Śląska Piłka - Kopalnia Talentów

Seniorzy

Pojedynek kandydatów do korony króla strzelców

27/10/2017 15:45

Liderem klasyfikacji strzelców w NICE I liga jest Szymon Lewicki. 29-letni napastnik Zagłębia Sosnowiec, grający w poprzednim sezonie w Podbeskidziu wraca na boisko w Bielsku-Białej z dorobkiem 8 goli. O godzinie 20.45 zmierzy się z... 10 lat młodszym Pawłem Tomczykiem, który wyrasta na "pierwszą strzelbę" zespołu Adama Noconia.


Wypożyczony z Lecha Poznań do Podbeskidzia napastnik ma już na koncie 5 trafień w lidze, jedno w Pucharze Polski, a do tego pokazał się z dobrej strony w październikowych meczach eliminacji do ME U21 strzelając gole Finlandii i Litwie. Warto więc przyglądnąć się bliżej 19-latkowi, który mierzy wysoko.

- Zacznijmy od... końca. Jest pan zadowolony z ostatniego występu w Opolu?

- Nie - mówi Paweł Tomczyk. - Co prawda w meczu z Odrą strzeliłem szybko gola, celnie główkując z 5 metra, a w drugiej połowie znowu wyszliśmy na prowadzenie po wolnym, którego wywalczyłem na 16 metrze, ale zremisowaliśmy 2:2. Dlatego czułem złość, bo mogłem zdobyć jeszcze dwie bramki i wtedy byśmy wygrali. Cały czas muszę pracować nad finalizacją akcji.

- W 14 występach na boiskach Nice I liga strzelił pan 5 goli. To mało?

- To jedna trzecia z tego co mogłem już mieć na swoim koncie. Już w pierwszym meczu w Bielsku-Białej mogłem się pokazać kibicom z dobrej strony, bo na początku miałem trzy okazje, a przegraliśmy z Bytovią 0:2. W ogóle wejście w sezon miałem trudne, bo dopiero w czwartym występie w Podbeskidziu, wchodząc z ławki rezerwowych strzeliłem gola Świtowi Nowy Dwór Mazowiecki w Pucharze Polski. A trzy dni później, też jako zmiennik, trafiłem pierwszy raz na pierwszoligowych boiskach w przegranym 1:3 wyjazdowym meczu ze Stomilem Olsztyn. Dla mnie to mało, bo od samego początku gry w piłkę byłem napastnikiem i strzelałem po 30 bramek na sezon.

- Od początku, czyli od kiedy?

- Gdy miałem 7 lat mama zapisała mnie na treningi do Akademii Lecha Poznań. Cieszyłem się podwójnie, bo dzięki temu z kolegą i jego tatą mogłem chodzić na "kocioł". Byłem na każdym meczu w Poznaniu. Czasem jeździliśmy na wyjazdy. Na finale Pucharu Polski z Legią na Stadionie Narodowym też byłem wśród kibiców, bo Lech to mój klub, w którym od 8 roku życia grałem w ataku. Miałem szczęście, że trafiłem na trenerów Krzysztofa Rębickiego i Bartłomieja Szopkę, którzy od 9 roku życia przez pięć lat pracowali ze mną. Oni zrobili ze mnie napastnika, a ja chciałem grać jak Samuel Eto'o.

- Który sezon był przełomowy?

- Gdy miałem 14 lat w 12 meczach trampkarzy strzeliłem 40 goli. Wtedy trafiłem do Wronek i u trenera Marcina Kardeli mogłem się dalej rozwijać. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski juniorów młodszych, z których przez Centralna Ligę Juniorów doszedłem do rezerw i w poprzednim sezonie na III-ligowych boiskach w 29 występach strzeliłem 20 goli. Zawsze było tak, że przychodził taki mecz, w którym się odblokowałem. W trampkarzach strzelałem nawet po 8 goli w meczu, ale w Centralnej Lidze Juniorów w wygranym 4:1 spotkaniu ze Śląskiem Wrocław trafiłem cztery razy, tak samo jak w marcu tego roku w III-ligowym meczu ze Świtem Skolwin wygranym 4:0. To są spotkania, do których wracam pamięcią gdy czekam na przełamanie. Mam nadzieję, że w Podbeskidziu też przyjdzie taki mecz, po którym już pójdzie z górki. Może już w piątek z Zagłębiem Sosnowiec...

- Lider I-ligowych strzelców, czyli były napastnik Podbeskidzia, a teraz Zagłębia Sosnowiec Szymon Lewicki, zapowiedział, że w tym sezonie strzeli 25 - goli. Ile pan chce zdobyć bramek?

- Jak najwięcej i myślę, że jestem nawet w stanie zdobyć koronę króla strzelców I ligi o ile do końca sezonu będę grał w Podbeskidziu. W umowie o rocznym wypożyczeniu jest opcja, że po rundzie jesiennej mogę wrócić do Lecha. Jeżeli będę więc dobrze grał i dużo strzelał to mogę zimą znowu zameldować się w Poznaniu. Sporo osób zresztą pyta mnie ostatnio o to, ale ja się nad tym nie zastanawiam. Staram się grać najlepiej jak potrafię w każdym meczu, a reszta należy do trenera Nenada Bjelicy i kierownictwa Lecha.

- Czy Podbeskidzie jest dla pana "przystankiem" na drodze do kariery?

- Jest moim pierwszy innym klubem niż Lech, w którym w poprzednim sezonie miałem okazję jako 18-latek zadebiutować w ekstraklasie. W sumie mam w niej cztery epizody, w których uzbierało się prawie 40 minut gry i mogę się pochwalić jedną asystą. Wypożyczenie traktuję więc jako szansę na zrobienie kolejnego kroku do przodu. Powiem szczerze, że propozycji miałem kilka, w tym jedną z ekstraklasy. Zawsze ostateczną decyzję podejmuję sam, ale wcześniej rozmawiam z ludźmi, którym ufam i biorę ich opinię pod uwagę. W tym przypadku jednak decydująca była rozmowa z Robertem Gumnym, który po rundzie spędzonej w Bielsku-Białej wrócił do Lecha i jest podstawowym zawodnikiem. To przesądziło, że wybrałem Podbeskidzie. Co prawda nie lubię gór, ale tu jest moja szansa.    

- Jakich wskazówek udziela panu trener Adam Nocoń?

- Trener Nocoń przyszedł do drużyny w trudnym momencie i ułożył naszą grę. Po serii czterech zwycięstw i grze na "zero z tyłu" przyszły jednak trzy mecze, w których prowadziliśmy, ale w końcówce traciliśmy gole i przynajmniej 5 punktów nam uciekło. Mimo wszystko postęp w naszej grze jest duży, ale do pełni szczęścia jeszcze czegoś brakuje. Dlatego dużo pracujemy nad wykończeniem akcji, bo od tego zależy wynik zespołu. Każdy trener podkreśla, że mam ogromną łatwość dochodzenia do sytuacji strzeleckich. Tego się nie da wytrenować, a mnie piłka szuka w polu karnym. Dlatego pracujemy z trenerem nad tym jak to maksymalnie wykorzystać dla dobra drużyny.

- Kogo z zawodników najchętniej podpatrywał pan na treningach?

- Zamiast podglądać napastników wolałem walczyć z obrońcami. Doświadczeni Maciek Wilusz i Darek Dudka byli moimi egzaminatorami na treningach Lecha, a w Podbeskidziu najwięcej czasu spędzam z Bartkiem Jarochem i Marcinem Malcem. Walczymy na treningach i trzymamy się razem poza nimi.

- Czym dla pana jest gra w reprezentacji młodzieżowej?

- Pierwszy raz zostałem powołany na zgrupowanie kadry U15 przez Marcina Dornę, ale później miałem reprezentacyjną przerwę. Wreszcie rok temu trener Rafał Janas powołał mnie na turniej eliminacji ME U19 i jako zmiennik wszedłem w wygranych meczach z Macedonią i Irlandią Północną, strzelając gola Macedończykom. W tym roku Czesław Michniewicz widzi mnie w swojej kadrze U21, grającej w eliminacjach mistrzostw Europy. We wrześniowym meczu z Gruzją zagrałem 2 minuty i nie zdążyłem trafić, ale w październikowych spotkaniach z Finlandią i Litwą dostawałem pół godziny na grę i odpłacałem strzelając gole. Liczę więc na kolejne powołanie na listopadowe spotkania z Wyspami Owczymi i Danią. To jest dla mnie szansa pokazania się na międzynarodowych boiskach, choć za granicę na razie się nie wybieram. Przede wszystkim chcę udowodnić, że jestem gotowy do gry w Lechu, bo to jest dla mnie najważniejszy klub. Ale w tej chwili najważniejszy jest... mecz z Zagłębiem Sosnowiec i na nim się koncentruję.