- Otrzymaliśmy z Bielsko-Bialskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który zarządza stadionem, zdjęcia murawy, wraz z sugestią, żeby przełożyć sobotni mecz - mówi kierownik drużyny Jan Linnert. - Rozumiemy sytuację. Nie ma sensu grać w "piłkę wodną", a w dodatku bardzo łatwo jest zniszczyć murawę, którą później długo trzeba remontować. W dodatku trzeba też pamiętać, że na tym boisku swoje mecze rozgrywa również I-ligowe Podbeskidzie. Tego samego zdania byli również nasi sobotni rywale i uzgodniliśmy z działaczami Pniówka, że zagramy ten mecz 11 października o godzinie 15.00.

Jak trenerzy wykorzystają "wolny czas"?

- Na piątek i sobotę zaplanowałem mocniejszy trening dla tej niewielkiej grupy zawodników, których oszczędziły kontuzje - mówi Jan Woś, szkoleniowiec pawłowiczan. - Większe obciążenie związane będzie jednak głównie z grą wewnętrzną. Chcemy ten "wolny czas" dobrze wykorzystać na pracę, a wracający do zdrowia zawodnicy zyskają kilka dni.

- Po piątkowym treningu, który był dość intensywny, zawodnicy odpoczną od piłki i spotkamy się na treningu dopiero w poniedziałek - dodaje Dariusz Mrózek, prowadzący zespół BKS Stal. - Widziałem zdjęcia murawy i faktycznie nie wyglądała dobrze. W dodatku ciągle padający deszcz sprawił, że po środowym meczu Pucharu Polski Podbeskidzia z Arką Gdynia, dbający o boisko greenkeeperzy nie mogli wejść na murawę, bo nie chcieli jej niszczyć i o żadnych pracach przygotowawczych do naszego meczu nie mogło być mowy. Mamy nadzieję, że 11 października zagramy w normalnych, piłkarskich warunkach.