Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Beniaminek z Kromołowa imponuje strzeleckimi fajerwerkami

18/08/2018 22:21

Wśród trzech drużyn, które po trzech kolejkach rozgrywek ZINA Klasa Okręgowa - IV grupa mają na swoim koncie komplet punktów, jest beniaminek z Kromołowa. Źródło imponuje jednak strzeleckimi fajerwerkami i dlatego z bilansem bramkowym 15:7 przewodzi stawce.


W sobotnie popołudnie podopieczni Bogdana Szadkowskiego i Damiana Kota okazali się lepsi od innego beniaminka, który dla odmiany nie może zaaklimatyzować się w klasie okręgowej o czym świadczą trzy porażki z rzędu poniesione przez Sokół Orzech. Co prawda zespół Marka Grabowskiego przyjechał do Kromołowa ze specjalnie przygotowaną taktyką i już w 3 minucie wyprowadził skuteczną kontrę rozegraną przez Kwaśniewskiego i Krupę, a sfinalizowaną przez Cichonia, który dobił strzał Tobora, ale radość z prowadzenia w ekipie gości trwała bardzo krótko. W 5 minucie bowiem, po dalekim wyrzuceniu piłki z autu przez Wacławika, zamykający akcję na długim słupku Skrzypek wolejem z 5 metra doprowadził do wyrównania.

Ten gol dodał skrzydeł gospodarzom, ale brakowało im skuteczności. W 17 minucie Skrzypek nie wykończył solowej szarży. W 22 i 25 minucie Szadkowski dwa razy musiał uznać wyższość Strzelczyka w sytuacjach sam na sam, a w 26 minucie grający nestor i trener gospodarzy przymierzył z narożnika pola karnego, ale znowu bramkarz Sokoła popisał się efektowną obroną. Nie miał jednak nic do powiedzenia w 33 minucie, gdy wypuszczony przez Szadkowskiego Wacławik wbiegł lewą stroną boiska w pole karne i z 9 metra huknął pod poprzeczkę.

Tym razem radość kromołowian z uzyskanej przewagi szybko się skończyła, bo w 37 minucie odbita przez Kota piłka trafiła pod nogi Tobora, a napastnik z Orzecha uderzeniem z 16 metra, po rękawicach interweniującego G. Sokołowskiego wpadła do siatki.

O tym, że stracony w ten sposób gol nie podetnie skrzydeł piłkarzom Źródła zawodnicy Sokoła mogli się przekonać jeszcze przed zejściem do szatni na przerwę, bo w 43 minucie po wrzutce Wacławika minimalnie za wysoko główkował Skrzypek, a w 45 minucie Strzelczyk z trudem odbił piłkę po uderzeniu Karpińskiego, wykonującego rzut wolny tuż zza narożnika pola karnego. Po zmianie stron Karpiński zaatakował znowu i skuteczną główką po aucie, wykonanym przez Wacławika w 48 minucie, zapewnił swojej drużynie prowadzenie. Próbował go podwyższyć Wacławik, ale solową akcję zakończył uderzeniem obronionym przez bramkarza Sokoła, który w 69 minucie nie był jednak w stanie nic zrobić, gdy po kolejnym aucie Wacławika Pasternak w podbramkowym tłoku okazał się najlepiej ustawionym i ustalił rezultat. Mogli go jeszcze podwyższyć: Kowalik w 74 minucie, ale spudłował i Skrzypek po podaniu Szadkowskiego w 89 minucie, ale najpierw trafił w bramkarza, a po dobitce piłka minęła cel.

Po ostatnim gwizdku sędziego trener Sokoła Orzech nie miał tęgiej miny.

- Jak tu mieć tęgą minę po trzeciej porażce z rzędu - powiedział Marek Grabowski. - Tracimy dużo bramek po prostych błędach. Wiedzieliśmy przed meczem jaki rywale mają styl i dlatego zagraliśmy trójką stoperów w środku, choć wcześniej tak nie graliśmy. Na początku jakoś to zdawało egzamin, ale później się rozsypało. Strzeliliśmy pierwsi gola jednak nie zdążyliśmy sobie ułożyć swojego stylu, który w pierwszych minutach było widać, że nam leży, bo już daliśmy się zaskoczyć. Jeszcze pierwszą połowę graliśmy dobrze, ale po przerwie znowu zostaliśmy trafieni i już się nie podnieśliśmy.

Zadowolony był za to szkoleniowiec Źródła Kromołów.

- Nikt się nie spodziewał, że jako beniaminek, który nie zrobił przecież spektakularnych wzmocnień, wystartujemy z takim rozmachem - stwierdził Bogdan Szadkowski. - To już przecież trzecie zwycięstwo z rzędu. Póki drużyna Sokoła miała siły to była równorzędnym przeciwnikiem, a nawet piłkarsko goście chyba trochę lepiej wyglądali w pierwszej połowie od nas. Pierwszą bramkę strzelili zasłużenie, po dobrej kontrze, ale druga była efektem błędu naszej obrony. Mieliśmy trzech obrońców przeciwko jednemu napastnikowi i straciliśmy niepotrzebną bramkę, Myślę, że kilka mocnych słów w szatni poskutkowało i wróciło to wszystko do normy, bo po przerwie zdominowaliśmy rywali. Strzeliliśmy w swoim stylu bramki i zasłużenie wygraliśmy. Gola i trzy asysty zaliczył Wacławik, ale cały zespół zasłużył na pochwałę, bo to solidne chłopaki i z meczu na meczu, jak się zgramy, będziemy grać jeszcze lepiej.

Zdjęcia z meczu można oglądać TUTAJ. 

Źródło Kromołów - Sokół Orzech 4:2 (2:2)
0:1 - Cichoń, 3 min
1:1 - Skrzypek, 5 min
2:1 - Wacławik, 33 min
2:2 - Tobor, 37 min
3:2 - Karpiński, 48 min (głową)
4:2 - Pasternak, 69 min (głową)
Sędziował Arkadiusz Szymczak (Siemianowice Śląskie). Widzów 300.
ŹRÓDŁO: G. Sokołowski - Pasternak (73. Kozłowski), Kot, Gajewicz - Wacławik (81. Otręba), Kukułka, Mikoda, Karpiński (61. Kowalik), M. Sokołowski (61. Gryc) - Skrzypek, Szadkowski. Trenerzy Bogdan SZADKOWSKI i Damian KOT.
SOKÓŁ: Strzelczyk - Kwaśniewski (56. Langosz), Hanak, Mik, Dąbrowski, Popławski (77. Wyląg) - Krupa, Praski, Cichoń (46. Weber) - Biela, Tobor (70. Urbanowicz). Trener Marek GRABOWSKI.
Żółte kartki: M. Sokołowski, Szadkowski - Langosz.