Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Szalony początek pracy trenera Łukasza Bilińskiego w Woli

13/08/2018 10:06

Łukasz Biliński objął przed sezonem 2018/2019 zespół Sokoła Wola, przychodząc do klasy okręgowej z drużyn juniorskich GKS Tychy. A o tym, że popularna "okręgówka" rządzi się swoimi prawami, przekonał się już w pierwszej kolejce, gdy jego drużyna po szalonym meczu pokonała 4:3 LKS Łąkę w derbach powiatu pszczyńskiego.


- Mecz z Łąką był bardzo dziwny - mówił Łukasz Biliński. - W pierwszej połowie mieliśmy dużą przewagę, strzeliliśmy 3 bramki i mogliśmy jeszcze dołożyć przynajmniej jedną, co się nie udało. Schodziliśmy na przerwę prowadząc 3:0, ale na początku drugiej połowi straciliśmy przypadkową bramkę i zaczęło robić się gorąco. Straciliśmy dwa kolejne gole z karnych i zrobiło się 3:3. Wytrzymaliśmy jednak presję i odpowiedzieliśmy trafieniem dającym zwycięstwo. Mogę więc podziękować chłopakom, bo ta druga połowa była bardzo ciężka. Nie jesteśmy jeszcze przygotowani do tego sezonu tak dobrze, jakbyśmy chcieli, ale drużyna zostawiła serducho na boisku i trzeba im za to pogratulować.

- Co się właściwie stało, że z 3:0 zrobiło się 3:3?

- To jest taka liga. Dużo emocji, może trochę więcej siły, a mniej grania w piłkę. Myślę, że to wynikało też z tego, że Łąka wyszła na tę drugą połowę bardzo nabuzowana. Czy nas zaskoczyła? Nie wiem, myślę, że byliśmy na to przygotowani. Pierwsza bramka pociągnęła następne. Trzeba to przeanalizować, żeby więcej do czegoś takiego nie doszło.

- Jak wyglądał wasz okres przygotowawczy?

- Ja tutaj jestem 4 tygodnie i myślę, że był to bardzo dobry okres. Mieliśmy bardzo dobrą grupę ludzi, bo z tego co się dowiedziałem, wcześniej był z tym problem. Przepracowaliśmy ten okres solidnie i to w dużej liczbie osób. Jestem z niego bardzo zadowolony, chociaż był bardzo krótki. Weryfikacja będzie w sezonie i będziemy "dochodzić" jeszcze meczami, bo wytrzymałościowo nam jeszcze troszkę brakuje.

- Jak wyglądało wasze okienko transferowe?

- Nie było jakichś wielkich odejść, ale dużo osób przyszło. Sławek Magiera strzelił z Łąką 3 bramki i myślę, że będzie on dla nas dużym wzmocnieniem. Wziąłem go tutaj po to, żeby strzelał gole i to właśnie zrobił. Po to tutaj jest i w tym pierwszym meczu już zaczął się spłacać (śmiech). Jest to zawodnik dobry technicznie i ma to coś, co pozwala mu zdobywać bramki.

- A inni?

- Trochę tych zawodników przyszło. Jest Łukasz Grabowiecki, który wrócił tutaj po jakimś czasie. Wrócił też Kuba Krawczyk, który przez długi okres był w trzecioligowej Sole Oświęcim i w tym tygodniu dopiero pierwszy raz był na treningu. Jest też chłopak z Tychów, Mateusz Lendzion z dużym potencjałem, Dawid Bujak, Aleksander Stawowy, który miał pół roku przerwy. Niektórym piłkarzom pozmieniałem pozycje. Dobrze się tutaj dzieje, więc oby tak dalej.

- Jakie są ambicje Sokoła na ten sezon?

- Moje ambicje są duże, ale na ten moment liczymy na to, żebyśmy byli w środku tabeli. Jeśli będziemy wyżej, to będziemy zadowoleni. Wolę nie gdybać i podchodzić do tego spokojnie, krok po kroku.

- W Pucharze Polski wylosowaliście rezerwy GKS Tychy. Czy będzie to dla pana szczególny mecz?

- Trochę tak, bo w Tychach byłem praktycznie 10 lat i to był dla mnie bardzo dobry okres. Tam zaczynałem i sentyment jest, zawsze będzie. Zawsze będę kibicował GKS-owi Tychy, to jest mój klub, mam go w sercu, ale to nie znaczy, że nie będę chciał wygrać. Cieszę się na ten mecz, bo 22 sierpnia będę mógł poprowadzić mój obecny zespół przeciwko zawodnikom, których trenowałem.

Rozmawiał Piotr Tubacki