Mecz pierwotnie miał rozpocząć się o godzinie 10.00, lecz z powodu awarii autobusu gości pierwszy gwizdek wybrzmiał z 15 minutowym opóźnieniem. Pogoda zdecydowanie nie sprzyjała dokładnemu rozgrywaniu piłki. Od rana w Bielsku-Białej padał bowiem mocny deszcz.
Pierwsze fragmenty spotkania to typowa walka w niełatwych warunkach atmosferycznych. Wynik bezbramkowy nie utrzymywał się jednak zbyt długo. Już w 24 minucie po dwójkowej akcji na skrzydle Skiby i J. Biegańskiego, drugi z wymienionych znalazł się w doskonałej pozycji na zdobycie bramki i silnym strzałem po ziemi nie dał szans bramkarzowi Rekordu. Niespełna 10 minut później doskonałą okazję na podwyższenie wyniku miał Skiba. Pomocnik gości znalazł się w sytuacji sam na sam z K. Iwankiem, lecz w końcowej fazie akcji zabrakło mu zimnej krwi i piłka nieznacznie minęła bramkę. Więcej godnych odnotowania sytuacji przed przerwą już nie widzieliśmy, a sędzia nie doliczając ani minuty zakończył pierwszą połowę.
Druga połowa zaczęła się od tak zwanego ,,wysokiego C” i bramki sypały się jak z rogu obfitości. W 50 minucie na mocny strzał zza pola karnego zdecydował się Ziemkiewicz. Piłka przełamał ręce tyskiego bramkarza i zatrzepotała w siatce. Gospodarze nie cieszyli się z remisu zbyt długo. W 53 minucie po solowej akcji J. Biegańskiego zawodnicy trenera Piotra Mrozka ponownie wyszli na prowadzenie. W 65 minucie do wyrównania po ogromnym błędzie bramkarza gości doprowadził M. Franusik, a 3 minuty później na prowadzenie zespół Rekordu wyprowadził Madzia, po którego strzale piłka odbiła się jeszcze od tyskiego zawodnika Wrony i całkowicie zmyliła bramkarza.
Co prawda po tej 18 minutowej „strzelaninie” bramki już nie padły, ale można podsumować mecz stwierdzeniem, że po przerwie oglądaliśmy zdecydowanie bardzo ciekawe widowisko. Zespół trenera Piotra Mrozka wkońcówce ruszył zdecydowanie do ataku, na który drużyna Piotra Kusia odpowiadała groźnymi kontratakami. Po jednym z nich w 81 minucie świetne zagranie z głębi pola dostał M. Franusik, który stanął oko w oko z Lewandowskim, lecz w tym pojedynku lepszy okazał się golkiper gości. Do końca spotkania wynik nie uległ jednak zmianie i ostatecznie to bielszczanie dopisali do swojego dorobku trzy punkty.
Rekord Bielsko-Biała – GKS Tychy 3:2 (0:1)
0:1 – J. Biegański, 24 min
1:1 – Ziemkiewicz, 50 min
1:2 – J. Biegański, 53 min
2:2 – M. Franusik, 65 min
3:2 – Wrona, 68 min (samobójcza)
Sędziował Leszek Niemczyk (Ustroń).
REKORD: K. Iwanek – Huczek, Kubica, Heller, Jekiełek – Biela (51. Cichy), Ślosarczyk (46. T. Franusik), Madzia, Ziemkiewicz (88. Maślak) – D. Iwanek (82.Skęczek), M. Franusik. Trener Piotr KUŚ.
GKS: Lewandowski – Robaszewski, Bielusiak, Hałatek, Jakubczyk (51. Pipia) – Wrona, Kokoszka, Połap (66. Kasprzyk), J. Biegański – Skiba (80. Lendzion), A. Biegański. Trener Piotr MROZEK.
żółte kartki: Heller, Kubica – Połap, J. Biegański.
Kamil Binda