- W tamtych czasach, gdy działałem w klubie na Cichej, byłem też w zarządzie Śląskiego Związku Piłki Nożnej - wspomina Krystian Rogala. - Miałem to szczęście, ze trafiłem na superprezesów, bo śląską piłką rządzili wtedy świętej pamięci Marian Dziurowicz i Rudolf Bugdoł, który zaczął swoją prezesurę w 2002 roku. To były te czasy, w których śląskie kluby osiągały sukcesy, a tym ostatnim triumfem było zdobycie przez Ruch Pucharu Polski w 1996 roku. Wygraliśmy w Warszawie na stadionie Polonii 1:0 z GKS Bełchatów po bramce Darka Gęsiora i z Jurkiem Wyrobkiem w roli trenera mogliśmy podnieść w górę to wyjątkowe trofeum.
- Gdzie można pana obecnie spotkać?
- Działam w biznesie, ogólnie nazwijmy to w branże górniczej. Jestem na każdym meczu Ruchu Chorzów oraz na niektórych Wisły Kraków i nadal się denerwuję tak samo jak wtedy kiedy byłem prezesem. A gdy Ruch grał wiosną mecze decydujące o spadku z ekstraklasy to chyba nawet jeszcze bardziej. Mam nadzieję, że niedługo karta się odwróci i niedługo będziemy się znowu mogli cieszyć.
- Myśli pan o powrocie do piłki nożnej?
- Już nie. Są młodsi ludzie, pełni energii i mają okazję się wykazać. Nie mam nic przeciwko temu, żeby przebili osiągnięcia z czasów mojej prezesury. Z okazji nadchodzącego 2018 roku dobrze życzę też Górnikowi, w którym jest bardzo fajna drużyna, oparta na piłkarzach z regionu, dobry trener, także z naszej ziemi i superzaangażowana pani prezydent miasta. To może przenieść sukces tym bardziej, że do tego trzeba dodać stadion, nowy, tętniący życiem. A Ruchowi życzę, żeby też doczekał się takiego, albo fajniejszego obiektu.