- W 40 sekundzie gry cieszyliśmy się z pierwszej bramki - mówi Adrian Napierała. - Podstawa zabrał piłkę lewemu obrońcy rywali i rozpoczął akcję. Po dośrodkowaniu pierwszy strzał z 10 metra oddał Szwedzik, ale bramkarz zdołał odbić futbolówkę. Przy dobitce Małeckiego z 7 metrów nie zdążył już jednak zareagować. Podwyższyliśmy wynik w 9 minucie, bo po faulu stopera tyszan na Szwedziku Małecki znowu był skuteczny, egzekwując rzut karny. A na 3:0 trafił Szwedzik, który po rajdzie Jedyńskiego nabiegł na wycofaną piłkę i z 7 metrów postawił pieczęć na zwycięstwie.
Przy skutecznych w pierwszej połowie gospodarzach goście niewiele mieli do powiedzenia.
- Strata Rutkowskiego i faul Góralczyka spowodowały, że zanim weszliśmy w meczu już musieliśmy gonić wynik - dodaje Sebastian Idczak, trener tyszan. - Przy wyniku 2:0 mieliśmy okazje bramkowe, ale Jochemczyk spudłował, strzał Biegańskiego obronił bramkarz, a Trzcionka, nim doznał kontuzji i opuścił boisko, także nie trafił w bramkę. Niewykorzystane okazje na kontaktowego gola zemściły się stratą trzeciej bramki, a po przerwie, choć atakowaliśmy, już o sytuacje było trudniej. Tylko na początku Kacprowski spudłował z 10 metra, a Biegański został zablokowany. Później nasze ataki nie przynosiły efektów, a kontry katowiczan były groźne i Maciejowski nas wybronił od wyższej porażki. Na pewno z wyniku nie możemy być zadowoleni, ale z drugiej strony, uczciwie mówiąc, po zmianach rocznikowych, na tę chwilę, ten zespół musi się jeszcze sporo uczyć, żeby należeć do czołówki tej ligi. Chłopcy zagrali na tyle na ile ich w tym momencie stać.
Katowiczanie natomiast to bezpośrednie zaplecze pierwszej drużyny.
- Jeszcze nie wiadomo co z naszym seniorskim zespołem rezerw więc w Pucharze Polski zagramy jako druga drużyna - wyjaśnia Adrian Napierała. - Cieszymy się z takiej możliwości,. bo chłopcy chcą i powinni grać, a konfrontacja z seniorami, też może im bardzo dużo dać. Natomiast wracając do meczu z GKS Tychy warto jeszcze dodać, że w drugiej połowie okazje mieli Marędowski i dwukrotnie Sęczek, ale zabrakło im skuteczności. Dobrze zachował się za to Małecki jako... obrońca, bo gdy rywale mieli rzut wolny pośredni z 14 metra, podyktowany za opóźnianie gry przez naszego bramkarza, to właśnie strzelec dwóch goli wyskoczył z muru i zablokował uderzenie przeciwnika. Podobać mógł się także 16-letni Szwedzik, który ma udział we wszystkich golach, a mnie cieszy także to, że najmłodszy w zespole Szmit z rocznika 2002 w roli stopera radzi sobie bardzo pewnie.
GKS GieKSa Katowice - GKS Tychy 3:0 (3:0)
1:0 - Małecki, 1 min
2:0 - Małecki, 9 min (karny)
3:0 - Szwedzik, 39 min
Sędziował Tomasz Izydorczyk (Ornontowice).
KATOWICE: Frankowski - Todorski, Majeranowski, Szmit, Skiba - Podstawa (80. Rataj), Szczyrba (65. Sęczek), Jedyński (80. Słociński), Małecki (75. Zalewski), Kantyka (50. Marędowski) - Szwedziński (60. Grzechynka). Trener Adrian NAPIERAŁA.
TYCHY: Maciejowski - Braś, Król, Góralczyk, Rutkowski - Hat (75. Stach), Szafrański (46. Kubica), Biegański - Trzcionka (35. Kręciwilk), Jochemczyk (65. Kacprowski), Smoleń (46. Załuski). Trener Sebastian IDCZAK.
Żółte kartki: Frankowski, Słociński. Czerwona kartka Braś (90+3, za faul).