzdłuż linii bocznej pola karnego, a gdy dobiegł z piłką do linii końcowej zagrał na 13 metr, skąd Kowalski, mając przed sobą wybiegającego Bensza oddał strzał. Źle uderzona piłka dotarła do Wolnego, który stojąc 4 metry od bramki również nieczysto trafił w futbolówkę, ale najważniejsze, że skierował ją do siatki.

Po przerwie doświadczony bramkarz myszkowian, mający na koncie 20 występów w ekstraklasie, z najwyższym trudem obronił strzał Giesy po solowej akcji w 55 minucie i uderzenie głową Wolnego w 59 minucie. Za trzecim razem jednak, gdy w 64 minucie z rzutu wolnego dośrodkował Wolny, a Iwan uderzył piłkę głową z 5 metra, golkiper MKS nie miał już nic do powiedzenia.

Strzelenie gola na 2:0 nie zamknęło jednak meczu. Emocji nie zabrakło do końca, zwłaszcza, że w 75 minucie po szybkiej akcji Mazurka i podaniu do Bobryka napastnik gości oddał celny strzał z 10 metra i P. Adamek musiał się wykazać znakomitym refleksem i sporymi umiejętnościami żeby zagrodzić drogę piłce zmierzającej w dolny róg bramki. W odpowiedzi Giesa w sytuacji sam na sam posłał w 77 minucie piłkę z 7 metra tuż nad okienkiem. Ta niewykorzystana okazja zemściła się natychmiast, bo po rzucie wolnym, wykonanym w 79 minucie przez Zdanowskiego, uderzona przez Bąka piłka dotarła do Andrzejewskiego, a snajper myszkowian główkując z 5 metra strzelił kontaktowego gola.

Na więcej ambitnych gości, choć atakowali do końca, nie było już jednak stać. Lepszą okazję do przypieczętowania zwycięstwa mieli natomiast gospodarze, bo po rzucie rożnym celny strzał głową w 85 minucie oddał Kocurek, ale i tym razem Bensz popisał się efektowną i skuteczną paradą.

- Mamy satysfakcję z tego, że udało się nam awansować - mówi prezes Dariusz Kucowicz. - Walczyliśmy o to wiele lat. Staraliśmy się wszystko robić konsekwentnie, ale nie zawsze organizacja klubu i wyniki sportowe idą ze sobą w parze. Musieliśmy więc poczekać cierpliwie i już wiemy, że warto było. Chcieliśmy wygrać mecz na inaugurację i chcemy wygrać każdy następny, mając wiarę we własne umiejętności, ale także pokorę. Nadal pod względem organizacyjnym jesteśmy tą samą Unią, która grała w klasie okręgowej. W klubie nadal funkcjonują te same zasady, bo zbudowaliśmy solidne fundamenty i jeżeli na nich uda się nam kroczyć zwycięską ścieżką to będzie fantastycznie, bo przecież każdy sportowiec walczy żeby wygrać. Ale nie znaczy to, że myślimy o następnym awansie. Skupiamy się zawsze na najbliższym meczu i zobaczymy co nam przyniesie. Kadrowo też w sumie niewiele się u nas zmieniło, choć po rezygnacji trenera Staszka Gawendy, który zrobił w Unii zarówno awans do okręgówki, jak i do IV ligi, musieliśmy zatrudnić nowego szkoleniowca. Nie planowaliśmy takiej zmiany. To była decyzja trenera, którą przyjęliśmy i dziękując mu za jego wkład w nasze sukcesy i mając do niego wielki szacunek znaleźliśmy nowego trenera. Myślę, że wybraliśmy dobrze i nie chodzi tylko o to, że w pierwszym meczu zdobyliśmy 3 punkty, ale o osobowość Sebastiana Idczaka. Oczywiście wyniki będą weryfikowały jego pracę, ale wpisuje się swoim charakterem w nasz klub. W kadrze mamy natomiast niewielkie roszady, bo nie mieliśmy specjalnie potrzeby wzmacniania składu. On był niezły i dwójka doświadczonych piłkarzy, którzy wnoszą coś do zespołu, plus młodzieżowcy, bo musimy ich mieć w IV lidze, wystarczyło żeby zamknąć kadrę. Nie musieliśmy robić rewolucji, bo uznaliśmy, że ci którzy wywalczyli awans zasługują na to, żeby grać w IV lidze. Czy na to zasługują czas pokaże. Ale uważam, że na tym poziomie rozgrywek taka zasada, że ci którzy wywalczyli awans powinni grać dalej w drużynie, jest naturalna i tak to powinno być. Nie zmienia się także moja rola w klubie, czyli nadal jestem koordynatorem. Mając swoją pracę i swoje obowiązki przychodzę do klubu z przyjemnością, żeby porozmawiać, spotkać się z ludźmi, bo ten klub jest poukładany i każdy wie co ma robić.

- Gratuluję Unii zwycięstwa tym bardziej, że nie zagraliśmy słabego meczu - mówi trener myszkowian Piotr Trepka. - Sprawiedliwszym wynikiem z mojego punktu widzenia byłby remis, ale rywale strzelili jedną bramkę więcej i musimy się z tym pogodzić. Kosztowianie okazali się mocnym zespołem, ale w tej lidze jest jeszcze 15 takich mocnych zespołów. Spodziewałem się, że stworzymy sobie więcej sytuacji. Wypracowaliśmy w sumie trzy z czego jedną wykorzystaliśmy i to okazało się za mało. Szkoda, ale nie załamujemy rąk i staramy się jeszcze wzmocnić kadrę, ściągając zawodnika i będziemy wszystko robić, żeby do nas przyszedł.

- Jestem zadowolony - twierdzi Sebastian Idczak. - Przed meczem założyliśmy sobie, że gramy o 3 punkty i cel został zrealizowany. Może to nie był jakiś piękny mecz, ale zasłużyliśmy na zwycięstwo stworzonymi sytuacjami i dobrą organizacją gry w obronie. Pierwsze 20 minut byliśmy strasznie spięci, ale wiadomo, że pierwszy mecz ma swoje prawa, a drużyna z czterema nowymi zawodnikami w wyjściowej jedenastce musi się dopasować. Udowodniła jednak ostatecznie, że stać ją na dobrą grę w tej lidze. Szkoda, że po główkach Wolnego i Kocurka nie zdobyliśmy goli. Mając dobrych wykonawców stałych fragmentów gry Kowalskiego i Wolnego, którzy mają dobrze ułożoną stopę, będziemy to szlifować, bo to nam może przynieść jeszcze wiele bramek. Na 3:0 mógł też strzelić Giesa i zakończyć mecz więc mamy nad czym pracować. Nie można też jednak zapomnieć o interwencji naszego bramkarza, bo Piotrek Adamek popisał się także efektowną paradą. W sumie był to taki mecz na 5:2 i z przebiegu gry powinien się zakończyć naszym trzybramkowym zwycięstwem. Mamy jednak rezultat 2:1 i cieszę się, że cały zespół dobrze funkcjonował, a defensywa z dyrygentem Iwanem, który ma wokół siebie młodzieżowców, może grać z meczu na mecz lepiej. Mam nadzieję, że udowodnimy to w środę o godzinie 11.00 w wyjazdowym meczu ze Slavią Ruda Śląska.

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ. Wideo relacja wkrótce.

Unia Kosztowy - MKS Myszków 2:1 (1:0)
1:0 - Wolny, 31 min
2:0 - Iwan, 64 min (głową)
2:1 - Andrzejewski, 79 min (głową)
Sędziował Wojciech Zarzycki (Bytom). Widzów 300.
UNIA: P. Adamek - J. Adamek, Iwan, Kocurek, Matera - Kamiński (82. Jakubczyk), Mróz, Kowalski, Wolny (76. Fahrenholt) - Małkowski, Giesa (88. Gadaj). Trener Sebastian IDCZAK.
MKS: Bensz - Borys, Zdanowski, Sychowicz, Mazurek - Taska, Stankiewicz (69. Starczewski), Mokwiński (62. Obodecki), Sołdecki (63. Bąk) - Andrzejewski, Bobryk. Trener Piotr TREPKA.
Żółte kartki: J. Adamek, Kowalski, Małkowski, Kocurek - Stankiewicz.