Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Trener Śląska Świętochłowice ma już za sobą nawet ćwierćfinał Pucharu Polski

24/09/2018 19:51

Czwartoligowy zespół Śląska Świętochłowice w pierwszej rundzie Pucharu Polski zmierzy się z ekstraklasową Arką Gdynia. Podopieczni Janusza Klugego przez większość fachowców skazywani są przez na pożarcie, ale niektórzy dodają, że puchar rządzi się swoimi prawami.


We wtorek o godzinie 15.00 na boisku Grunwaldu Ruda Śląska uczniowie, studenci, górnicy ścianowi czy taksówkarz staną naprzeciwko zawodowych piłkarzy i nie mają zamiaru padać na kolana.

- Pamiętam jeden z moich pierwszych pucharowych występów z czasów gry w zespole Szombierek Bytom - wspomina Janusz Kluge wydarzenia z 18 października 1989 roku. - Pojechaliśmy z kolegami na mecz z III-ligowym Mieszkiem Gniezno i przegraliśmy 0:1. To była sensacja, a nasi rywale w następnej rundzie, czyli w ćwierćfinale Pucharu Polski zagrali z Legią Warszawa. Może więc i my sprawimy niespodziankę...

- Który w pucharowych występów wspomina pan najchętniej?

- Dwa razy dotarłem ćwierćfinałów. Jesienią w 1992 roku wyeliminowaliśmy po drodze Garbarnię Kraków, Karpaty Krosno, Wisłokę Dębica i Zawiszę Bydgoszcz, ale w ćwierćfinałowym dwumeczu na wiosnę w 1993 roku ŁKS Łódź okazał się od nas lepszy. Trzy sezony później znowu jesienią na pucharowych boiskach wygrywaliśmy mecz za meczem: z RKS Radomsko, Naprzodem Rydułtowy, Pogonią Szczecin i Okocimskim KS Brzesko, a wiosną 1996 roku przegraliśmy w ćwierćfinale w Bełchatowie z tamtejszym GKS 1:3. Ten mecz szczególnie zapadł mi w pamięci, bo strzeliłem w nim jedyną pucharową bramkę, z tym, że... samobójczą. Można ją zresztą zobaczyć na wideo, bo archiwalne nagranie krąży w internecie. Zaczęliśmy spotkanie od trafienia Daniela Galucha w 11 minucie, a mój gol dał gospodarzom wyrównanie w 57 minucie. Później rywale zdobyli jeszcze dwie bramki i zakończyli pucharowe występy w finale przegrywając z Ruchem Chorzów.

- Jak daleko może dojść Śląsk Świętochłowice?

- Starałem się zrzucić pucharową presję z moich zawodników choć widzę, że już od dawna myślą o spotkaniu z Arką. Dlatego koncentrowałem ich uwagę na meczach ligowych i efekt jest taki, że po 8 kolejkach z 6 zwycięstwami, 1 remisem i 1 porażką, jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli. To jest nasz podstawowy cel, a puchar traktujemy jak święto, dodatkową przyjemność i nie ma napinki.

- Jak spędziliście ostatnie dni przed meczem z Arką?

- Po sobotnim meczu z Unią Kosztowy najpierw pojechaliśmy do... szpitala. Kamil Ściętek po zderzeniu z bramkarzem był mocno poturbowany i obawialiśmy się o jego zdrowie, ale na szczęście okazało się, że to tylko stłuczenie i po wolnej niedzieli pojawił się już na poniedziałkowym rozruchu, który przeprowadziliśmy na boisku Grunwaldu, gdzie zagramy z Arką.

- Ma pan już gotową wyjściową jedenastkę?

- Tak. Powiedziałem zawodnikom kto zagra od pierwszych minut i wszyscy są gotowi. Daniel Czapla i Daniel Koniarek, którzy na co dzień pracują jako górnicy na ścianie wzięli sobie urlopy w pracy. Adrian Lesik, który pracuje na zmiany i wypadła mu "dniówka" też poprosił o urlop, a taksówkarz Kamil Ściętek tak sobie ułożył robotę, że też może się skoncentrować na meczu. Wszyscy są gotowi do tego, żeby stanąć twarzą w twarz z zawodowcami.

- Obserwował pan pucharowych rywali?

- Oglądałem w telewizji ligowe mecze Arki i skróty ze spotkań gdyńskiej drużyny, ale nie pokazywałem ich moim zawodnikom, bo nie chciałem im "wiązać nóg". W dodatku nie wiemy w jakim składzie wybiegnie zespół Zbigniewa Smółki. Zdaję sobie sprawę, że nawet jeżeli nie będzie to wyjściowy garnitur to i tak będą to zawodnicy z ekstraklasy. Przeanalizowałem stałe fragmenty gry i schematy rozgrywania akcji, ale przede wszystkim skoncentrujemy się na tym co sami mamy grać. Z tą myślą spotkamy się na przedmeczowej zbiórce o godzinie 13.00 na stadionie Grunwaldu.

- O trzynastej? Czy to znaczy, że Janusz Kluge nie jest przesądny?

- O tym nie pomyślałem. Może jeszcze powysyłam zawodnikom sms, że spotykamy się o 12.55...