Tarnogórzanie, grający bez pauzującego po czterech żółtych kartkach kapitana Sławomira Pacha, od początku spotkania grali ofensywnie, ale Dawid Jarka tym razem nie miał dobrego dnia. Lider klasyfikacji strzelców już w 6 minucie, po zagraniu Adriana Sikory, znalazł się z piłką na 20 metrze za plecami obrońców, ale zamiast przyspieszyć i wbiec w pole karne żeby stanąć oko w oko z bramkarzem próbował opanować futbolówkę i został zastopowany przez wracającego stopera przed linią szesnastki. Po chwili Jarka znowu doszedł do sytuacji strzeleckiej, ale gdy zdecydował się na uderzenie z 15 metra, został zablokowany. Obrońcy gości wybijali także piłkę sprzed swojej bramki w 20 minucie w tłoku po dośrodkowaniu Grzegorza Fonfary i główce Bartłomieja Cymerysa oraz poprawce Patryka Timochiny. Jeszcze 2 minuty później Dominik Konieczny huknął z dystansu, ale odbita od rywali piłka minimalnie minęła słupek.
Rywale także atakowali, ale długo nie mogli się wstrzelić i w pierwszej połowie Andrzej Wiśniewski nie miał okazji do interwencji. Za to po zmianie stron goście wyszli na boisko ze znacznie lepiej ustawionymi celownikami i już w 50 minucie Adrian Nowacki zza narożnika pola bramkowego strzelił celnie, ale bramkarz Gwarka był na posterunku. Zabrakło mu jednak czujności w 62 minucie, kiedy to Nowacki, znowu atakując lewym skrzydłem, na linii bocznej pola karnego ograł Koniecznego i płaskim strzałem posłał piłkę w długi róg. Na odpowiedź trzeba było czekać kwadrans, bo po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wykonanego przez Fonfarę Adam Dzido z 10 metra skierował piłkę w pole bramkowe gdzie Cymerys szczupakiem doprowadził do wyrównania.
Remis nie interesował jednak żadnej z drużyn dlatego obydwie atakowały, ale skuteczna okazała się tylko drużyna gości, którzy w doliczonym czasie gry po szarży lewym skrzydłem wrzucili piłkę w pole bramkowe Gwarka, a tam Rafał Karmelita, wykorzystując moment zawahania Wiśniewskiego i Dzidy trafieniem z najbliższej odległości ustalił rezultat.
- Bardzo cieszy nas to zwycięstwo – powiedział Enkeleid Dobi. - Szacunek należy się przeciwnikowi, który okazał się bardzo wymagającym rywalem, ale w meczu, w którym było bardzo dobre tempo, a Gwarek miał swój pomysł na grę i swój styl, to my mieliśmy więcej szczęścia. Graliśmy do ostatniej sekundy i w meczu, który mógł się podobać każdemu, kto go oglądał wywalczyliśmy trzy punkty.
- Przegraliśmy mecz po sportowej walce i dobrym występie – dodał Krzysztof Górecko. - O tym jak bardzo chcieliśmy wygrać świadczą nasze zmiany. Wprowadziliśmy na drugą połowę Urbainczyka i graliśmy dwójką napastników, a na ostatni kwadrans jeszcze doszedł do nich Stanik, wchodząc za obrońcę. Może za bardzo chcieliśmy wygrać i nasza odwaga została ukarana. Ktoś może teraz powiedzieć, że powinniśmy zagrać w końcówce bardziej asekuracyjnie i utrzymać remis, ale my chcieliśmy sięgnąć po pełną pulę. Nie udało się więc gratuluję przeciwnikowi.
Gwarek Tarnowskie Góry – KGHM ZANAM Polkowice 1:2 (0:0)
0:1 – Nowacki, 62 min
1:1 – Cymerys, 77 min (głową)
1:2 – Karmelita, 90+1 min
Sędziował Paweł Łapkowski (Świebodzin). Widzów 300.
GWAREK: Wiśniewski – Dyląg (75. Stanik), Dzido, Cymerys, Śliwa – Sikora (46. Urbainczyk), Timochina (63. Curyło), Fonfara, Konieczny, Pączko – Jarka. Trener Krzysztof GÓRECKO
POLKOWICE: Primel – Fryzowicz, Michalski, Azikiewicz, Magdziak – Bancewicz (79. Konefał), Nowacki (89. Wojciechowski), Zawadzki (63. Galas), Surożyński (68. Piotrowski), Karmelita – Szuszkiewicz. Trener Enkeleid DOBI.
Żółta kartka Dyląg.